O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTĄP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button
"Wypędzeni", zainwestujcie w wiarygodność! - Michał Tyrpa

 

 

 

 

 

 

 

 


"Wypędzeni", zainwestujcie w wiarygodność!

Dowodem właściwego stosunku niemieckich ofiar II wojny światowej do historii powinny być coroczne wrześniowe obchody "Dni Wdzięczności Aliantom"

Parę lat temu w głośnym wywiadzie udzielonym "Tygodnikowi Powszechnemu" Marek Edelman, były dowódca walczącej w Powstaniu w Getcie Warszawskim Żydowskiej Organizacji Bojowej wyznawał:

"(...) nie mam żadnej litości dla narodu niemieckiego. Bo to on wyniósł Hitlera do władzy. To społeczeństwo niemieckie przez pięć lat żyło z okupowanej Europy: żyło ze mnie i z moich przyjaciół (...). Dlatego tak ważne jest, by dalej musieli pokutować. Niech długo, długo płaczą - może wtedy dojdzie do ich świadomości, że byli katem dla Europy. Gdyby w efekcie zbudowania pomnika wypędzonym miał zapanować pogląd, że Niemcy zostali przez tę wojnę pokrzywdzeni, byłaby to klęska. Znaczyłoby to też, że oni mogą szukać odwetu. (...) Nie należy się im miłosierdzie, należy się im pokuta. I to przez wiele pokoleń, bo inaczej wróci ta ich pycha i buta." ("Nie litować się nad Niemcami", T.P. z 17.08.2003)

Muszę przyznać, że z każdym rokiem, gdy po raz kolejny słyszę o zatopieniu przeładowanego cywilami i wojskiem (!) "Wilhelma Gustloffa", kiedy czytam o drukowanych w setkach tysięcy egzemplarzy histerycznych wrzaskach Joerga Friedricha o "bombowym holokauście" zgotowanym mieszkańcom Drezna, Berlina i Hamburga przez "alianckich zbrodniarzy" coraz bardziej zbiera mi się na mdłości. Najwyraźniej nie tylko słynny list biskupów polskich z 1965 r., w którym znalazły się słowa "przebaczamy i prosimy o przebaczenie", ale i wieloletnia polityka denazyfikacyjna RFN w niewielkim tylko stopniu przyczyniły się do naprawy mentalności Niemców. Zdemoralizowanie w okresie coraz cieplej dziś wspominanego narodowego socjalizmu okazało się silniejsze, a może po prostu bardziej zgodne z niemieckim charakterem narodowym. Co ciekawe nie przeszkadza to (nie tylko niemieckim) mediom, które zajmują się dialogiem między narodami na okrągło powtarzać bredni o p o l s k i m braku dobrej woli, o naszych uprzedzeniach i niechęci do zachodniego sąsiada.

Czy w takim razie nie ma szans na wyjście z impasu? Czy wystarczą inicjatywy w rodzaju rozpoczynającej się właśnie w Warszawie polsko-niemieckiej konferencji na temat Powstania Warszawskiego? A jaką rolę w tej sprawie mogłyby odegrać tak poważne organizacje, jak ponad dwumilionowy Związek Wypędzonych? Co powinno być uczynione, żeby Polacy mogli uwierzyć, że za nową niemiecką "polityką pamięci" stoją intencje najszlachetniejsze ze szlachetnych?

Otóż w moim przekonaniu, sieroty po III Rzeszy, które - jak pokazują statystyki - w dalszym ciągu szczerze nienawidzą Polaków i tę nienawiść skutecznie zaszczepiają swoim rodakom (vide niedawne sondaże niemieckiej opinii publicznej na temat: "której nacji w Europie najbardziej nie lubisz?"), żeby zasłużyć na szacunek i odzyskać minimum wiarygodności, powinny dać dowód dobrej woli oraz woli prawdziwego pojednania. Zamiast "Dnia Stron Ojczystych" powinny corocznie 1 września z wielką pompą organizować "Dni Wdzięczności Aliantom". Podczas tych spotkań niemieccy intelektualiści powinni wygłaszać płomienne mowy, w których dziękowaliby amerykańskim, brytyjskim, sowieckim, polskim (!!!), czeskim, francuskim, kanadyjskim, australijskim weteranom II wojny światowej za darowanie życia każdemu z niemieckich cywilów i żołnierzy, którzy mieli szczęście po wojnie ocaleć. Powinni organizować uroczyste akademie na cześć sowieckich sołdatów, którzy OGRANICZYLI się tylko do brutalnych gwałtów na niemieckich kobietach z terenów zajętych przez Armię Czerwoną. Niemieccy duchowni wszelkich wyznań powinni organizować uroczyste nabożeństwa, w których dziękowano by Bogu, że naród niemiecki W OGÓLE PRZETRWAŁ. Że nie tylko nie zgładzono go z powierzchni ziemii i nie zamieniono w niewolników, ale otoczono opieką, puszczono w niepamięć (także w naszym imieniu!) nieprzedawnialne zbrodnie, dano jeść i zainwestowano ciężkie miliony dolarów w jego rozwój. Wreszcie, w czasie Jesieni Ludów, pozwolono zjednoczyć państwo w jeden organizm.

O tym wszystkim powinni dziś pamiętać politycy z Berlina i stolic poszczególnych landów. O tym powinna czytać w podręcznikach historii niemiecka młodzież. A podtrzymywanie i krzewienie pamięci o tych sprawach winno być naczelną misją Związku Wypędzonych, Pruskiego Powiernictwa i innych tego typu organizacji. Tak jak do tej pory - przy pełnym wsparciu rządu. A nawet pod auspicjami Unii Europejskiej.

Michał Tyrpa
publicysta, prezes Fundacji Paradis Judaeorum

01.04.2007r.
RODAKpress


 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS