O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTĄP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button
Jaki zapis czasów? - Anna Witek

 

 

 

 

 

 


Jaki zapis czasów?

Parabola losu twórcy-emigranta.
Był wielki poeta, którego nawet sekretarz Towarzystwa Literackiego Polskiego nie znał...
Twórcą był Cyprian Kamil Norwid. Miejscem zdarzenia 1875 rok, Londyn, Towarzystwo Literackie Polskie, gdzie Norwid przyszedł odebrać pozostawione tam przez przyjaciela listy. Jako osoba "nieznana" przez Sekretarza Towarzystwa Literackiego Polskiego zostaje odprawiony z kwitkiem. Dalszy ciąg zdarzeń z listu (do Bronisława Zaleskiego): "A dnia drugiego rano, skoro siedziałem sobie na czwartym piętrze, usłyszałem bieg niezwyczajny na schodach i zdało mi się słyszeć, iż zapytano o mnie. Przeto drzwi otworzyłem - i zobaczyłem bardzo Szanownego Obywatela Sekretarza Towarzystwa Literackiego, który był łaskaw dowiedzieć się o mnie i przyjść dlatego... że lord Dudley Stuart pisał do mnie". I pisał o sobie Norwid jako o poecie, który odrzucony przez swoich, z tą jedną pociechą spotkał się choć czasem, że go obcy dobrze traktowali. A swoi - tylko wtedy, gdy u obcych to postrzegli. Już w 1850 roku (w liście do Augusta Cieszkowskiego) Norwid tak podsumował swoje dotychczasowe życie: "F a k t a. J a k o z d r o w i e i s i ł a - głuchota. J a k o c z ł o n e k O j c z y z n y - wszystkie odrzucone rękopisma. (...) J a k o f a m i l i a - bracia na tułactwie". Parabola losu twórcy-emigranta. "Kto?... tak samotnie czekał, i czeka, i milczy - jak ja?... kto?..." - pisze Norwid.

I nie był to los odosobniony. Inni: Mickiewicz, Słowacki, Gombrowicz, Mackiewicz, Herling-Grudziński, Obertyńska; parabola losu twórców-emigrantów. Słowacki pisał: "poezje moje tak mało mają odgłosu w Polsce. Jest to dla poety to be or not to be, nad którym ja jak Hamlet rozmyślam... a którego rozwiązanie Bóg zapewne grobowi mojemu zostawi". Parabola losu twórcy-emigranta. Powrót do Ojczyzny przez Zachód. Powrót do Ojczyzny pogrobowy. Jak długo jeszcze?

Salony literackie nie czekają, zamknięte szczelnie w skostniałych, jak dotąd nie skruszonych blokach. To świat "krewnych i znajomych królika", rozdający uznania lub skazujący na niebyt. Dużo w nim zaniedbań i tragedii wołających o pomstę: kwintesencją braku wystarczającej pomocy był los Stanisławy Przybyszewskiej zmarłej w baraku w 1935 roku, w wieku 34 lat, po bezskutecznej walce o wydanie i wystawienie swoich dzieł ("Sprawa Dantona" została w pełni przywrócona kulturze polskiej dopiero przez Jerzego Krasowskiego w teatrze i Andrzeja Wajdę w filmie). Stan Przybyszewskiej doprowadzał do rozpaczy jedynie jedynego świadka jej cierpień, Stefanię Augustyńską, która pisała w 1933 roku: "Nie mogę patrzeć, jak ginie od kilku dni z głodu, z zimna i braku odpowiedniego ubrania. Mam wrażenie, że już coś od 2 miesięcy nie pobiera żadnych pieniędzy z Ministerstwa, więc jest w okropnej rozpaczy, bo widzi przed sobą zbliżającą się śmierć".

To świat opisany w "Obławie" Joanny Siedleckiej, świat inwigilujący i wykańczający niepokornych twórców (niebyt literacki, osobiste tragedie, choroby, obłęd). Podstawiani donosiciele (żona Pawła Jasienicy donosząca na męża), nieustanne naginanie do partyjnej linii (nawet w bajkach - złota rybka zamiast spełniania życzeń powinna nakłaniać wszelkie ptaki niebieskie do socjalistycznej pracy). Świat nożyc cenzorskich i innych gilotyn na twórców, by zrównać wszystkich do jednej obowiązującej prawdy i "urawniłowki" bezpiecznej do pilnowania.

Obecne salony literackie to świat wyrosły z komunistycznej partyjnej elity: przynależność do partii była w wydawnictwach obligatoryjna. Komercja bierze w nim górę nad promocją kultury, o czym świadczy na księgarskim rynku nadmierna ilość książek o okultyzmie i czarnej magii, przewaga poradników i książek kucharskich nad literaturą. To świat mentalnie skażonych ludzi potrzebujących 40 lat podróży przez pustynię. Mentalność zmienia się ostatnia. To świat przekształconych z dawnych państwowych wydawnictw spółek wydawniczych, związków, komisji i jury nagród, nobilitujący i dawnym zwyczajem rozdający przywileje. Jesteśmy świadkami nagradzania literatury "żadnej" i szkodliwego promowania kiczu. Eksponowania zjawisk patologicznych i marginalnych półświadka, świata dresiarzy, gejów i nadawania im rangi tragedii narodowej.

Czy przystoi tej literaturze nazwa literatury narodowej?
Oczekując na zmiany w świecie mediów, nie zapomnijmy o świecie książek, trwałym zapisie naszych czasów. I wizerunku naszej książki na zewnątrz. Stoiska polskie promują jak dotychczas swoich salonowców i pupilków, a przecież wsparcie dla promocji literatury narodowej, bez podziałów, jest zadaniem pierwszoplanowym we wszystkich możliwych inicjatywach i przejawach. Konieczność ta widoczna z perspektywy Australii zaowocuje już po raz drugi polskim stoiskiem Ruchu Rodaków na Międzynarodowych Targach Książki na Tajwanie. Jedyne w tym roku stoisko polskiej książki na azjatyckim rynku zasługuje na wielkie uznanie i pomoc.

Anna Witek

16. 01. 2007r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS