LIDER (NIE)BEZPIECZEŃSTWA - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

"Dyplomatycznie koncyliacyjny i konstruktywny" prezydent Duda swoimi wypowiedziami
dostarcza amunicji wrogom patriotycznego "oszołoma" Ministra Macierewicza, wrogom Polski!
LIDER (NIE)BEZPIECZEŃSTWA

Bycie "liderem rankingu zaufania" to w III RP mocno wątpliwy zaszczyt. Doskonale pamiętamy, że poprzedni lokator Belwederu przez cztery lata wiódł prym wśród polityków obdarzonych największym zaufaniem publicznym, wygrywał we wszelkich rankingach, a nawet zdobywał sympatię rzeszy wyborców PiS. Wówczas ta "norma sondażowa" była trafnie odbierana jako projekcja ordynarnej propagandy i traktowana z należytą nieufnością. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzył w wytwory tzw. sondażowni i mogły one poruszać jedynie ludzi o mocno ograniczonych horyzontach.

Ponieważ nie uzyskamy odpowiedzi na tendencyjne pytanie - co w języku układu III RP oznacza postawienie prezydenta Dudy na czele tego samego rankingu, nie będę zamęczał czytelników dywagacjami na ten temat. Takiego "przywileju" nigdy nie dostąpił prezydent Lech Kaczyński, ale nie jestem zaskoczony, że udzielono go Andrzejowi Dudzie. Cieszyłbym się nawet, gdyby tylko ta cecha przypominała o pewnych podobieństwach obecnej prezydentury do kadencji B. Komorowskiego.
Niestety, analogie sięgają głębiej i dotyczą obszaru wyjątkowo istotnego ze względu na bezpieczeństwo narodowe.
Można bowiem dostrzec, że poglądy pana Andrzeja Dudy na kwestie zagrożenia rosyjskiego, wykazują niepokojącą analogię z ocenami poprzedniego lokatora Belwederu. Oczywiście, byłoby przesadą zestawianie kilku wypowiedzi polityka PiS z wielowątkową, prorosyjską polityką Komorowskiego, jednak nie sposób nie dostrzec, że pan prezydent formułuje oceny tyleż fałszywe, jak groźne.
"Absolutnie nie uważam, aby Rosja była naszym wrogiem Nigdy takie słowo nie padło z moich ust ani żadnego odpowiedzialnego polityka w Polsce, aby Rosja była naszym nieprzyjacielem czy wrogiem" - oświadczył A. Duda podczas wizyty w Danii. "Rosja jest przede wszystkim sąsiadem (.) jest partnerem specyficznym".
Nazwanie tej wypowiedzi nieprzemyślaną, byłoby eufemizmem. Tymi kilkoma słowami, pan prezydent sprawił ogromny prezent Rosjanom oraz naszym "przyjaciołom" z Niemiec i Francji, którzy nie tylko nie widzą potrzeby wzmacniania wschodniej flanki NATO ani instalowania tu stałych baz wojskowych, ale nasze obawy przed atakiem rosyjskim uznają za przesadne i wynikające z "polskiej rusofobii". Jeśli zestawimy je z inną wypowiedzią prezydenta, w której opowiedział się za prowadzeniem "dialogu z Moskwą" i zapewniał, że "nie zamierzamy izolować Rosji", otrzymujemy wizję relacji bliską wypowiedziom B. Komorowskiego. Tenże bowiem szczególnie zabiegał o "prowadzenie dialogu" i "zbliżenie stanowisk" Rosja - NATO, a w listopadzie 2010 roku podczas szczytu NATO w Lizbonie największą troska Komorowskiego dotyczyła " szukania sposobu na współpracę z Rosją, bo to jest w interesie sojuszu jako całości i w interesie Polski".
Gdy prezydent Duda dobitnie oświadcza - "absolutnie nie uważam, aby Rosja była naszym wrogiem", czy mógłby nie zgodzić się z opinią swojego poprzednika, który w obliczu zagrożenia rosyjskiego perorował - "Nie ma żadnych powodów, by tworzyć klimat bezpośredniego zagrożenia Polski, i to jeszcze militarnego"?
Cieszyłaby mnie odwaga pana Dudy, który odwiecznego agresora uważa za partnera, gdyby słowa te nie padły w przededniu szczytu NATO. Szczytu, który ma zdecydować o realnych gwarancjach naszego bezpieczeństwa. Ten kontekst nakazuje stawiać pytania o intencje pana prezydenta i jego kompetencje polityczne.
Bo skoro polski prezydent publicznie składa taką deklarację, mówi tym samym, że nie odczuwamy dziś obaw przed Rosją i nie uważamy, by państwo Putina miało wobec nas wrogie zamiary. Zanegowanie pojęcia wroga ma istotne konsekwencje. Pojawia się pytanie - jeśli Rosja nie jest naszym wrogiem, lecz " sąsiadem i partnerem " (acz specyficznym), po co Polsce silne gwarancje państw natowskich i rozbudowa infrastruktury militarnej? Jeśli prezydent III RP nie dostrzega zagrożenia ze strony tego " specyficznego sąsiada ", jak przekonać przywódców Zachodu do wzmocnienia flanki wschodniej i czym wytłumaczyć nasze obawy?
Pytanie jest tym bardziej zasadne, że w kontekście omawiania różnych zagrożeń, prezydent Duda, wzorem swojego poprzednika, starannie unika wymieniania nazwy Rosja i wskazywania tego państwa jako agresora.
W prawie karnym istnieje zasada, że o groźbie karalnej możemy mówić tylko wówczas, "jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona ". Stosując tę regułę na gruncie polityki, można powiedzieć, że o zagrożeniu militarnym powiemy tylko wtedy, gdy ktoś dostrzega wrogie działania innego państwa, traktuje to państwo jako potencjalnego napastnika i obawia się ataku z jego strony.
Tymczasem prezydent Duda próbuje wykazać, że obawy o bezpieczeństwo Polski nie są ani poważne ani racjonalne, zaś w relacjach polsko-rosyjskich nie ma mowy o wrogich działaniach Moskwy.
Przywódcy Zachodu, szczególnie zatroskani o "dobre kontakty" z Putinem i "nieizolowanie Rosji na arenie międzynarodowej" - otrzymali wyśmienity argument na rzecz "niedrażnienia Rosji" i ograniczenia ekspansji NATO. Otrzymali też potwierdzenie, że Rosja nie stosuje "groźby karalnej", ponieważ sam zagrożony nie widzi w niej wroga i nie odczuwa zagrożenia.
W moim odczuciu, były to słowa skandaliczne i głęboko sprzeczne z polską racją stanu.
Nie interesuje mnie dbałość pana prezydenta o zasady poprawności politycznej ani fałszywe, "georealistyczne" poglądy jego doradców. Prezydent Polski nie ma prawa zaprzeczać faktom ani relatywizować zagrożeń. Nie wiem, kto i jak uczył pana Dudę historii, ale powinien on wiedzieć, że wypowiada się o państwie (narodzie), którego przedstawiciele wymordowali miliony naszych rodaków, uczestniczyli w rozpętaniu II wojny światowej i przez półwiecze okupowali mój kraj. Mówi o państwie, które podstępnie zaatakowało Gruzję i Ukrainę i od lat prowadzi politykę nacechowaną ekspansją militarną. Mówi o społeczeństwie, które Polaków uważa za jednego z trzech głównych wrogów. O kraju, którego intencje doskonale ocenił prezydent Lech Kaczyński w roku 2008, gdy mówił w Tbilisi - "Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!"
Jeśli to nie jest wróg Polski - to kto nim, na Boga, jest?!

Podczas pobytu w Danii, pan prezydent zechciał również wygłosić wykład na temat bezpieczeństwa europejskiego. Usłyszeliśmy metaforę, która miała zobrazować, jak Andrzej Duda rozumie stosowanie metody odstraszania wobec Rosji.
"To jest tak, jak w nocy, w ciemnej ulicy, w niezbyt bezpiecznej części miasta, kiedy wracasz z imprezy do domu i widzisz, że z boku stoi grupka ludzi, którzy czują się panami ulicy i być może są niebezpieczni i będą chcieli pokazać, kto tutaj rządzi. Być może będą ci chcieli zabrać portfel lub zegarek. Masz dwa wyjścia jeśli chcesz uniknąć strat. Albo uciekniesz, odwrócisz się po prostu i zrezygnujesz z przejścia, albo musisz iść bardzo twardym krokiem, wysportowany, wyprężony, odważny, gotowy w każdej chwili do ewentualnego odparcia ataku. To powoduje efekt psychologiczny po drugiej stronie. Jeśli taka grupa widzi, że ktoś idzie twardym krokiem, dwa razy się zastanowią zanim go zaatakują, bo nie wiedzą z kim mają do czynienia. Może ten człowiek ma broń, a może jest specjalistą w zakresie sztuk walki, a może jest żołnierzem sił specjalnych i to spotkanie może się potencjalnie źle dla nich skończyć. I to jest właśnie to, co nazywamy odstraszaniem." (I to jest właśnie fragment świetnie uzasadniający moje określenie PAD jak gawędziarza. Przy ognisku druhu taka metafora jest uzasadniona i budująca nastrój, ale podczas wykładu prezydenta? Ignorancja. Mieliśmy groźnego hucpiarza, a teraz mamy Gawędziarza. Co gorsze? Drugi usypia i rozbraja. - MR)
Otóż nie, panie prezydencie, to nie jest postawa odstraszania lecz objaw skrajnej głupoty i ignorancji.
Domyślam się, że ktoś musiał podpowiedzieć panu prezydentowi tę bałamutną przenośnię, a ponieważ pan Duda nie ma głębszej wiedzy o świecie, powtórzył ją w odniesieniu do Rosji.
Nie trzeba doświadczenia eksperckiego, by zrozumieć, że nie na tym polega "metoda odstraszania". Wchodzenie w ciemną ulicę i paradowanie obok "grupy niebezpiecznych osób" będąc uzbrojonym jedynie w tęgą minę i nadzieję na procesy myślowe osiłków, jest bowiem aktem głupoty.
Tylko wówczas, gdy ów wędrowiec rzeczywiście (podkreślam) posiada broń, zna sztuki walki lub jest dobrze wyszkolonym żołnierzem sił specjalnych, ma prawo paradować obok potencjalnych napastników. Choć i tak ryzykuje więcej, niż gdyby wcześniej przystąpił do ataku i zlikwidował zagrożenie przy pomocy własnej grupy i środków.
"Metodą odstraszania" byłoby przystąpienie Polski do programu Nuclear Sharing (dlatego wzmianka o takim kroku wywołała jazgot ruskiej agentury), pakt militarny ze Stanami Zjednoczonymi, zawarty ponad głowami eurołajdaków, zainstalowanie wszystkich elementów tarczy antyrakietowej lub obecność kilku dywizji amerykańskich. O tym jednak pan prezydent nigdy nie wspomniał.
"Twardy krok" i liczenie na "efekt psychologiczny", to zdecydowanie za mało. Podobnie, jak "dobrze przygotowane, wyćwiczone wojsko i odpowiednia infrastruktura militarna" - jak A.Duda określił parametry "metody odstraszania". Wprawdzie prezydent chętnie dywaguje o " twardej, nieugiętej postawie gotowości do odparcia ewentualnego ataku" - to w jego ocenach i działaniach nie znajduję ani twardości ani nieugiętości.
Człowiek, który nie znalazł się w sytuacji opisanej w prezydenckiej metaforze, może nie wiedzieć, że odstrasza tylko realna siła, a nie jej kiepska imitacja. O tym jednak powinien wiedzieć polityk, który zostaje prezydentem. Takimi metaforami, pan Duda może wywołać rechot na Kremlu i wzbudzić wesołość znawców tematu, ale powinny one zmrozić naszych rodaków i zmusić ich do refleksji.
Poglądy pana prezydenta na sprawy bezpieczeństwa, są co najmniej specyficzne. Nie ma znaczenia, czy wynikają z niekompetencji i braku doświadczenia młodego polityka, czy też zostały podpowiedziane przez złych doradców. Oceny te warto skonfrontować z wypowiedziami ludzi, którym nie brakuje doświadczenia i solidnej wiedzy o świecie:
"Rosja jest dzisiaj największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa świata. Żadne państwo w historii ostatnich kilkudziesięciu lat tak nie podważyło ładu światowego, jak Rosja, atakując najpierw Gruzję, a później Ukrainę. I stale okupując terytorium niepodległego państwa, otwarcie wskazując, że nie chce akceptować niepodległości tego państwa i jego suwerenności. (.) - Tak długo, jak długo trwa ta okupacja, jak długo wybitni przywódcy rosyjscy będą sobie pozwalali na sformułowania, że Warszawa jest na ich celowniku, tak długo Polacy będą uważali, że to jest zagrożenie dla ładu i bezpieczeństwa europejskiego i światowego" - stwierdził niedawno Antonii Macierewicz.
"Podstawą strategii NATO w Europie musi być uznanie, że Rosja stanowi egzystencjalne zagrożenie dla USA, ich sojuszników i międzynarodowego porządku. Kreml szanuje tylko siłę, a słabość i brak czujności u innych traktuje jako okazję do wykorzystania, więc USA i NATO muszą utrzymać twarde stanowisko, zwłaszcza wobec haniebnych i wymuszających prób podejmowanych przez Rosję, by państwom na swoich obrzeżach uniemożliwić zbliżenie z UE i NATO" - napisał generał Philip Breedlove, który do maja br. dowodził w Europie siłami NATO i USA.
Na tle tych i wielu innych głosów rozsądku, oceny głoszone przez prezydenta Dudę przypominają naiwne bajdurzenia i nie mają cienia oparcia w rzeczywistości. Jeśli nawet fanatyczni objaśniacze intencji pana prezydenta chcieliby dywagować o wymogach języka dyplomacji lub wskazywać, co "wypada" lub "nie wypada" mówić prezydentowi, trudno nie zauważyć, że taki relatywizm i miałkość nie służą polskim interesom. Szczególnie, gdy rozstrzygają się sprawy fundamentalne dla naszego bezpieczeństwa, a sojusznicy Rosji chcą nas pozbawić prawa do gwarancji natowskich.
Dlatego byłoby lepiej dla nas i dla pana prezydenta, gdyby do czasu szczytu NATO nie wypowiadał się na temat rosyjskiego zagrożenia i nie raczył słuchaczy barwnymi metaforami.
Może to jedyny sposób, by nie zaprzepaścić szans wypracowanych przez szefa MON i wesprzeć resort, który, jako jedyny wykonuje robotę na rzecz naszego bezpieczeństwa.
Przez miniony rok ośrodek prezydencki nie przywiązywał wagi do spraw bezpieczeństwa narodowego, nie podjęto tam żadnych prac ani inicjatyw. BBN nadal jest skansenem późnej "komorowszczyzny", a "doktryna Komorowskiego" obowiązującą strategią.
Pytania - ile pan prezydent zgłosił projektów ustaw służących bezpieczeństwu Polaków, ile pracy poświęcili jego eksperci planom rozwoju i modernizacji Sił Zbrojnych lub doktrynie bezpieczeństwa narodowego - pozostaną bez odpowiedzi.
Domyślam się, że obecna aktywność pana prezydenta ma inne przyczyny i śmiem przypuszczać, że każdy efekt szczytu NATO zostanie okrzyknięty przez "wolne media" wielkim sukcesem Andrzeja Dudy i będzie propagandowo eksploatowany na rzecz ośrodka prezydenckiego. To jedyna wartość, jaką docenia ten ośrodek.
Stanie się to tym łatwiej, że tematyka zagrożeń jest całkowicie obojętna znakomitej większości naszych rodaków i w tych kwestiach zadawala ich partyjna demagogia i najtańszy blichtr.

Aleksander Ścios
Blog autora

Czytelnikom Aleksandra Ściosa i jego komentatorom na blogu oraz TT:
Aleksander Ścios 19 maja 2016 21:43

Szanowni Państwo,

Najmocniej przepraszam stałych Czytelników bezdekretu za dyskomfort związany z lekturą niektórych "komentarzy" i za obecność treści, które nie powinny znaleźć się w tym miejscu.
Od wielu lat staram się prowadzić blog w ten sposób,by nie pojawiały się tu dezinformacje, łgarstwa lub esbeckie "wrzutki". Dość ich w tzw.wolnych mediach i na "prawicowych" forach internetowych.
Nie dopuszczam również do głosu klasycznych idiotów, ćwierćinteligentów ani zadaniowanych funkcjonariuszy.
Nie ma tu miejsca dla teoretyków spisku żydo-masońskiego, wyznawców endokomuny i narodowych bolszewików, dla sierot po Urbanie, esbeckich prowokatorów lub zwolenników "trzeciej drogi".
Nie mam czasu ani ochoty, by prowadzić polemiki na poziomie uwłaczającym ludziom rozumnym. Nie uważam też za konieczne objaśniania rzeczy oczywistych.
To kwestia zasad, higieny psychicznej oraz szacunku wobec gości i przyjaciół bezdekretu.

Chcę więc wyraźnie podkreślić, że od tej chwili wszelkie brednie o "wspólnych posiedzeniach rządów polskiego i izraelskiego z ojcowskim nadzorem Amerykanów" itp. rewelacje, których autorzy węszą spiski żydowsko-amerykańskie, będą stąd natychmiast usuwane i nie doczekają się odpowiedzi.
Będę również kasował "komentarze" w stylu zaprezentowanym przez pana "Kowalski Jaroslaw". Nie ma tu miejsca na niewybredne insynuacje ani na łgarstwa powielane na forach Związku Byłych Funkcjonariuszy Służb Ochrony Państwa itp. organizacji.
Nie interesuje mnie - co o takich praktykach pomyślą autorzy takich wypowiedzi. Będę ich usilnie zniechęcał do odwiedzania mojego bloga i dbał, by nie zaśmiecali tego miejsca.

Z komentarzy na blogu Autora:
Wąż Wystygły 20 czerwca 2016 21:36

Panie Aleksandrze,

odnoszę wrażenie, jakby każdy tydzień przybliżał nas do odpowiedzi na pytanie, jak to było możliwe, że Komorowski przegrał wybory na rzecz pana Dudy.

Mimo wszystko chciałbym móc uwierzyć, że pan prezydent szczerze wygłaszał swoje inauguracyjne przemówienia i dopiero wybuchająca opona uświadomiła mu konieczność "nawrócenia". Ale przeczą temu fakty - zapowiedzi obecnych tendencji było widać od samego początku, jeszcze przed tym incydentem (choćby nominacje w BBN).

W sumie chyba jedyne, co można dziś powiedzieć pozytywnego o panu prezydencie, to to, że podpisuje ustawy sejmowe. Jakiż kontrast z Lechem Kaczyńskim, który umiał nazywać rzeczy po imieniu, kiedy zaszła potrzeba.

Pozdrawiam

Wąż Wystygły,

Odpowiedź może się przybliża, ale kto chciałby ją poznać?
Pan Andrzej Duda jest niestety (przepraszam za określenie)"produktem pijarowskim", a to oznacza, że opinie na jego temat są kształtowane poprzez emocje,propagandę i kwestie wizerunkowe.
Argumenty i oceny racjonalne nie mają zastosowania wobec takich "produktów".

Pozdrawiam Pana

WW

Nawiązując do "wybuchającej opony", sądzę że nasze ówczesne obawy były zbyteczne, bo prawdopodobnie była to zwykła inscenizacja, a prezydent Duda jest równie bezpieczny i dobrze strzeżony jak jego poprzednik - Komorowski. Utajnienie aneksu i zasobów zastrzeżonych powinno to nam od razu uświadomić.

Pozdrawiam serdecznie

Aleksander Ścios 20 czerwca 2016 23:45

Urszula Domyślna / WW,

Do Pani uwagi dodam, że prezydent Duda wyraźnie bagatelizował ten incydent, a do dziś nikt nie poniósł najmniejszych konsekwencji za dopuszczenie do takiej sytuacji. Nie dokonano też żadnych zmian w BOR. Gdyby rzecz była poważna, a politycy PiS rzeczywiście zabiegali o bezpieczeństwo, BOR dawno zostałoby zlikwidowane, a tymczasową ochrona została powierzona którejś ze światowych agencji.
Podczas niedawnych obchodów święta BOR, pan prezydent raczył powiedzieć do funkcjonariuszy:
"Chcę jako prezydent Rzeczypospolitej obiecać państwu jedno - że władze polskiego państwa, a więc ci, którym także służycie swoją codzienną pracą - będą się starali stworzyć ku temu jak najlepsze warunki, że będziemy się starali, abyście byli jak najlepiej wyposażeni, że będziemy się starali, abyście nie tylko zapewniali bezpieczeństwo, ale także służyli bezpiecznie".

Spodziewam się więc, że w celu wypełnienia obietnic pana prezydenta (to priorytet państwa), BOR-owcy dostaną solidne podwyżki i nowy sprzęt. Po to zaś, by służyło się bezpiecznie, powinni być chronieni przez profesjonalne służby.

Pozdrawiam

***

Marcin Ís 20 czerwca 2016 21:37

Ze względów nomen omen bezpieczeństwa jakie Autor chce zachować na swoim blogu - to zatwierdzanie komentów, siłą rzeczy z opóźnieniem - dyskusja się trochę nie klei. (emotikon wyrażający grymas;-). Piję do samotnych komentów pod poprzednim wpisem.


W temacie. Pamiętam też ile było śmiechu jak Komorowski rozmawiał z Obamą: Jeśli mamy razem iść na wielkie polowanie, to najpierw musimy mieć pewność, że nasz dom, nasze kobiety, nasze dzieci są bezpieczne .
A przecież te opowieści Dudy o ciemnej ulicy to jakby sufler Komorowskiego podpowiedział!
Nabożny stosunek do A. Dudy widać też jak bardzo ostrożnie retłituje się Pańskie krytyczne wobec Prezydenta tłity.


Należy powtórzyć za tłitem: brak rzeczowej krytyki to największa krzywda, nie tylko dla Prezydenta, też dla PiSu, a także dla Kościoła. Jeśli nie ma rzeczowej krytyki ze strony osób życzliwych, wtedy prym wiedzie krytyka wściekła, ze strony wrogów.
Proszę ewentualnych żurnalistów, piarowców, lizusów i egzaltowanych komentatorów by tę prawidłowość zauważyli.

Aleksander Ścios 20 czerwca 2016 22:07

Marcin Ís,

Bardzo przepraszam za te utrudnienia, jak i za długą nieobecność. Na pewien czas zniosłem dotychczasowe ograniczenia.
Pan prezydent jest młodym człowiekiem i politykiem bez doświadczenia. Nie sprawował funkcji publicznych i nie wykazywał aktywności politycznej. Można zatem przyjąć, że ma prawo do błędów i wpadek.
Problem w tym, że ten niedoświadczony polityk jest przedstawiany niczym mąż stanu, a jego opiniom nadaje się walor nieomylności. To wina kompleksów żurnalistów "wolnych mediów", którzy poza bałwochwalstwem i bezkrytycznym uwielbieniem, nie znają innej postawy wobec "naszych" polityków.
Pojawia się pytanie - czy taka postawa przystoi ludziom wolnym i rozumnym?

Tu rozmawiamy o sprawie kluczowej dla naszego bezpieczeństwa, dlatego mam prawo formułować jednoznaczne, twarde oceny.
W wypowiedziach pana prezydenta roi się od rzeczy skandalicznie fałszywych (np. kwestia 4 czerwca 1989r.) i nie widzę najmniejszego powodu, by odmówić sobie krytycznej oceny.

Muszę powiedzieć, że po każdym krytycznym tweecie na temat A.Dudy tradycyjnie tracę kilku followersów. To bardzo krzepiące.

Pozdrawiam Pana

***

Urszula Domyślna 20 czerwca 2016 22:40

Aleksander Ścios

Wprawdzie widzę, że zdumiewającą, niegodną postawę władz III RP wobec ministra Obrony Narodowej, oskarżanego przez plugawców z V kolumny i tzw. opozycję o... kontakty z SB - (Macierewicza o SB! - Istny sen wariata, śniony nieprzytomnie! ) - ocenił Pan już na TT, jednak ponownie wkleję swój komentarz z 17:01, tym bardziej, że odnosi się w znakomitej części do postawy prezydenta Dudy.

Dodam, że powoli zaczynam gardzić tym człowiekiem, równie niekompetentnym, co zachłannym na splendory i że świetnie zauważam jego usiłowania do zepchnięcia na drugi plan Antoniego Macierewicza. W czym wcale mu nie przeszkadza ani rząd, ani prezes Kaczyński.

Pozdrawiam serdecznie

<><><>

Urszula Domyślna20 czerwca 2016 17:01

RYWALIZACJA, ZAWIŚĆ, CZY JEDNAK - "PACTA SUNT SERVANDA"?

Trzy tygodnie przed szczytem NATO w Warszawie - wielkim sukcesem Antoniego Macierewicza - jesteśmy świadkami obłąkanego ataku esbeckiej targowicy (gadzinówka, "opozycja", etc.) już nie tylko na Macierewicza, ale i na jego żonę!

I któż staje w obronie pana ministra? Czy słyszymy głos pani premier Szydło? Może odezwał się prezes Kaczyński? A może pan prezydent Duda - w końcu zwierzchnik SZ III RP? - Nic z tego, milczą jak zaklęci. Więcej: nie dają się "sprowokować" do solidarności z własnym ministrem.

Marek Magierowski z Kancelarii Prezydenta został zapytany, jak na doniesienia zareaguje głowa państwa. - Nie będzie żadnej reakcji. Ten artykuł jest pełen insynuacji - ocenił. - Mowa jest o sytuacji sprzed 20 lat - zaznaczył i wyjaśnił, że rada od dawna nie funkcjonuje, nie została po prostu wyrejestrowana.

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/politycy-o-artykule-nt-macierewicza-i-kontaktow-z-lusnia,653931.html

Pan min. Ziobro wtrącający się w każde głupstwo, tym razem nie interweniuje ws. niewykonania wyroku sądowego przez GW.

Honor PiS ratuje Joachim Brudziński i stary druh AM - Piotr Naimski.

No i oczywiście niezawodny pan Krzysztof Wyszkowski! => LINK


Pozdrawiam

Pani Urszulo,

Sposób, w jaki prezydent Duda jest przedstawiany przez "wolne media" nie pozwala wątpić w intencje "naszych" propagandystów.
To on ma czerpać splendor ze szczytu NATO i na niego mają spaść zasługi związane ze wzmocnieniem wschodniej flanki.
Taka jest intencja obecnych zabiegów.

Nie mam też wątpliwości, że coraz mocniej będziemy dostrzegali konflikt między MON a Pałacem Prezydenckim. Słabiutki polityk, otoczony przez jeszcze słabszych (lecz nader ambitnych) doradców, nie tylko nie zechce docenić perspektywy Antoniego Macierewicza, ale aktywność resortu obrony poczyta za zagrożenie dla własnej pozycji. "Komorowszczyzna" w żadnym aspekcie nie przystaje do wizji rozwoju Sił Zbrojnych forsowanej w MON.

Bynajmniej, nie jestem zaskoczony brakiem reakcji na ataki szumowin. W październiku 2015, w tekście "Aksamitna zdrada" pisałem, że poglądy i oceny prezentowane przez Antoniego Macierewicza nie znajdują akceptacji wśród polityków PiS, a on sam nie może liczyć na wsparcie partyjnych kolegów. Podczas ówczesnej nagonki, za najważniejsze zadanie politycy tej partii uznali pragmatyczne "odcięcie" od poglądów Macierewicza. "Unikanie komentarza" do jego wypowiedzi zostało uznane za wielce "taktyczne" i "przezorne", zaś tzw. wolne media określiły atak na wiceprezesa PiS mianem "prowokacji", mającej zaszkodzić "merytorycznej wizji PiS".

Dziś sytuacja wygląda znacznie groźniej. Bo choć pojawiają się głosy, że obecna kampania jest ściśle związana ze szczytem NATO i ma służyć zdyskredytowaniu pozycji Polski na arenie międzynarodowej, nie postępują za tym żadne konsekwentne działania.
A przecież taka interpretacja oznacza, że mamy do czynienia z działaniami inspirowanymi agenturalnie, za którymi stoją ludzie służący obcym, wrogim interesom.
Co w takiej sytuacji robi normalne państwo? Otacza wrogie środowiska szczelną "opieką" kontrwywiadowczą, ustala i neutralizuje inspiratorów kombinacji (wydalając ich z kraju lub wsadzając na początek do aresztów) oraz zapewnia ochronę instytucji państwa wobec zaatakowanego ministra. Takie państwo dąży do delegalizacji wrogich organizacji politycznych, zamyka ośrodki propagandy, ściga ludzi będących "w obcej służbie".
III RP tak dalece jest państwem chorym i ułomnym, że nie tylko nie zdobędzie się na podobne działania, ale nazywa obcą agenturę "opozycją", dziennikarzami i mediami. Działa tu klątwa ukąszenia "demokracją III RP", która plącze umysły i miesza porządki.
Brak reakcji prezydenta i najważniejszych organów państwa doskonale pokazuje, jak ci ludzie pojmują kwestie bezpieczeństwa i jakimi kierują się kryteriami.

Pozdrawiam Panią

21.06.2016r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet