AKSAMITNA ZDRADA - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

Dwóch Autorów, dwa teksty, obydwa w punkt!
Tylko przed 25/10 krytyka ma sens. Sygnał, że poparcie jest warunkowe! Ciągła presja. Ograniczone zaufanie... Mobilizacja, bo potem to już pozamiatane. Będą mieli swoje programy,
stołki i apanaże
.


AKSAMITNA ZDRADA

Od czasu, gdy kandydat na marszałka Sejmu Bronisław Komorowski, w reakcji na wezwanie przez Komisję Weryfikacyjną WSI oświadczył - "Pan Macierewicz powinien zniknąć", osoba likwidatora Wojskowych Służb Informacyjnych należy do najczęściej atakowanych przez reżimowe ośrodki propagandy. Ta nieskrywana nienawiść do Antoniego Macierewicza ma całkowicie racjonalną podstawę. Likwidacja WSI - owego " peryskopu, za pomocą którego Rosjanie pozyskiwali wiedzę o mechanizmach funkcjonowania naszego państwa " (jak określił służbę prof. Andrzej Zybertowicz) sprawiła, że triumwirat III RP (służb-biznesu-polityki) został mocno zdezorganizowany i osłabiony. Skuteczność i konsekwencja działań Macierewicza wywołuje zatem wściekłość środowiska agenturalnego i sprawia, że jest on politykiem szczególnie znienawidzonym przez komunistycznych sukcesorów.
Już od roku 2007 ,bezwzględnym priorytetem rządu Donalda Tuska stało się przywrócenie wpływów środowiska WSI i powrót do wzorca służb ustalonego w roku 2004. Z chwilą przejęcia władzy przez PO-PSL, wszelkie działania zostały ukierunkowane na zablokowanie procesu weryfikacji żołnierzy WSI, przejęcie nowo powstałych służb wywiadu i kontrwywiadu wojskowego oraz reaktywację pokomunistycznego układu. Stałym elementem operacji, prowadzonych m.in. przez rządowe ośrodki propagandy, była kampania oszczerstw i pomówień pod adresem Antoniego Macierewicza oraz towarzysząca jej akcja dezinformacji na temat skutków likwidacji wojskowych służb. Działania te zostały zintensyfikowane po powstaniu parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej i powierzeniu Macierewiczowi funkcji przewodniczącego.
"Mamy kolejny 'Raport Macierewicza', tym razem na temat katastrofy smoleńskiej. Wierny harcownik Kaczyńskiego ponownie wkroczył do akcji i przy pomocy sprawdzonych, skutecznych metod sączy do głów Polaków to, co stanowi istotę bytu politycznego PIS-u, jad nienawiści zakamuflowany miłością do ojczyzny. [...] Szokuje wszystkich prawdą objawioną, prezentując mieszankę faktów i mitów i wyciągając z tej papki niewiarygodne wnioski, zawsze jednak służące konkretnemu celowi. Tym razem ma udowodnić, że katastrofa była zamachem i do tego z dużym prawdopodobieństwem udziału ekipy rządzącej " - pisał w roku 2011 anonimowy autor ze stowarzyszenia "Sowa", założonego prze byłych oficerów WSI.
Kampanie "straszenia" Macierewiczem lub rozgrywania wypowiedzi polityka w kontrze do "umiarkowanego" stanowiska PiS, weszły do kanonu działań propagandowo-dezinformacyjnych III RP.
Nie jestem zaskoczony, że najnowszą odsłonę kombinacji zapoczątkowały teksty opublikowane w jednym z mediów zwanych "niezależnymi". W poprzednich latach zasłynęło ono "rozprowadzaniem" takich postaci, jak Kowal, Wipler, Gowin czy TW"Tamiza" oraz prowadzeniem szeregu ciekawych gier wyborczych (np. związanych z R. Czarneckim i jego projektem "prawyborów prezydenckich" w PiS).

Dywagacje Piotra Zaremby -"Wiemy kto będzie w rządzie PiS" ("wSieci z 13.09.br) w których ów "analityk" namaścił likwidatora WSI na szefa MON, sam Antoni Macierewicz nazwał "grą medialną bez żadnego specjalnego znaczenia merytorycznego ". Dla porządku przypomnę, że ten sam "analityk" w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie (sierpień 2014) wydedukował, iż " kandydatem Pis na prezydenta będzie pewnie prof. Piotr Gliński. Na 90 proc., bo poszukiwania się nie skończyły".
Natychmiast po opublikowaniu obecnych dywagacji Zaremby, sztab PO nazwał "wSieci" " pismem poczytnym i szanowanym " zaś minister Siemoniak wezwał Macierewicza (jako przyszłego szefa MON) do debaty. Politycy PO podkreślali przy tym, że ich propozycja to reakcja na publikację tygodnika. Tego samego dnia, "wSieci" podjęło próbę kontynuacji tematu i przepytano Antoniego Macierewicza - czy " szykuje się już do objęcia stanowiska " oraz dociekano - czy " gotów jest stanąć do debaty z Siemoniakiem "? Odpowiedzi likwidatora WSI musiały nie zadowolić "niezależnych" żurnalistów. Nie zrezygnowali jednak ze wzmacniania fałszywego przekazu i 28.09. portal "wPolityce" prezentując wywiad A. Macierewicza udzielony "DGP", nadał swojej publikacji tytuł - "Exposé przyszłego szefa MON?"
Kilka dni później do akcji wkroczył TVN z TVP i Polsatem, tropiąc i manipulując wypowiedziami Macierewicza z Chicago i Toronto. Skorelowane z tym występy E. Kopacz oraz brednie wygłaszane przez pomniejszych funkcjonariuszy reżimu, pozwoliły ponownie nakręcić histeryczną kampanię nienawiści i pomówień. Wsparte na esbeckich mechanizmach z lat 70. i 80., stanowią one stały element "przekazu publicznego" III RP i mogą być organizowane tylko dlatego, że partia pana Kaczyńskiego od lat odmawia wsparcia Antoniemu Macierewiczowi i pozwala rozmaitym szumowinom na szkalowanie najuczciwszego polityka PiS.
Od dnia rozpętania kombinacji medialnej, za najważniejsze zadanie politycy tej partii uznali pragmatyczne "odcięcie" od poglądów Macierewicza. Choć ze słów tego człowieka Polacy zawsze powinni być dumni, nie po raz pierwszy wygrał prymat wyborczego kuglarstwa nad prawdą i uczciwością. Jeśli ci sami ludzie twierdzą później, że " wokół Macierewicza stworzono zbyt negatywny wizerunek ", zdają się nie dostrzegać, że sami współuczestniczą w jego budowaniu. Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski, tego samego dnia pobiegł do TVN-u, by ogłosić, że nigdy nie rozmawiał z prezydentem na temat ewentualnej publikacji aneksu do Raportu i zadeklarować, że " rozpoczynamy temat, którego nie ma ", bo " w Polsce są sprawy, które wymagają większej uwagi niż kwestia aneksu" . W podobny, "pryncypialny" sposób zachowała się "kandydatka na premiera w rządzie PiS", ogłaszając, że nie chciałaby " wpisywać się w strategię wyborczą Platformy Obywatelskiej ", bo " jest to narracja, którą od rana próbuje narzucić PO ". " Unikanie komentarza " do słów Antoniego Macierewicza zostało uznane za wielce "taktyczne" i "przezorne", zaś tzw. wolne media określiły atak na wiceprezesa PiS mianem "prowokacji", mającej zaszkodzić " merytorycznej wizji PiS ".
Umacnianiu tego przekonania służyły liczne publikacje, w których udowadniano, że " Strasząc Macierewiczem Platforma mobilizuje swój elektorat. Nie pomagajmy jej. Zaostrzenie retoryki nie służy PiS ". Pod takim właśnie tytułem portal "wPolityce" zamieścił wywiad z byłym członkiem PiS Zbigniewem Girzyńskim. Kontynuując grę wokół wypowiedzi likwidatora WSI, zadano Girzyńskiemu sugestywne pytanie - " Antoni Macierewicz stał się tym "straszakiem" niechcący? Został nadinterpretowany? Czy świadomie powiedział coś ostrzejszego?". Padła odpowiedź zgodna z oczekiwaniami i ów "mędrzec" pouczył Macierewicza - "powinien mieć świadomość, że w takim momencie kampanii wyborczej - na dwa i pół tygodnia przed wyborami, gdzie każde słowo się liczy, gdzie wszyscy na niego polują, a przecież jest to człowiek mający wieloletnie doświadczenie polityczne - więc wie, że każda taka rzecz może zostać wykorzystana przeciwko niemu. W jakiejś nieczystej rozgrywce. A więc wszyscy, którym zależy na sukcesie projektu politycznego, jakim jest rząd Beaty Szydło - powinniśmy pomagać".

Tym razem jednak osiągnięto cel znaczenie ważniejszy, niż tylko straszenie "fanatyzmem" Macierewicza i rozgrywanie słabości polityków PiS-u. Nie można wykluczyć, że osiągnięcie tego celu było rzeczywistym powodem rozpoczęcia kampanii medialnej przez środowisko "niezależnych" mediów, zaś akcja ośrodków reżimowych posłużyła do wymuszenia określonych decyzji.
Okazało się bowiem, że jakiś partyjny "strateg" opozycji postanowił wykorzystać sprzyjający moment i jednym pociągnięciem osiągnąć podwójny efekt - definitywnie "spalić" kandydaturę Antoniego Macierewicza na ministra obrony narodowej oraz przekonać politycznych rywali, że przyszły rząd będzie reprezentował "koncyliacyjne" i "merytoryczne" stanowisko w sprawach dotyczących sił zbrojnych. Ogłoszenie przez Beatę Szydło, iż "najbardziej prawdopodobnym kandydatem na szefa MON w moim rządzie jest Jarosław Gowin", oceniam jako akt tyleż głupi, jak wyjątkowo podły.
Wyznaczenie na to odpowiedzialne stanowisko byłego członka partii reżimowej, człowieka bez właściwości i cienia kompetencji, jest aktem głupoty, świadczącym o ignorowaniu przez PiS najważniejszego obszaru bezpieczeństwa Polski. Ogłoszenie tej decyzji w momencie natężenia nagonki na Antoniego Macierewicza, w chwili tryumfu nienawistnej i kłamliwej retoryki - uważam za szczególnie nikczemne i haniebne.
Wprawdzie w aksjologii rozmaitych mędrków i "pragmatyków" politycznych, nie istnieją pojęcia z obszaru etyki i moralności, w tym wypadku tylko one mogą podkreślać konsekwencje takiej decyzji.
Sformułowano bowiem wyraźny sygnał, że poglądy i oceny prezentowane przez Antoniego Macierewicza nie znajdują akceptacji wśród polityków PiS, a on sam nie może liczyć na wsparcie partyjnych kolegów. Od chwili, gdy szef parlamentarnego zespołu smoleńskiego oznajmił - " Magdalenki w sprawie Smoleńska, póki ja żyję, nie będzie " - takie sygnały były nadawane wielokrotnie. Tym razem wykazano jednak, że "radykalizm" i "kontrowersyjność" Macierewicza, to postawa odosobniona, której przyszły rząd oraz (co niemniej ważne) środowisko prezydenta Dudy, nie zamierza akceptować.
Ta "aksamitna zdrada" prowadzi do sytuacji, w której decydenci reżimu III RP otrzymali wyraźny przekaz - polityczną deklarację ze strony obecnej opozycji. Mając na uwadze rzeczywiste zachowania polityków PiS-u oraz postawę Belwederu wobec szeregu "drażliwych" tematów, jestem przekonany, że nie mamy do czynienia z efektem "taktyki wyborczej" lecz zapowiedzią określonej "linii politycznej" i konkretnych decyzji.

To, że kampania szczucia jest prowadzona przez ośrodki propagandy i zatrudnionych tam funkcjonariuszy, nie może dziwić. Taki jest sens istnienia tych ośrodków i tylko skończony głupiec może przypisywać im wartość dyskursywną i obdarzać mianem mediów.
Przedwczorajszy (10/10-red.Rp) incydent podczas obchodów miesięcznicy, został trafnie odebrany jako efekt kumulacji tej kampanii. Ci jednak, którzy z zapałem dywagują o hodowaniu "kolejnego Cyby" i wyrażają troskę o bezpieczeństwo Antoniego Macierewicza, nie chcą dostrzec, że również sami politycy PiS i żurnaliści "wolnych mediów" ponoszą odpowiedzialność za takie akty agresji. Jeśli prowadzi się grę na "wyłączenie" Macierewicza, a jego poglądy przedstawia jako "kontrowersyjne" i " mogące zaszkodzić " opozycji, jeśli pozostawia się go bez wsparcia i zabiega o odcięcie od formułowanych przezeń ocen - jak można później biadolić nad zuchwałością bandytów?
Sygnał wysłany przez polityków opozycji i wtórująca mu narracja "wolnych" mediów - to dość, by sprowokować kolejne kampanie i wyhodować następców Cyby. Nic bardziej nie ośmiela reżimowców, jak słabość PiS-u i jego środowiska medialnego.
Antoni Macierewicz jest silnym człowiekiem i z pewnością nie przeraża go dzisiejsze osamotnienie ani wyborcza "strategia" PiS-u. Ale chyba niewielu z nas ma świadomość, że za tak głupią i podłą taktykę, zapłacimy wkrótce bardzo wysoką cenę.

Aleksander Ścios
Blog autora

podpisz petycje

Mit centrum

Aleksander Ścios pisze o kombinacji medialnej wokół Antoniego Macierewicza, w której kluczowy udział mieli również przedstawiciele mediów prawicowych. Warto czytać i warto rozpowszechniać ten tekst, bo opisuje gen samozagłady, którym nie jest wcale imputowany konserwatystom w Polsce pęd do ostrej retoryki.

Gen samozagłady tkwi w naiwnym przeświadczeniu, że "nasi" agenci, byli TeWu, zawodowi zdrajcy czy inne szemrane postaci mogą "otworzyć PiS na centrum". Nie, nie mogą. Wartość PiS-u jako partii politycznej polega właśnie na tym, że w kwestiach podstawowych, związanych z racją stanu, zwalczaniem infiltracji i inwigilacji polskiego aparatu państwowego nie idzie na skróty i kompromisy. Już raz Polska zapłaciła klasyczną siatką wywiadowczą zainstalowaną na 40. piętrze hotelu Mariott, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, w Komendzie Głównej Policji, Ministerstwie Rolnictwa i tajemniczym gabinecie "lekarskim" w Gdyni za taką postawę. Wówczas skończyło się obaleniem rządu, a w perspektywie również Smoleńskiem. Popełnimy raz jeszcze te same błędy? Wierzę, że nie popełnimy.

Michał Rachoń

Panie Michale, dobrze zapowiadająca się kariera może ulec gwałtownemu załamaniu. Trudno mi powiedzieć co pan może stracić, ale zyskuje pan szacunek czytelników. Mam jedynie wątpliwość odnośnie "my". Wierzy pan, że PiS nie popełni błędów czy, że wyborcy go nie popełnią. Moim zdaniem PiS błędy popełni i wyborcy też, bo nie mają obecnie alternatywy i pozostają bierni, ufni i naiwni jak "dzieci". A powtarzając za klasykiem z innej wprawdzie bajki, mającym jednak w tym względzie rację - "większość jest głupia". Ponieważ nie ma dobrego wyjścia: głosować na Prawo i Sprawiedliwość.
- MR

13.10.2015r.
Gazeta Polska Codziennie

Z komentarzy na blogu Autora:
Ucho śledzia 12 października 2015 17:51

Bardzo trafna ocena sytuacji. Macierewicz, to człowiek jasnej strony mocy od swoich młodych lat, poprzez Nocną Zmianę, Smoleńsk do dnia dzisiejszego. Władze PiS, które traktują Macierewicza jakby popełnił coś strasznego, popełniają wielki błąd. Tylko Macierewicz, który rozwala system szpiegów KGB daje gwarancje, że MON będzie polski. Gowin, to spadochroniarz, który powinien być pod stałą kontrolą. Tacy ludzie jak Gowin stają się chorągiewkami za odpowiednie profity. Układy i współpraca są potrzebne, ale nie powinna ona dotyczyć ludzi, którzy jeszcze miesiące temu podstawiali nogę opozycji i przyczyniali się do psucia państwa. Macierewicz jest człowiekiem pewnym a Gowin, to V kolumna do usług każdego.

Aleksander Ścios 12 października 2015 18:50

Ucho śledzia,

To bardzo ważna refleksja, bo właśnie owo "zestawienie" osoby Antoniego Macierewicza z postacią Gowina pokazuje, jak wątpliwy jest wybór dokonany przez "strategów" PiS.
Przed ponad dwoma laty, gdy te same "niezależne" media odgrywały żenujący spektakl "gowiniady", opublikowałem tekst "Od Albina do Gowina". Kończą go słowa:
"
Trwający dziś festiwal "Gowiniady" jest dobrą okazją, by uświadomić sobie jak groźna jest mitologia wywodząca się z komunistycznej strategii podstępu i dezinformacji. Prowadzi nie tylko do zafałszowania polskiej rzeczywistości i narzucenia nam tematów trzeciorzędnych, ale skutecznie tumani wyborców PiS-u, zwalnia ich z głębszej refleksji i konkretnych działań. Jest rodzajem medialnego narkotyku i erzacem pseudodemokracji, po których odbiorca nabywa przeświadczenia o "normalności" życia politycznego III RP. Sprawia, że wielu zaczyna wierzyć, iż nadzieje na zmianę sytuacji można pokładać w "grach frakcyjnych" lub w aktywności ludzi pokroju Gowina czy Schetyny. Podobne spustoszenia wyrządza w szeregach partii opozycyjnej, skłaniając niektórych polityków do poszukiwania "trzecich dróg" i głoszenia zwodniczych konsensusów.
Ludzie prezentujący takie oceny wyrządzają większą szkodę niż propaganda reżimowych gadzinówek i póki Polacy nie zrozumieją, jak głęboki fałsz kryje się w podobnych "analizach", póty pozostaną pod władzą miernot i cwaniaków."

http://bezdekretu.blogspot.com/2013/05/od-albina-do-gowina.html

Pozdrawiam

Fotocanon 12 października 2015 18:43

To nie tyle zdrada, ile pokazanie prawdziwego oblicza... Macierewicz nigdy nie był w PiS w pełni 'nasz'; nie pasował do realizowanej przez PiS 'linii walki i porozumienia' (copyright - Jaruzelski 1981)
- walki z siłami rzeczywiście antysystemowymi i porozumienia ze 'zdrowym nurtem' w UW, PO, KLD...
- i napiszę wprost: za "aksamitną zdradę" odpowiada Jarosław Kaczyński, zapewne to jego decyzja, a nie pani Szydło

I na podstawie tego, co widać już dzisiaj (m.in. patrząc na Belweder...) ośmielę się na proroctwo:
- nawet jeśli premierem zostanie Beata Szydło nic w najistotniejszych dla Polski kwestiach się nie zmieni

Aleksander Ścios 12 października 2015 19:15

Fotocanon,

Napisał Pan ważną uwagę - "Macierewicz nigdy nie był w PiS w pełni 'nasz'; nie pasował do realizowanej przez PiS 'linii walki i porozumienia' (copyright - Jaruzelski 1981) - walki z siłami rzeczywiście antysystemowymi i porozumienia ze 'zdrowym nurtem' w UW, PO, KLD... "
O tym zawsze należy pamiętać, bo wola walki i ogromna doza autentycznej "antysystemowości" Antoniego Macierewicza, zawsze odróżniały go od grona "papierowych żołnierzyków" PiS. Jeśli jest zaś tak, że za "aksamitną zdradę" odpowiada Jarosław Kaczyński", byłby to najgorszy znak na przyszłość. Można bowiem domniemywać, że dotychczasową pozycję i funkcję wiceprezesa partii, likwidator WSI zawdzięcza wsparciu Jarosława Kaczyńskiego. Gdyby ten postanowił o "odsunięciu" Antoniego Macierewicza z projektu "dobrych zmian", w tle jawi się układ sięgający bardzo głęboko.

Pozdrawiam Pana

Emilain Iwanicki 12 października 2015 19:59

To co się wyprawia z Panem Maciererewiczem jest ohydne.Pewien Francuz powiedział że aby uzdrowić państwo należy wytłuc ze 100 tysięcy szubrawców.I nie wiem czy w NASZYM niby-państwie ta liczba byłaby zadowalająca bo trzeba walnąć PO tamtej stronie i PiSnąć w TĘ stronę.Rozczarowanie jest duże i oby za chwilę nie było większe niż ogromne! Tekst jak zawsze świetny trafnie opisujący tę naszą kulawą rzeczywistość.Gdyby tak ci niby-nasi chcieli pisać to osąd byłby łatwiejszy nawet dla leminga.Pozdrawiam serdecznie.

Aleksander Ścios 13 października 2015 09:06

Emilain Iwanicki,

Trzeba o tym pisać, właśnie dlatego, by rozczarowanie nie było jeszcze większe.
Bardzo mnie dziwi, jak niewiele osób rozumie konieczność (podkreślam) krytycznej oceny działań opozycji. Przypominałem kiedyś, iż jeden z głównych zarzutów, jaki luminarze "wolnych" mediów stawiali wyborcom PO dotyczył bezrefleksyjnej, bezkrytycznej postawy wobec poczynań reżimowych polityków oraz ulegania zbiorowym halucynacjom i medialnym oszustwom. Wobec takich postaw wymyślono nawet fałszywy termin "leming".
Wyborcy PO nie stawiają swoim faworytom żadnych wymagań, nie oczekują od nich wysiłku ni pracy, nie oceniają poprzez pryzmat dobrych decyzji, konsekwencji w działaniu, wierności hasłom czy zwykłej przyzwoitości.
Jest w tym spuścizna mentalności niewolniczej, mającej swój wzorzec w hierarchii społeczeństwa skomunizowanego, w którym każdy "wybraniec ludu", namaszczony przez kompartię na "przedstawiciela władzy", był wyłączony z ocen moralnych, politycznych i prawnych.
Warto zapytać - czym od tej postawy różni się bezrefleksyjny, a często bałwochwalczy stosunek ogromnej części wyborców PiS wobec polityków tej partii? Myślę, że ten polityczny infantylizm, demagogiczne zaślepienie i rezygnacja z własnej refleksji, są często wspólnym mianownikiem obu elektoratów.
Jeśli nawet przyczyny zachowań są różne i w przypadku środowisk opozycyjnych wynikają najczęściej z potrzeby posiadania autorytetów, identyfikacji z postawami patriotycznymi, zaangażowania lub troski o polskie sprawy, nie zmienia to faktu, że wyborcy PiS nie chcą lub nie potrafią traktować polityków tej partii, jako adresatów konkretnych roszczeń i wyrazicieli naszych dążeń i postulatów.
Dominuje raczej postawa akceptacji dla wszelkich decyzji, wiara w dobrą wolę polityków PiS, bezgraniczna ufność, a nierzadko - groteskowa hołdowniczość i gloryfikacja.

Gdyby ci wyborcy zdobyli się na chwilę namysłu i odpowiedzieli sobie choćby na jedno proste pytanie - kim byli, skąd się wywodzą dzisiejsi najzagorzalsi krytycy PiS-u - nie stawialiby wszystkich polityków tej partii na piedestał i nie szczędzili im rzeczowej oceny.
Bo też refleksja, że w gronie największych wrogów PiS-u są dziś m.in. były premier z tej partii,"trzeci bliźniak", doradcy prezesa i minister z ważnego resortu - powinna prowadzić do namysłu nad tzw. polityką personalną pana Kaczyńskiego.
Mam bowiem nieodparte wrażenie, że przyjdzie czas, gdy również dzisiejsi "namaszczeni" okażą się pospolitymi renegatami.

Pozdrawiam serdecznie

Emilain Iwanicki 13 października 2015 19:13

Mocno się obawiam że pańskie słowa mogą się ziścić.Ja szerzej otworzyłem oczy po "katastrofie" smoleńskiej. Nie mogę zrozumieć dlaczego Kaczyński był aż tak spolegliwy. A przecież wystarczyło tylko kilka prostych słów. Ja wiem że są tacy "pacyfiści",którzy uważają że wyprowadzenie ludzi wiąże się z ofiarami. No niestety korespondencyjnie ni w ząb! Myślę że gdyby na ulicę wyszła ogromna (a wyszłaby w tedy) liczba ludzi to jedynymi ofiarami byli by szubrawcy. A jako SUWEREN mamy do tego prawo! Bo sytuacja była parszywa dla narodu. Niestety ludzie nie mogą zrozumieć że to właśnie naród jest suwerenem i jako taki ma prawo do buntu gdy rząd występuje przeciw narodowi. A każda banda walcząc ostro z buntem musi mieć absolutną pewność wygranej jeśli nie chce zostać z głową pod pachą. Pozdrawiam serdecznie.

Cały czas mam nadzieję, że PiS+PAD tylko udają takich mięczaków i jest to po prostu mydlenie oczu przeciwnikowi, które trzeba znosić tylko do 25X.
J. Kaczyński premierem, A. Macierewicz v/premierem, ministrem ON albo innego siłowego. PiS spokojnie ogłasza taką decyzję podczas tworzenia rządu: Uznaliśmy, że jednak tak będzie lepiej. I tyle. Uważam taki scenariusz nadal za prawdopodobny.

Jeśli PiS utworzy rząd to kolejnej, mniej lub bardziej zawoalowanej zdrady polskich spraw elektorat, ten "twardy", nie zniesie.
Elektorat nie zniesie chyba też jeśli się okaże, że PiS nie utworzy rządu, a to co teraz obserwujemy to takie zjednoczone kluziki.

Aleksander Ścios 13 października 2015 09:29

Marcin Ís,

Zapytałbym - skąd czerpie Pan tą nadzieję? Z jakich przesłanek i ocen wynika?
Bardzo często spotykam się dziś z twierdzeniami - poczekajmy do 25.10., dzisiejsza narracja to wyborcza taktyka, jest rodzajem kamuflażu i gry, PiS musi tak mówić, by zachęcić "elektorat centrowy".

Poza tym, że podobne twierdzenia prowokują pytanie - kogo zatem oszukuje PiS - swoich wyborców, czy tzw. lemingów? - to wymagają jeszcze sensownego uzasadnienia. W nim zaś powinno się znaleźć wskazanie podobnych przypadków i zachowań opozycji. Ja zaś nie przypominam sobie, by politycy PiS kiedykolwiek "udawali mięczaków" i nimi w rzeczywistości nie byli. Nie przypominam sobie, by po wygranych wyborach w roku 2005, PiS realizował inny program niż głosił to przed wyborami. Nie mogę sobie także przypomnieć, by politycy tej partii kiedykolwiek "ograli" ludzi obecnego reżimu i zastawili na nich polityczną pułapkę.
Zapytałbym więc - dlaczego miałbym wierzyć, że wezwania do "budowania wspólnoty" z apatrydami, żałosne konwenanse wobec BK i obsadzenie kancelarii prezydenta sierotami po PZPR i UW, miałoby dowodzić intencji rozliczenia prezydentury Komorowskiego?
Skąd pewność, że śliskie deklaracje pani Szydło i zapewnienia o "potrzebie dialogu i wzajemnego rozumienia się", są zaledwie wyborczą retoryką i nie doprowadzą dzisiejszej opozycji na manowce "konstruktywnego kompromisu"?
Miałbym dziś nie wierzyć w słowa tych ludzi i posądzać ich o przedwyborcze oszustwo?

Jeszcze kilka miesięcy temu, napisałbym, że podzielam Pańską opinię o przyszłym zachowaniu "twardego" elektoratu. Dziś takiej pewności nie mam i uważam, że proces zrozumienia istoty tej mistyfikacji potrwa jednak nieco dłużej.

viva cristo rey 13 października 2015 13:55

Szanowny Autor i Komentatorzy

Antoni Macierewicz jest polskim patriotą, człowiekiem wysokiej kultury i inteligencji, a jego dokonaniami w służbie publicznej można by obdzielić pluton pierwszoplanowych działaczy. Mam najwyższy szacunek dla tego człowieka i myślących podobnie jest Polsce bardzo, bardzo wielu.

Pan Macierewicz posiada dogłębną wiedzę w zakresie działania służb oraz występujących w nich patologii o PRL-owskim rodowodzie. Było zatem od zawsze jasne, że jego osoba będzie celem ataków, zwłaszcza w okresie wyborczym. Taką świadomość musiało mieć również kierownictwo PiS, a mimo to p. Macierewicz został wiceprzewodniczącym tej partii i jest nim nadal.

Jeśli rację ma Autor i rzeczywiście dokonuje się "aksamitna zdrada" wobec byłego likwidatora WSI, to duża część elektoratu PiS, w tym niżej podpisany, odwróci się od PiS i obecnego środowiska belwederskiego. Należę jednak do tej grupy, która obdarzyła obecnego prezydenta i partię opozycyjną kredytem zaufania, i zapewniam, że nie jest to bezrefleksyjne poparcie. Na razie czekam do wyborów, pilnie śledzę wydarzenia i w politycznej buchalterii odnotowuję ściśle rubryki "winien-ma".

Myślę, że warto wyrażać wsparcie dla Antoniego Macierewicza, każde przyjazne słowo będzie miało w obecnej sytuacji wartość nie tylko ludzką, ale i w pewnym stopniu polityczną. Np. tu: http://www.macierewicz.com/

Nie mam oczywiście takiej mocy sprawczej jak publicyści niezależnych mediów, którzy rozprowadzają ministrów :) nie chcę też dywagować niepotrzebnie. Wydaje mi się jednak, że w przypadku pana Macierewicza można dopuścić myśl, iż to PO może być ogrywana. W mojej ocenie lepiej byłoby, gdyby został on konstytucyjnym koordynatorem służb, niż ministrem obrony. Z punktu widzenia dobra państwa, jego funkcjonalności, przywrócenie normalności w tym segmencie ma priorytetowe znaczenie. Mam na myśli np. czekające nas wielomiliardowe przetargi dla armii. Jeśli ochroną państwa zająłby się A. Macierewicz, wówczas nawet minister Gowin nie zepsuje powierzonego mu resortu.

Pozdrawiam serdecznie

Aleksander Ścios 13 października 2015 20:30

viva cristo rey,

Istota tej sprawy niekoniecznie dotyczy spekulacji na temat stanowiska dla ministra Macierewicza. Jak napisałem w tekście, celem tej kombinacji mógł być zamiar "spalenia" jego kandydatury na szefa MON, ale wymiar "aksamitnej zdrady" ze strony ludzi PiS-u jest znacznie głębszy.
Zobrazuję to na przykładzie wczorajszych występów pani Szydło w programie TVN. Pani "kandydatka na premiera" powiedziała m.in.-
"Pan Antoni Macierewicz ma prawo do swoich poglądów i najlepiej rozmawiać o nich z nim. (.) Nie będę rozmawiała o jego poglądach, ponieważ dla Polaków jest sporo tematów, o których chcieliby usłyszeć. (.) Spadł śnieg i okazało się, że 5 tys. gospodarstw w Małopolsce nie ma prądu..."
Pytana zaś o krytyczne wypowiedzi Macierewicza na temat przetargu na śmigłowce, stwierdziła:
"To jest stanowisko pana wiceprezesa Antoniego Macierewicza, on ma do tego prawo, jest członkiem sejmowej komisji obrony. Najlepiej o jego poglądach rozmawiać z nim. Ja nie chcę komentować jego poglądów.Poprosiłam o to, żeby ten przetarg nie był wykorzystywany w kampanii wyborczej, dlatego że uważam, iż to jest zbyt poważna sprawa."

Mamy dwie wypowiedzi, z których oglądacz TVN-u wyprowadzi słuszny wniosek, że Antonii Macierewicz zajmuje się jakimiś mało ważnymi sprawami, zaś jego poglądy na rzeczywistość III RP to jego prywatna sprawa.
Jeśli nie jest to dezawuowaniem słów Macierewicza, jeśli nie tak objawia się ucieczka od prawdziwych (acz trudnych) problemów, jeśli Szydło nie pomniejsza znaczenia ocen likwidatora WSI i nie "odcina" się od jego wypowiedzi - to jak inaczej zinterpretować ten bełkot?
Można odnieść wrażenie, że zdaniem tej pani, sprawa aneksu do raportu, ale też sprawa smoleńska (bo o te wypowiedzi AM pytała funkcjonariuszka TVN-u) są mniej ważne niż opady śniegu i brak prądu.
I chyba trudno nam sobie wyobrazić, by tacy politycy PiS pytani w reżimowych gadzinówkach o "fanatyka" Macierewicza, odpowiadali wprost - podzielamy oceny i poglądy naszego wiceprezesa, uważamy go za osobę wyjątkowo prawą i wiarygodną i nie pozwolimy, by zgraja szumowin atakowała tego zasłużonego człowieka.
Wydaje się to zbyt trudne, czy sprzeczne z "taktyką wyborczą"?


Pozdrawiam Pana

Urszula Domyślna 13 października 2015 15:56

Panie Aleksandrze,

Tylko link, z SE, bo "dowcipasów" tweetowych przeróżnych "kataryn" i "chinaskich" na niezależnej.pl już nie trawię. O sprawach poważnych trzeba mówić poważnie. Nie po UW-olsku.

http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/gw-ujawnia-uzasadnienie-wyroku-sadu-w-sprawie-mariusza-kaminskiego_702601.html

Teraz refleksja: po raz pierwszy przyszło mi do głowy, że można emigrować z powodu obrzydzenia.

Pozdrawiam Pana

PS. Przytoczę podsumowanie Karlina - jedynego blogera z S24, którego dotąd czytam:

"Skończyło się wywijanie skórzanym płaszczem Antoniego, zaczyna machanie mokrą od łez chusteczką Sawickiej".

Aleksander Ścios 13 października 2015 20:59

Pani Urszulo,

Wielokrotnie pisałem (i nie jest to objawem zobojętnienia na zło), że nie jestem i nie będę zaskoczony żadnymi działaniami reżimowców. Kto dopuścił się Smoleńska - jest gotów na każdą podłość i zdradę. O tym zaś, że w ostatnich dziesięcioleciach nie było w Polsce grupy bardziej szkodliwej i destrukcyjnej, pisałem już w roku 2008.
Dlatego tak mierzi mnie to popiskiwanie ludzi PiS-u i żurnalistów "wolnych mediów", którzy "krytykują" ten reżim z powodu tysiąca bzdetów i głupstw, a nie chcą powiedzieć Polakom, z kim i z czym mają naprawdę do czynienia.
Napisała Pani, że widząc dzisiejszą rzeczywistość "można emigrować z powodu obrzydzenia". Pewnie tak, bo nie jest to kraj dla ludzi prawych i wrażliwych. Rzeczywistość III RP dawno zrecenzował Leopold Tyrmand, gdy pisał o komunizmie:
"Życie w komunizmie jest piekłem, ale nie dla wszystkich. Jest piekłem dla ludzi dobrej woli. Dla uczciwych. Dla rozsądnych. Dla chcących pracować z pożytkiem dla siebie i dla innych. Dla przedsiębiorczych. Dla tych, którzy chcą coś zrobić lepiej, wydajniej, ładniej. Dla tych, którzy chcą rozwijać, wzbogacać, pomnażać. Dla wrażliwych. Dla prostolinijnych i skromnych. Natomiast dobrze prosperują w komunizmie głupcy nie dostrzegający własnej marności i śmieszności. Doskonale powodzi się służalcom, oportunistom i konformistom; wiedzie im się tym lepiej, że z czystym sumieniem mogą nie robić nic, albowiem i tak nie sądzą, że należy coś robić w zamian za serwilizm - czują się zwolnieni z wszelkiej odpowiedzialności co wzmaga ich znakomite samopoczucie".


Myślę jednak, że nawet po odzyskaniu władzy przez PiS, my nadal nie poznamy prawdziwego oblicza komunistycznej sukcesji. Być może, niewiele też dowiemy się o draństwach ostatnich ośmiu lat.
Dziś, pan Jarosław Kaczyński zechciał podzielić się z wyborcami bezcenną myślą i stwierdził - "Szef opozycji w normalnym demokratycznym kraju to jest ktoś bardzo wysoko postawiony. W Polsce bardzo często był traktowany, jakby był jakimś antypaństwowym działaczem. My tego nie będziemy robić. Nie będzie tutaj żadnego odwetu".

http://wpolityce.pl/polityka/268328-kaczynski-w-lesznie-szef-opozycji-jest-w-polsce-traktowany-jakby-byl-antypanstwowym-dzialaczem-my-tego-nie-bedziemy-robic

Ponieważ taka zapowiedź pada po raz wtóry, nie śmiem podejrzewać, że pan Kaczyński oszukuje swoich wyborców. Zastanawiam się tylko - czy i co jego partia zamierza zrobić w interesie milionów Polaków pokrzywdzonych katastrofą rządów obecnego reżimu? Czy i jak zamierza rozliczyć krzywdy moralne,kulturowe,materialne, jakich doznaliśmy w tym okresie?
Bo mogę zrozumieć, że partię (dziś) opozycyjną stać na wielkoduszność i przekreślenie krzywd, jakich doznała od swoich parlamentarnych kolegów. Pan Kaczyński może traktować ludzi PO i PSL niczym święte krowy opozycji i zapewniać ich o braku "odwetu". Ma do tego prawo.
Ale co z innymi Polakami? Co z wyborcami PiS-u, którzy uwierzyli, że "prawo i sprawiedliwość" to nie tylko nazwa partyjnej kamaryli? Czy również w ich imieniu, Kaczyński zapewnia, że "nie będzie tutaj żadnego odwetu" i o jakim to "odwecie" mówi w stosunku do ludzi, którzy ponoszą odpowiedzialność za Smoleńsk?
Sądzę, Pani Urszulo, że wkrótce staniemy przed takimi pytaniami.

Pozdrawiam

kazef 13 października 2015 21:30

Szanowny Panie Aleksandrze,

w nawiązaniu do tak dojmującego i ewidentnie - w moim rozumieniu - trafnego komentarza kierowanego do Pani Urszuli, chciałbym zacytować słowa wielkiego Polaka Zbigniewa Herberta. Odnoszą się one w jakiś sposób do naszej obecnej sytuacji. I jeśli piszę o "naszej sytuacji", to mam na myśli nas - spotykających się tu, na Pańskim blogu:

"Wydaje mi się, że podejmuje się walkę nie dla wygranej, bo to by było zbyt łatwe, i nie dla samej walki, ale w obronie wartości, dla których warto żyć i za które można umrzeć [...]. Musi być element walki i musi być założona w tej walce także przegrana, ale w imię wartości, które będą dalej żyły".
---
Zbigniew Herbert był jedynym Poetą, który pamiętał o Żołnierzach Wyklętych. Pisał: "Czułem i do dziś czuję szacunek do tych, którzy pozostali do końca wierni przysiędze, w lasach, bez nadziei".
Gdy widzę dziś zapowiedź telewizyjnej debaty przedwyborczej, w której kandydatka PiS stanie obok Ewy K. i jej medialnych przyjaciół (Pochanke, Gugała, Kraśko), obok wyrobników z ministerstwa ogłupiania i trzymania za ryj Polaków, przypomina mi się sytuacja Żołnierzy Wyklętych. Kto dał bolszewikom prawo do zadawania nam pytań? - pytali przed referendum w 1946 roku. Woleli zginąć niż spotkać się z bolszewikami i ich sługusami. Woleli rozerwać się granatem niż podać im rękę. Panował wtedy fizyczny terror, terror sowieckich bagnetów. A oni ginęli.

Dziś panuje terror medialny - antypolski, o bolszewickich celach i metodach; mentalna, pernamentna opresja, której trudno się oprzeć. I tylko tamtych żołnierzy już nie ma. Zamiast nich mamy jakieś cienie, popiskujące miernoty, strachliwe, koncyliacyjne, miałkie.
Resztę już Pan napisał.

Ukłony

Aleksander Ścios 14 października 2015 18:28

Szanowny Panie Kazefie,

Zawsze, gdy wspomnę na postawę Zbigniewa Herberta, gdy przypominam sobie jego wiersze i myśli, odczuwam ogromny niepokój.
To świadomość istnienia dwóch światów - tego, który po cichu odchodzi, zabierając ze sobą staromodne pojęcie honoru i wartości i tego, który coraz śmielej rozpościera się wokół nas, brukając wszystko swoim tanim relatywizmem i duchową nędzą.
Odnoszę wrażenie, że zdecydowana większość naszych rodaków odbiera słowa Herberta, jak obcą mowę. Nieprzeniknioną, niezrozumiałą, a czasem - wrogą. Tak, jakby od tego świata wartości nie oddzielały nas zaledwie jedno czy dwa pokolenia, ale całe stulecia.

Dziękuję Panu i serdecznie pozdrawiam

Panie Aleksandrze,

Panu Antoniemu Macierewiczowi życzmy losu prof. Olavo de Carvalho. Przez lata był obrażany. Dopiero afera Petrobrasu, kryzys na tzw. rynku commodities (towary które eksportuje Brazylia) i odkrycie znaczenia Forum Sao Paulo (lokalny oddział międzynarodówki komunistycznej) sprawiły, że ludzie zwrócili się do niego o pomoc i przeprosili z "wariatem". Dziś profesor jest autorytetem milionów. Jako jedyny twierdził, że Brazylia to kraj bolszewicki. Innej opozycji, poza kilkoma niszowymi ośrodkami myśli nie było. Obecnie Wielu liderów Ruchu Wolna Brazylia to jego uczniowie (profesor też bardzo lubi scholastykę). Analogia to niedoskonała, ale warto zainteresować się tematem genealogii i strategii ruchu w kontekście "długiego marszu"(ostrzegam - bez rewizjonizmu).

"Spotkanie zapoznawcze": profesor Olavo de Carvalho, Diana West, Jeff Nyquist
https://www.youtube.com/watch?v=DnYk2n59i-A

Nie polecam ze względu na szczególną treść akurat tego video, ale charyzmę Pani Diany West, ona ma przekonania zgodne z wieloma autorytetami, które Pan tu przywołuje. Twierdzi, że zgoda na sojusz z komunistami oraz ignorowanie faktografii o komunizmie powoduje, że zmieniamy swoją konstytucję charakterologiczną. W kontekście tekstu - krytycy Pana Macierewicza to poputczicy, którzy dobrowolnie godzą się na sowietyzację. Nie chcę epatować egotyzmem, ale muszę powiedzieć, że dawno "ich" przejrzałem (Sasina, Gowina, Szydło, samorządowców z PiSu w moim regionie etc.) Rozpoznaję metodologią mieszaną: od Z. Herberta, Józefa Mackiewicza i francuskiego pisarza ekonomicznego F.Bastiata, "oni" łańcuchy tautologii spinają sofizmatami i żyją wg dyrektywy "nie trzeba głośno mówić".

I w ogóle ostatnie zdarzenia nie dziwią - jeśli w Smoleńsku był zamach (analogia do Katynia), to fałszowanie wyborów jest "normalne" (do referendum z "powojnia") a i rozbicia opozycji należy się spodziewać (nasza biała plama - te zastępy działaczy przedwojennego PPS-u i PSL-u budujące dobrobyt z Gomułką i Bierutem). Zdradzę, że miałem okazję rozmawiać z kilkoma doradcami gospodarczymi PiS-u. Dla wszystkich autorytetem jest sowietofil J.M.Keynes a i o Gierku mają "umiarkowane" zdanie.

Pan Antoni Macierewicz ma chyba inne priorytety, choćby takie: https://www.youtube.com/watch?v=kpX91dRHUB0

pozdrawiam serdecznie.

Rafael Pleson,

To wielce interesując analogia. Wprawdzie nie znam wspomnianej przez Pana postaci, ale kontekst sytuacyjny jest tu rzeczywiście zbliżony.
Sądzę, że możemy nakreślić poglądy pana Antoniego Macierewicza z dość dużą dokładnością. Pomocny będzie tu tekst "Postulaty polskiego patriotyzmu" opublikowany w "Głosie" 20.10.2005 roku. Przypomnę tylko niektóre sformułowania:

"To, co wielokrotnie wskazywaliśmy jako postulaty polskiego patriotyzmu, ma szanse stać się podstawą IV Rzeczpospolitej - odbudowanego państwa polskiego.
Warunkiem jest jednak oczyszczenie polskiego życia publicznego ze struktur postkomunistycznych.
Dlatego konieczne jest:

1. przeprowadzenie uczciwej lustracji, której konsekwencją musi być odsunięcie byłych agentów od zajmowania stanowisk państwowych; ujawnienie przez IPN materiałów dotyczących komunistycznej agentury;
2. zobowiązanie IPN do podjęcia inicjatywy powołania Międzynarodowego Trybunału dla osądzenia zbrodni komunistycznych;
3. budowa od podstaw służb specjalnych niepodległego państwa polskiego, a w szczególności służb wojskowych;
4. przeprowadzenie lustracji majątkowej i odebranie sprzeniewierzonego majątku państwowego;
5. weryfikacja kadry sądownictwa i prokuratury i dostosowanie jej do potrzeb budowy niepodległego państwa; przywrócenie instytucji sędziego śledczego gwarantującego bezstronność i skuteczność postępowań przygotowawczych;


http://www.glos.com.pl/Archiwum_nowe/Rok%202005/042_43_44/strona/postulatypatriotyzmu.html

borowiak 14 października 2015 01:08

Panie Aleksandrze!

Pańskie refleksje na temat konduity PiS-u świadczą o Pańskiej głębokiej niezależności intelektualnej i wrażliwości patriotycznej. Jawią się one - niestety! - trafną analizą tego, co mamy i tego, co nadchodzi. Dzięki za te przemyślenia, bo pewnie wielu jest Polaków, którym Pan oczy otwiera!
Ale brakuje mi jednak dopowiedzenia do końca i wybrzmienia wniosków, które z Pańskiej analizy się nasuwają.

Po pierwsze: przecież Antoni nie jest naiwny i widzi chyba, że utknął w rozkroku. Nie wierzę bowiem, że mu taktyka kamaryli PiS-owskiej nie ciąży i że nie roważał zrzucenia tego gorsetu, nawet za cenę poselskich korzyści. Dlaczego zatem trwa na stanowisku wiceprezesa partii w tak niekomfortowych warunkach? Może jednak wie więcej niż my, bo nie uważam, aby kurczowo i z merkantylnych pobudek trzymał się tej wypracowanej i bardzo zasłużonej pozycji!

Po drugie: wydaje mi się, że w świetle Pańskich opinii należałoby dać odpowiedź na najważniejsze pytanie tych dni - jak zachować się 25 października? Czy jest opcja inna, jak oddanie głosu na PiS? Czy mamy zamknąć oczy, uszy i - tak! - serca nasze na prawdę, którą Pan wieści? Czy w obliczu - dla wielu z nas, których Pan tu gromadzi - bezeceństw kierownictwa PiS-u (lub - łagodniej mówiąc - choćby tylko błędów politycznych) mamy oddać swe głosy na tę partię. Czy w ogóle Pańskim zdaniem mamy inny wybór?

Dałby Bóg, żeby się okazało, że może tylko przesadzili ze skrywaniem do 25 października swych rzeczywistych intencji i zamiarów... Wiem czyją matką jest nadzieja, ale w mym (jestem pewien, że nie tylko w mym) sercu umiera ona ostatnia.
Mam jednak także w sercu wyryte, że nadzieja jest jedną z trzech kardynalnych cnót Boskich i pamiętam, że to i tak Bóg Wszechmogący trzyma w ręku losy Rzeczypospolitej. Amen!

Serdeczności z zimnego Poznania!

Krzysztof Borowiak

Krzysztof Borowiak,

Szanowny Panie Krzysztofie,

Dziękuję za tak życzliwy odbiór tekstu. Dopowiedzenia, których Panu brakuje, znajdują się w wielu moich tekstach. Chętnie jednak powtórzę i spróbuję zwięźle odpowiedzieć na Pańskie pytania.
Myślę, że byłoby dalece przedwczesne sądzić, iż Antonii Macierewicz "kurczowo i z merkantylnych pobudek trzymał się tej wypracowanej i bardzo zasłużonej pozycji".
Jestem przekonany, że najważniejszym celem, jaki stawia sobie dziś minister Macierewicz, jest wyjaśnienie prawdziwych okoliczności zamachu smoleńskiego. Tej sprawie polityk PiS poświęca dziś główną uwagę i stanowi ona bodaj najistotniejszą misję pana Macierewicza.
Osiągnięcie tego celu będzie realne, jeśli jego pracę będzie wspierało silne środowisko polityczne. To jest jedyne polityczne "umocowanie", mogące pomóc w ustaleniu prawdy o historycznej zbrodni.
Jeśli uświadamiamy sobie taką zależność, tym bardziej trzeba się niepokoić, jeśli w partii pana Kaczyńskiego pojawiają się próby jakiś gier i machinacji wokół Macierewicza.

Na pytanie zaś - jak zachować się 25.10., istnieje tylko jedna odpowiedź - głosować na Prawo i Sprawiedliwość.
Nie ma innego wyboru ani alternatywy. Wielokrotnie podnosiłem, że PiS nie jest (i jak sądzę) nigdy nie będzie opozycją antysystemową. Celem tego ugrupowania nie jest obalenie porządku III RP i budowanie od podstaw wolnej Polski.
Przyjmuję takie twierdzenie za pewnik, ale biorę również pod uwagę, że w naszej politycznej rzeczywistości nie istnieje żadna partia antysystemowa. Nie ma sił, które chciałyby budować Polskę wolną od magdalenkowych ograniczeń. To także przyjmuję za pewnik.
Dlaczego zatem nie bojkot wyborów ? Dlatego, że byłaby to postawa całkowicie irracjonalna, niezrozumiała i szkodliwa.
Irracjonalna, bo nie sposób wskazać dziś alternatywy, niezrozumiała, bo w opinii ogółu PiS jest partią reprezentującą opcję patriotyczną, szkodliwa zaś, bo efektem takiej postawy byłoby całkowite wykluczenie i marginalizacja.
Wybór, przed jakim staniemy za 11 dni jest oczywisty, ponieważ uwzględnia realia III RP. To nie jest wybór "z miłości" lecz "z realizmu". W tych realiach, walkę polityczną prowadzi się przy pomocy partii i ugrupowań politycznych. Ponieważ istnieje tylko jedna autentyczna siła polityczna, której dążenia mogą być zbliżone (podkreślam) do postulatów antysytemowych, należy ją wesprzeć.
W jednym z niedawnych tekstów napisałem wprost - "Z partią pana Kaczyńskiego nie wiążę nadziei na odzyskanie Polski. Jako część systemu politycznego III RP, nie jest ona zdolna do zerwania z fałszywą mitologią i nie chce obalenia magdalenkowego porządku. Nie ma w niej "oferty dla radykałów", o którą prosiłem w jednym z lipcowych tekstów. Odzyskanie władzy przez PiS, może prowadzić do dobrych zmian i polepszenia życia moich rodaków, nie zakończy jednak państwowości komunistycznej hybrydy. Jeśli wobec przedstawicieli tego środowiska zachowuję szacunek i krytyczną uwagę, to dlatego, że nie ma dziś innej alternatywy i realnej siły politycznej".

Liczę, że podczas czekającego nas długiego marszu, pojawi się ugrupowanie prawdziwie antykomunistyczne i antysystemowe. Będę pierwszym, które je poprze. Wierzę też, że nadejdzie czas, gdy również wyborcy PiS zrozumieją, jak iluzoryczne i nieadekwatne są narzędzia, którymi ta partia chce "zmieniać Polskę". Dlatego mam pewność, że podczas długiego marszu powstanie antysystemowa opozycja - jako wyraz prawdziwego buntu i sprzeciwu wobec komunistycznej sukcesji IIIRP.
Do tego czasu powinniśmy krytycznie oceniać działania partii pana Kaczyńskiego, śmiało głosić poglądy sprzeczne z obecną normą "opozycyjności" i zabiegać o jak najszersze propagowanie wolnej myśli.

Pozdrawiam serdecznie

Halka 14 października 2015 18:42

Witam
Panie Aleksandrze czy wiele dziś trzeba, by Pan Macierewicz skończył jak niegdyś Traugutt na stokach Cytadeli? Przecież próżno oczekiwać, że PIS stanie "murem" za Panem Macierewiczem. Co więcej, jestem przekonana, że użyteczni idioci, których nie brak w PIS jeszcze dopomogą zbirom.
Pozdrawiam

Aleksander Ścios 14 października 2015 19:48

Pani Halko,

Pan Antonii Macierewicz nie jest "jednym z wielu" polityków PiS. Jak napisałem w tekście, nienawiść do niego ma całkowicie racjonalną podstawę.
Ten człowiek doprowadził do likwidacji WSI - organizacji, która była trzonem antypolskiego triumwiratu IIIRP. Środowisko agenturalne nie wybacza takich rzeczy.
Ten sam człowiek jest dziś bardzo blisko rozwiązania tajemnicy zbrodni smoleńskiej i wskazania winnych zagłady naszych rodaków. Kremlowscy bandyci nie wybaczają takiej śmiałości.
Dlatego tak istotne są gwarancje bezpieczeństwa pana Macierewicza. A jedną z najmocniejszych, jest silne umocowanie w partii pana Kaczyńskiego. Kto próbuje te więzy zerwać lub choćby poluzować, działa przeciwko polskim interesom. Działa na korzyć agentury i na rzecz ruskich bandytów.

Pozdrawiam Panią

13.10.2015r.
RODAKnet.com

Od czasu, gdy kandydat na marszałka Sejmu Bronisław Komorowski, w reakcji na wezwanie przez Komisję Weryfikacyjną WSI oświadczył - "Pan Macierewicz powinien zniknąć", osoba likwidatora Wojskowych Służb Informacyjnych należy do najczęściej atakowanych przez reżimowe ośrodki propagandy. Ta nieskrywana nienawiść do Antoniego Macierewicza ma całkowicie racjonalną podstawę. Likwidacja WSI - owego " peryskopu, za pomocą którego Rosjanie pozyskiwali wiedzę o mechanizmach funkcjonowania naszego państwa " (jak określił służbę prof. Andrzej Zybertowicz) sprawiła, że triumwirat III RP (służb-biznesu-polityki) został mocno zdezorganizowany i osłabiony. Skuteczność i konsekwencja działań Macierewicza wywołuje zatem wściekłość środowiska agenturalnego i sprawia, że jest on politykiem szczególnie znienawidzonym przez komunistycznych sukcesorów.
Już od roku 2007 ,bezwzględnym priorytetem rządu Donalda Tuska stało się przywrócenie wpływów środowiska WSI i powrót do wzorca służb ustalonego w roku 2004. Z chwilą przejęcia władzy przez PO-PSL, wszelkie działania zostały ukierunkowane na zablokowanie procesu weryfikacji żołnierzy WSI, przejęcie nowo powstałych służb wywiadu i kontrwywiadu wojskowego oraz reaktywację pokomunistycznego układu. Stałym elementem operacji, prowadzonych m.in. przez rządowe ośrodki propagandy, była kampania oszczerstw i pomówień pod adresem Antoniego Macierewicza oraz towarzysząca jej akcja dezinformacji na temat skutków likwidacji wojskowych służb. Działania te zostały zintensyfikowane po powstaniu parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej i powierzeniu Macierewiczowi funkcji przewodniczącego.
"Mamy kolejny 'Raport Macierewicza', tym razem na temat katastrofy smoleńskiej. Wierny harcownik Kaczyńskiego ponownie wkroczył do akcji i przy pomocy sprawdzonych, skutecznych metod sączy do głów Polaków to, co stanowi istotę bytu politycznego PIS-u, jad nienawiści zakamuflowany miłością do ojczyzny. [...] Szokuje wszystkich prawdą objawioną, prezentując mieszankę faktów i mitów i wyciągając z tej papki niewiarygodne wnioski, zawsze jednak służące konkretnemu celowi. Tym razem ma udowodnić, że katastrofa była zamachem i do tego z dużym prawdopodobieństwem udziału ekipy rządzącej " - pisał w roku 2011 anonimowy autor ze stowarzyszenia "Sowa", założonego prze byłych oficerów WSI.
Kampanie "straszenia" Macierewiczem lub rozgrywania wypowiedzi polityka w kontrze do "umiarkowanego" stanowiska PiS, weszły do kanonu działań propagandowo-dezinformacyjnych III RP.
Nie jestem zaskoczony, że najnowszą odsłonę kombinacji zapoczątkowały teksty opublikowane w jednym z mediów zwanych "niezależnymi". W poprzednich latach zasłynęło ono "rozprowadzaniem" takich postaci, jak Kowal, Wipler, Gowin czy TW"Tamiza" oraz prowadzeniem szeregu ciekawych gier wyborczych (np. związanych z R. Czarneckim i jego projektem "prawyborów prezydenckich" w PiS).

Dywagacje Piotra Zaremby -"Wiemy kto będzie w rządzie PiS" ("wSieci z 13.09.br) w których ów "analityk" namaścił likwidatora WSI na szefa MON, sam Antoni Macierewicz nazwał "grą medialną bez żadnego specjalnego znaczenia merytorycznego ". Dla porządku przypomnę, że ten sam "analityk" w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie (sierpień 2014) wydedukował, iż " kandydatem Pis na prezydenta będzie pewnie prof. Piotr Gliński. Na 90 proc., bo poszukiwania się nie skończyły".
Natychmiast po opublikowaniu obecnych dywagacji Zaremby, sztab PO nazwał "wSieci" " pismem poczytnym i szanowanym " zaś minister Siemoniak wezwał Macierewicza (jako przyszłego szefa MON) do debaty. Politycy PO podkreślali przy tym, że ich propozycja to reakcja na publikację tygodnika. Tego samego dnia, "wSieci" podjęło próbę kontynuacji tematu i przepytano Antoniego Macierewicza - czy " szykuje się już do objęcia stanowiska " oraz dociekano - czy " gotów jest stanąć do debaty z Siemoniakiem "? Odpowiedzi likwidatora WSI musiały nie zadowolić "niezależnych" żurnalistów. Nie zrezygnowali jednak ze wzmacniania fałszywego przekazu i 28.09. portal "wPolityce" prezentując wywiad A. Macierewicza udzielony "DGP", nadał swojej publikacji tytuł - "Exposé przyszłego szefa MON?"
Kilka dni później do akcji wkroczył TVN z TVP i Polsatem, tropiąc i manipulując wypowiedziami Macierewicza z Chicago i Toronto. Skorelowane z tym występy E. Kopacz oraz brednie wygłaszane przez pomniejszych funkcjonariuszy reżimu, pozwoliły ponownie nakręcić histeryczną kampanię nienawiści i pomówień. Wsparte na esbeckich mechanizmach z lat 70. i 80., stanowią one stały element "przekazu publicznego" III RP i mogą być organizowane tylko dlatego, że partia pana Kaczyńskiego od lat odmawia wsparcia Antoniemu Macierewiczowi i pozwala rozmaitym szumowinom na szkalowanie najuczciwszego polityka PiS.
Od dnia rozpętania kombinacji medialnej, za najważniejsze zadanie politycy tej partii uznali pragmatyczne "odcięcie" od poglądów Macierewicza. Choć ze słów tego człowieka Polacy zawsze powinni być dumni, nie po raz pierwszy wygrał prymat wyborczego kuglarstwa nad prawdą i uczciwością. Jeśli ci sami ludzie twierdzą później, że " wokół Macierewicza stworzono zbyt negatywny wizerunek ", zdają się nie dostrzegać, że sami współuczestniczą w jego budowaniu. Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski, tego samego dnia pobiegł do TVN-u, by ogłosić, że nigdy nie rozmawiał z prezydentem na temat ewentualnej publikacji aneksu do Raportu i zadeklarować, że " rozpoczynamy temat, którego nie ma ", bo " w Polsce są sprawy, które wymagają większej uwagi niż kwestia aneksu" . W podobny, "pryncypialny" sposób zachowała się "kandydatka na premiera w rządzie PiS", ogłaszając, że nie chciałaby " wpisywać się w strategię wyborczą Platformy Obywatelskiej ", bo " jest to narracja, którą od rana próbuje narzucić PO ". " Unikanie komentarza " do słów Antoniego Macierewicza zostało uznane za wielce "taktyczne" i "przezorne", zaś tzw. wolne media określiły atak na wiceprezesa PiS mianem "prowokacji", mającej zaszkodzić " merytorycznej wizji PiS ".
Umacnianiu tego przekonania służyły liczne publikacje, w których udowadniano, że " Strasząc Macierewiczem Platforma mobilizuje swój elektorat. Nie pomagajmy jej. Zaostrzenie retoryki nie służy PiS ". Pod takim właśnie tytułem portal "wPolityce" zamieścił wywiad z byłym członkiem PiS Zbigniewem Girzyńskim. Kontynuując grę wokół wypowiedzi likwidatora WSI, zadano Girzyńskiemu sugestywne pytanie - " Antoni Macierewicz stał się tym "straszakiem" niechcący? Został nadinterpretowany? Czy świadomie powiedział coś ostrzejszego?". Padła odpowiedź zgodna z oczekiwaniami i ów "mędrzec" pouczył Macierewicza - "powinien mieć świadomość, że w takim momencie kampanii wyborczej - na dwa i pół tygodnia przed wyborami, gdzie każde słowo się liczy, gdzie wszyscy na niego polują, a przecież jest to człowiek mający wieloletnie doświadczenie polityczne - więc wie, że każda taka rzecz może zostać wykorzystana przeciwko niemu. W jakiejś nieczystej rozgrywce. A więc wszyscy, którym zależy na sukcesie projektu politycznego, jakim jest rząd Beaty Szydło - powinniśmy pomagać".

Tym razem jednak osiągnięto cel znaczenie ważniejszy, niż tylko straszenie "fanatyzmem" Macierewicza i rozgrywanie słabości polityków PiS-u. Nie można wykluczyć, że osiągnięcie tego celu było rzeczywistym powodem rozpoczęcia kampanii medialnej przez środowisko "niezależnych" mediów, zaś akcja ośrodków reżimowych posłużyła do wymuszenia określonych decyzji.
Okazało się bowiem, że jakiś partyjny "strateg" opozycji postanowił wykorzystać sprzyjający moment i jednym pociągnięciem osiągnąć podwójny efekt - definitywnie "spalić" kandydaturę Antoniego Macierewicza na ministra obrony narodowej oraz przekonać politycznych rywali, że przyszły rząd będzie reprezentował "koncyliacyjne" i "merytoryczne" stanowisko w sprawach dotyczących sił zbrojnych. Ogłoszenie przez Beatę Szydło, iż "najbardziej prawdopodobnym kandydatem na szefa MON w moim rządzie jest Jarosław Gowin", oceniam jako akt tyleż głupi, jak wyjątkowo podły.
Wyznaczenie na to odpowiedzialne stanowisko byłego członka partii reżimowej, człowieka bez właściwości i cienia kompetencji, jest aktem głupoty, świadczącym o ignorowaniu przez PiS najważniejszego obszaru bezpieczeństwa Polski. Ogłoszenie tej decyzji w momencie natężenia nagonki na Antoniego Macierewicza, w chwili tryumfu nienawistnej i kłamliwej retoryki - uważam za szczególnie nikczemne i haniebne.
Wprawdzie w aksjologii rozmaitych mędrków i "pragmatyków" politycznych, nie istnieją pojęcia z obszaru etyki i moralności, w tym wypadku tylko one mogą podkreślać konsekwencje takiej decyzji.
Sformułowano bowiem wyraźny sygnał, że poglądy i oceny prezentowane przez Antoniego Macierewicza nie znajdują akceptacji wśród polityków PiS, a on sam nie może liczyć na wsparcie partyjnych kolegów. Od chwili, gdy szef parlamentarnego zespołu smoleńskiego oznajmił - " Magdalenki w sprawie Smoleńska, póki ja żyję, nie będzie " - takie sygnały były nadawane wielokrotnie. Tym razem wykazano jednak, że "radykalizm" i "kontrowersyjność" Macierewicza, to postawa odosobniona, której przyszły rząd oraz (co niemniej ważne) środowisko prezydenta Dudy, nie zamierza akceptować.
Ta "aksamitna zdrada" prowadzi do sytuacji, w której decydenci reżimu III RP otrzymali wyraźny przekaz - polityczną deklarację ze strony obecnej opozycji. Mając na uwadze rzeczywiste zachowania polityków PiS-u oraz postawę Belwederu wobec szeregu "drażliwych" tematów, jestem przekonany, że nie mamy do czynienia z efektem "taktyki wyborczej" lecz zapowiedzią określonej "linii politycznej" i konkretnych decyzji.

To, że kampania szczucia jest prowadzona przez ośrodki propagandy i zatrudnionych tam funkcjonariuszy, nie może dziwić. Taki jest sens istnienia tych ośrodków i tylko skończony głupiec może przypisywać im wartość dyskursywną i obdarzać mianem mediów.
Przedwczorajszy (10/10-red.Rp) incydent podczas obchodów miesięcznicy, został trafnie odebrany jako efekt kumulacji tej kampanii. Ci jednak, którzy z zapałem dywagują o hodowaniu "kolejnego Cyby" i wyrażają troskę o bezpieczeństwo Antoniego Macierewicza, nie chcą dostrzec, że również sami politycy PiS i żurnaliści "wolnych mediów" ponoszą odpowiedzialność za takie akty agresji. Jeśli prowadzi się grę na "wyłączenie" Macierewicza, a jego poglądy przedstawia jako "kontrowersyjne" i " mogące zaszkodzić " opozycji, jeśli pozostawia się go bez wsparcia i zabiega o odcięcie od formułowanych przezeń ocen - jak można później biadolić nad zuchwałością bandytów?
Sygnał wysłany przez polityków opozycji i wtórująca mu narracja "wolnych" mediów - to dość, by sprowokować kolejne kampanie i wyhodować następców Cyby. Nic bardziej nie ośmiela reżimowców, jak słabość PiS-u i jego środowiska medialnego.
Antoni Macierewicz jest silnym człowiekiem i z pewnością nie przeraża go dzisiejsze osamotnienie ani wyborcza "strategia" PiS-u. Ale chyba niewielu z nas ma świadomość, że za tak głupią i podłą taktykę, zapłacimy wkrótce bardzo wysoką cenę.

Aleksander Ścios
Blog autora

podpisz petycje

Mit centrum

Aleksander Ścios pisze o kombinacji medialnej wokół Antoniego Macierewicza, w której kluczowy udział mieli również przedstawiciele mediów prawicowych. Warto czytać i warto rozpowszechniać ten tekst, bo opisuje gen samozagłady, którym nie jest wcale imputowany konserwatystom w Polsce pęd do ostrej retoryki.

Gen samozagłady tkwi w naiwnym przeświadczeniu, że "nasi" agenci, byli TeWu, zawodowi zdrajcy czy inne szemrane postaci mogą "otworzyć PiS na centrum". Nie, nie mogą. Wartość PiS-u jako partii politycznej polega właśnie na tym, że w kwestiach podstawowych, związanych z racją stanu, zwalczaniem infiltracji i inwigilacji polskiego aparatu państwowego nie idzie na skróty i kompromisy. Już raz Polska zapłaciła klasyczną siatką wywiadowczą zainstalowaną na 40. piętrze hotelu Mariott, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, w Komendzie Głównej Policji, Ministerstwie Rolnictwa i tajemniczym gabinecie "lekarskim" w Gdyni za taką postawę. Wówczas skończyło się obaleniem rządu, a w perspektywie również Smoleńskiem. Popełnimy raz jeszcze te same błędy? Wierzę, że nie popełnimy.

Michał Rachoń

Panie Michale, dobrze zapowiadająca się kariera może ulec gwałtownemu załamaniu. Trudno mi powiedzieć co pan może stracić, ale zyskuje pan szacunek czytelników. Mam jedynie wątpliwość odnośnie "my". Wierzy pan, że PiS nie popełni błędów czy, że wyborcy go nie popełnią. Moim zdaniem PiS błędy popełni i wyborcy też, bo nie mają obecnie alternatywy i pozostają bierni, ufni i naiwni jak "dzieci". A powtarzając za klasykiem z innej wprawdzie bajki, mającym jednak w tym względzie rację - "większość jest głupia". Ponieważ nie ma dobrego wyjścia: głosować na Prawo i Sprawiedliwość. - MR

13.10.2015r.
Gazeta Polska Codziennie

Z komentarzy na blogu Autora:
Ucho śledzia 12 października 2015 17:51

Bardzo trafna ocena sytuacji. Macierewicz, to człowiek jasnej strony mocy od swoich młodych lat, poprzez Nocną Zmianę, Smoleńsk do dnia dzisiejszego. Władze PiS, które traktują Macierewicza jakby popełnił coś strasznego, popełniają wielki błąd. Tylko Macierewicz, który rozwala system szpiegów KGB daje gwarancje, że MON będzie polski. Gowin, to spadochroniarz, który powinien być pod stałą kontrolą. Tacy ludzie jak Gowin stają się chorągiewkami za odpowiednie profity. Układy i współpraca są potrzebne, ale nie powinna ona dotyczyć ludzi, którzy jeszcze miesiące temu podstawiali nogę opozycji i przyczyniali się do psucia państwa. Macierewicz jest człowiekiem pewnym a Gowin, to V kolumna do usług każdego.

Aleksander Ścios 12 października 2015 18:50

Ucho śledzia,

To bardzo ważna refleksja, bo właśnie owo "zestawienie" osoby Antoniego Macierewicza z postacią Gowina pokazuje, jak wątpliwy jest wybór dokonany przez "strategów" PiS.
Przed ponad dwoma laty, gdy te same "niezależne" media odgrywały żenujący spektakl "gowiniady", opublikowałem tekst "Od Albina do Gowina". Kończą go słowa:
"
Trwający dziś festiwal "Gowiniady" jest dobrą okazją, by uświadomić sobie jak groźna jest mitologia wywodząca się z komunistycznej strategii podstępu i dezinformacji. Prowadzi nie tylko do zafałszowania polskiej rzeczywistości i narzucenia nam tematów trzeciorzędnych, ale skutecznie tumani wyborców PiS-u, zwalnia ich z głębszej refleksji i konkretnych działań. Jest rodzajem medialnego narkotyku i erzacem pseudodemokracji, po których odbiorca nabywa przeświadczenia o "normalności" życia politycznego III RP. Sprawia, że wielu zaczyna wierzyć, iż nadzieje na zmianę sytuacji można pokładać w "grach frakcyjnych" lub w aktywności ludzi pokroju Gowina czy Schetyny. Podobne spustoszenia wyrządza w szeregach partii opozycyjnej, skłaniając niektórych polityków do poszukiwania "trzecich dróg" i głoszenia zwodniczych konsensusów.
Ludzie prezentujący takie oceny wyrządzają większą szkodę niż propaganda reżimowych gadzinówek i póki Polacy nie zrozumieją, jak głęboki fałsz kryje się w podobnych "analizach", póty pozostaną pod władzą miernot i cwaniaków."

http://bezdekretu.blogspot.com/2013/05/od-albina-do-gowina.html

Pozdrawiam

Fotocanon 12 października 2015 18:43

To nie tyle zdrada, ile pokazanie prawdziwego oblicza... Macierewicz nigdy nie był w PiS w pełni 'nasz'; nie pasował do realizowanej przez PiS 'linii walki i porozumienia' (copyright - Jaruzelski 1981)
- walki z siłami rzeczywiście antysystemowymi i porozumienia ze 'zdrowym nurtem' w UW, PO, KLD...
- i napiszę wprost: za "aksamitną zdradę" odpowiada Jarosław Kaczyński, zapewne to jego decyzja, a nie pani Szydło

I na podstawie tego, co widać już dzisiaj (m.in. patrząc na Belweder...) ośmielę się na proroctwo:
- nawet jeśli premierem zostanie Beata Szydło nic w najistotniejszych dla Polski kwestiach się nie zmieni

Aleksander Ścios 12 października 2015 19:15

Fotocanon,

Napisał Pan ważną uwagę - "Macierewicz nigdy nie był w PiS w pełni 'nasz'; nie pasował do realizowanej przez PiS 'linii walki i porozumienia' (copyright - Jaruzelski 1981) - walki z siłami rzeczywiście antysystemowymi i porozumienia ze 'zdrowym nurtem' w UW, PO, KLD... "
O tym zawsze należy pamiętać, bo wola walki i ogromna doza autentycznej "antysystemowości" Antoniego Macierewicza, zawsze odróżniały go od grona "papierowych żołnierzyków" PiS. Jeśli jest zaś tak, że za "aksamitną zdradę" odpowiada Jarosław Kaczyński", byłby to najgorszy znak na przyszłość. Można bowiem domniemywać, że dotychczasową pozycję i funkcję wiceprezesa partii, likwidator WSI zawdzięcza wsparciu Jarosława Kaczyńskiego. Gdyby ten postanowił o "odsunięciu" Antoniego Macierewicza z projektu "dobrych zmian", w tle jawi się układ sięgający bardzo głęboko.

Pozdrawiam Pana

Emilain Iwanicki 12 października 2015 19:59

To co się wyprawia z Panem Maciererewiczem jest ohydne.Pewien Francuz powiedział że aby uzdrowić państwo należy wytłuc ze 100 tysięcy szubrawców.I nie wiem czy w NASZYM niby-państwie ta liczba byłaby zadowalająca bo trzeba walnąć PO tamtej stronie i PiSnąć w TĘ stronę.Rozczarowanie jest duże i oby za chwilę nie było większe niż ogromne! Tekst jak zawsze świetny trafnie opisujący tę naszą kulawą rzeczywistość.Gdyby tak ci niby-nasi chcieli pisać to osąd byłby łatwiejszy nawet dla leminga.Pozdrawiam serdecznie.

Aleksander Ścios 13 października 2015 09:06

Emilain Iwanicki,

Trzeba o tym pisać, właśnie dlatego, by rozczarowanie nie było jeszcze większe.
Bardzo mnie dziwi, jak niewiele osób rozumie konieczność (podkreślam) krytycznej oceny działań opozycji. Przypominałem kiedyś, iż jeden z głównych zarzutów, jaki luminarze "wolnych" mediów stawiali wyborcom PO dotyczył bezrefleksyjnej, bezkrytycznej postawy wobec poczynań reżimowych polityków oraz ulegania zbiorowym halucynacjom i medialnym oszustwom. Wobec takich postaw wymyślono nawet fałszywy termin "leming".
Wyborcy PO nie stawiają swoim faworytom żadnych wymagań, nie oczekują od nich wysiłku ni pracy, nie oceniają poprzez pryzmat dobrych decyzji, konsekwencji w działaniu, wierności hasłom czy zwykłej przyzwoitości.
Jest w tym spuścizna mentalności niewolniczej, mającej swój wzorzec w hierarchii społeczeństwa skomunizowanego, w którym każdy "wybraniec ludu", namaszczony przez kompartię na "przedstawiciela władzy", był wyłączony z ocen moralnych, politycznych i prawnych.
Warto zapytać - czym od tej postawy różni się bezrefleksyjny, a często bałwochwalczy stosunek ogromnej części wyborców PiS wobec polityków tej partii? Myślę, że ten polityczny infantylizm, demagogiczne zaślepienie i rezygnacja z własnej refleksji, są często wspólnym mianownikiem obu elektoratów.
Jeśli nawet przyczyny zachowań są różne i w przypadku środowisk opozycyjnych wynikają najczęściej z potrzeby posiadania autorytetów, identyfikacji z postawami patriotycznymi, zaangażowania lub troski o polskie sprawy, nie zmienia to faktu, że wyborcy PiS nie chcą lub nie potrafią traktować polityków tej partii, jako adresatów konkretnych roszczeń i wyrazicieli naszych dążeń i postulatów.
Dominuje raczej postawa akceptacji dla wszelkich decyzji, wiara w dobrą wolę polityków PiS, bezgraniczna ufność, a nierzadko - groteskowa hołdowniczość i gloryfikacja.

Gdyby ci wyborcy zdobyli się na chwilę namysłu i odpowiedzieli sobie choćby na jedno proste pytanie - kim byli, skąd się wywodzą dzisiejsi najzagorzalsi krytycy PiS-u - nie stawialiby wszystkich polityków tej partii na piedestał i nie szczędzili im rzeczowej oceny.
Bo też refleksja, że w gronie największych wrogów PiS-u są dziś m.in. były premier z tej partii,"trzeci bliźniak", doradcy prezesa i minister z ważnego resortu - powinna prowadzić do namysłu nad tzw. polityką personalną pana Kaczyńskiego.
Mam bowiem nieodparte wrażenie, że przyjdzie czas, gdy również dzisiejsi "namaszczeni" okażą się pospolitymi renegatami.

Pozdrawiam serdecznie

Emilain Iwanicki 13 października 2015 19:13

Mocno się obawiam że pańskie słowa mogą się ziścić.Ja szerzej otworzyłem oczy po "katastrofie" smoleńskiej. Nie mogę zrozumieć dlaczego Kaczyński był aż tak spolegliwy. A przecież wystarczyło tylko kilka prostych słów. Ja wiem że są tacy "pacyfiści",którzy uważają że wyprowadzenie ludzi wiąże się z ofiarami. No niestety korespondencyjnie ni w ząb! Myślę że gdyby na ulicę wyszła ogromna (a wyszłaby w tedy) liczba ludzi to jedynymi ofiarami byli by szubrawcy. A jako SUWEREN mamy do tego prawo! Bo sytuacja była parszywa dla narodu. Niestety ludzie nie mogą zrozumieć że to właśnie naród jest suwerenem i jako taki ma prawo do buntu gdy rząd występuje przeciw narodowi. A każda banda walcząc ostro z buntem musi mieć absolutną pewność wygranej jeśli nie chce zostać z głową pod pachą. Pozdrawiam serdecznie.

Cały czas mam nadzieję, że PiS+PAD tylko udają takich mięczaków i jest to po prostu mydlenie oczu przeciwnikowi, które trzeba znosić tylko do 25X.
J. Kaczyński premierem, A. Macierewicz v/premierem, ministrem ON albo innego siłowego. PiS spokojnie ogłasza taką decyzję podczas tworzenia rządu: Uznaliśmy, że jednak tak będzie lepiej. I tyle. Uważam taki scenariusz nadal za prawdopodobny.

Jeśli PiS utworzy rząd to kolejnej, mniej lub bardziej zawoalowanej zdrady polskich spraw elektorat, ten "twardy", nie zniesie.
Elektorat nie zniesie chyba też jeśli się okaże, że PiS nie utworzy rządu, a to co teraz obserwujemy to takie zjednoczone kluziki.

Aleksander Ścios 13 października 2015 09:29

Marcin Ís,

Zapytałbym - skąd czerpie Pan tą nadzieję? Z jakich przesłanek i ocen wynika?
Bardzo często spotykam się dziś z twierdzeniami - poczekajmy do 25.10., dzisiejsza narracja to wyborcza taktyka, jest rodzajem kamuflażu i gry, PiS musi tak mówić, by zachęcić "elektorat centrowy".

Poza tym, że podobne twierdzenia prowokują pytanie - kogo zatem oszukuje PiS - swoich wyborców, czy tzw. lemingów? - to wymagają jeszcze sensownego uzasadnienia. W nim zaś powinno się znaleźć wskazanie podobnych przypadków i zachowań opozycji. Ja zaś nie przypominam sobie, by politycy PiS kiedykolwiek "udawali mięczaków" i nimi w rzeczywistości nie byli. Nie przypominam sobie, by po wygranych wyborach w roku 2005, PiS realizował inny program niż głosił to przed wyborami. Nie mogę sobie także przypomnieć, by politycy tej partii kiedykolwiek "ograli" ludzi obecnego reżimu i zastawili na nich polityczną pułapkę.
Zapytałbym więc - dlaczego miałbym wierzyć, że wezwania do "budowania wspólnoty" z apatrydami, żałosne konwenanse wobec BK i obsadzenie kancelarii prezydenta sierotami po PZPR i UW, miałoby dowodzić intencji rozliczenia prezydentury Komorowskiego?
Skąd pewność, że śliskie deklaracje pani Szydło i zapewnienia o "potrzebie dialogu i wzajemnego rozumienia się", są zaledwie wyborczą retoryką i nie doprowadzą dzisiejszej opozycji na manowce "konstruktywnego kompromisu"?
Miałbym dziś nie wierzyć w słowa tych ludzi i posądzać ich o przedwyborcze oszustwo?

Jeszcze kilka miesięcy temu, napisałbym, że podzielam Pańską opinię o przyszłym zachowaniu "twardego" elektoratu. Dziś takiej pewności nie mam i uważam, że proces zrozumienia istoty tej mistyfikacji potrwa jednak nieco dłużej.

viva cristo rey 13 października 2015 13:55

Szanowny Autor i Komentatorzy

Antoni Macierewicz jest polskim patriotą, człowiekiem wysokiej kultury i inteligencji, a jego dokonaniami w służbie publicznej można by obdzielić pluton pierwszoplanowych działaczy. Mam najwyższy szacunek dla tego człowieka i myślących podobnie jest Polsce bardzo, bardzo wielu.

Pan Macierewicz posiada dogłębną wiedzę w zakresie działania służb oraz występujących w nich patologii o PRL-owskim rodowodzie. Było zatem od zawsze jasne, że jego osoba będzie celem ataków, zwłaszcza w okresie wyborczym. Taką świadomość musiało mieć również kierownictwo PiS, a mimo to p. Macierewicz został wiceprzewodniczącym tej partii i jest nim nadal.

Jeśli rację ma Autor i rzeczywiście dokonuje się "aksamitna zdrada" wobec byłego likwidatora WSI, to duża część elektoratu PiS, w tym niżej podpisany, odwróci się od PiS i obecnego środowiska belwederskiego. Należę jednak do tej grupy, która obdarzyła obecnego prezydenta i partię opozycyjną kredytem zaufania, i zapewniam, że nie jest to bezrefleksyjne poparcie. Na razie czekam do wyborów, pilnie śledzę wydarzenia i w politycznej buchalterii odnotowuję ściśle rubryki "winien-ma".

Myślę, że warto wyrażać wsparcie dla Antoniego Macierewicza, każde przyjazne słowo będzie miało w obecnej sytuacji wartość nie tylko ludzką, ale i w pewnym stopniu polityczną. Np. tu: http://www.macierewicz.com/

Nie mam oczywiście takiej mocy sprawczej jak publicyści niezależnych mediów, którzy rozprowadzają ministrów :) nie chcę też dywagować niepotrzebnie. Wydaje mi się jednak, że w przypadku pana Macierewicza można dopuścić myśl, iż to PO może być ogrywana. W mojej ocenie lepiej byłoby, gdyby został on konstytucyjnym koordynatorem służb, niż ministrem obrony. Z punktu widzenia dobra państwa, jego funkcjonalności, przywrócenie normalności w tym segmencie ma priorytetowe znaczenie. Mam na myśli np. czekające nas wielomiliardowe przetargi dla armii. Jeśli ochroną państwa zająłby się A. Macierewicz, wówczas nawet minister Gowin nie zepsuje powierzonego mu resortu.

Pozdrawiam serdecznie

Aleksander Ścios 13 października 2015 20:30

viva cristo rey,

Istota tej sprawy niekoniecznie dotyczy spekulacji na temat stanowiska dla ministra Macierewicza. Jak napisałem w tekście, celem tej kombinacji mógł być zamiar "spalenia" jego kandydatury na szefa MON, ale wymiar "aksamitnej zdrady" ze strony ludzi PiS-u jest znacznie głębszy.
Zobrazuję to na przykładzie wczorajszych występów pani Szydło w programie TVN. Pani "kandydatka na premiera" powiedziała m.in.-
"Pan Antoni Macierewicz ma prawo do swoich poglądów i najlepiej rozmawiać o nich z nim. (.) Nie będę rozmawiała o jego poglądach, ponieważ dla Polaków jest sporo tematów, o których chcieliby usłyszeć. (.) Spadł śnieg i okazało się, że 5 tys. gospodarstw w Małopolsce nie ma prądu..."
Pytana zaś o krytyczne wypowiedzi Macierewicza na temat przetargu na śmigłowce, stwierdziła:
"To jest stanowisko pana wiceprezesa Antoniego Macierewicza, on ma do tego prawo, jest członkiem sejmowej komisji obrony. Najlepiej o jego poglądach rozmawiać z nim. Ja nie chcę komentować jego poglądów.Poprosiłam o to, żeby ten przetarg nie był wykorzystywany w kampanii wyborczej, dlatego że uważam, iż to jest zbyt poważna sprawa."

Mamy dwie wypowiedzi, z których oglądacz TVN-u wyprowadzi słuszny wniosek, że Antonii Macierewicz zajmuje się jakimiś mało ważnymi sprawami, zaś jego poglądy na rzeczywistość III RP to jego prywatna sprawa.
Jeśli nie jest to dezawuowaniem słów Macierewicza, jeśli nie tak objawia się ucieczka od prawdziwych (acz trudnych) problemów, jeśli Szydło nie pomniejsza znaczenia ocen likwidatora WSI i nie "odcina" się od jego wypowiedzi - to jak inaczej zinterpretować ten bełkot?
Można odnieść wrażenie, że zdaniem tej pani, sprawa aneksu do raportu, ale też sprawa smoleńska (bo o te wypowiedzi AM pytała funkcjonariuszka TVN-u) są mniej ważne niż opady śniegu i brak prądu.
I chyba trudno nam sobie wyobrazić, by tacy politycy PiS pytani w reżimowych gadzinówkach o "fanatyka" Macierewicza, odpowiadali wprost - podzielamy oceny i poglądy naszego wiceprezesa, uważamy go za osobę wyjątkowo prawą i wiarygodną i nie pozwolimy, by zgraja szumowin atakowała tego zasłużonego człowieka.
Wydaje się to zbyt trudne, czy sprzeczne z "taktyką wyborczą"?


Pozdrawiam Pana

Urszula Domyślna 13 października 2015 15:56

Panie Aleksandrze,

Tylko link, z SE, bo "dowcipasów" tweetowych przeróżnych "kataryn" i "chinaskich" na niezależnej.pl już nie trawię. O sprawach poważnych trzeba mówić poważnie. Nie po UW-olsku.

http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/gw-ujawnia-uzasadnienie-wyroku-sadu-w-sprawie-mariusza-kaminskiego_702601.html

Teraz refleksja: po raz pierwszy przyszło mi do głowy, że można emigrować z powodu obrzydzenia.

Pozdrawiam Pana

PS. Przytoczę podsumowanie Karlina - jedynego blogera z S24, którego dotąd czytam:

"Skończyło się wywijanie skórzanym płaszczem Antoniego, zaczyna machanie mokrą od łez chusteczką Sawickiej".

Aleksander Ścios 13 października 2015 20:59

Pani Urszulo,

Wielokrotnie pisałem (i nie jest to objawem zobojętnienia na zło), że nie jestem i nie będę zaskoczony żadnymi działaniami reżimowców. Kto dopuścił się Smoleńska - jest gotów na każdą podłość i zdradę. O tym zaś, że w ostatnich dziesięcioleciach nie było w Polsce grupy bardziej szkodliwej i destrukcyjnej, pisałem już w roku 2008.
Dlatego tak mierzi mnie to popiskiwanie ludzi PiS-u i żurnalistów "wolnych mediów", którzy "krytykują" ten reżim z powodu tysiąca bzdetów i głupstw, a nie chcą powiedzieć Polakom, z kim i z czym mają naprawdę do czynienia.
Napisała Pani, że widząc dzisiejszą rzeczywistość "można emigrować z powodu obrzydzenia". Pewnie tak, bo nie jest to kraj dla ludzi prawych i wrażliwych. Rzeczywistość III RP dawno zrecenzował Leopold Tyrmand, gdy pisał o komunizmie:
"Życie w komunizmie jest piekłem, ale nie dla wszystkich. Jest piekłem dla ludzi dobrej woli. Dla uczciwych. Dla rozsądnych. Dla chcących pracować z pożytkiem dla siebie i dla innych. Dla przedsiębiorczych. Dla tych, którzy chcą coś zrobić lepiej, wydajniej, ładniej. Dla tych, którzy chcą rozwijać, wzbogacać, pomnażać. Dla wrażliwych. Dla prostolinijnych i skromnych. Natomiast dobrze prosperują w komunizmie głupcy nie dostrzegający własnej marności i śmieszności. Doskonale powodzi się służalcom, oportunistom i konformistom; wiedzie im się tym lepiej, że z czystym sumieniem mogą nie robić nic, albowiem i tak nie sądzą, że należy coś robić w zamian za serwilizm - czują się zwolnieni z wszelkiej odpowiedzialności co wzmaga ich znakomite samopoczucie".


Myślę jednak, że nawet po odzyskaniu władzy przez PiS, my nadal nie poznamy prawdziwego oblicza komunistycznej sukcesji. Być może, niewiele też dowiemy się o draństwach ostatnich ośmiu lat.
Dziś, pan Jarosław Kaczyński zechciał podzielić się z wyborcami bezcenną myślą i stwierdził - "Szef opozycji w normalnym demokratycznym kraju to jest ktoś bardzo wysoko postawiony. W Polsce bardzo często był traktowany, jakby był jakimś antypaństwowym działaczem. My tego nie będziemy robić. Nie będzie tutaj żadnego odwetu".

http://wpolityce.pl/polityka/268328-kaczynski-w-lesznie-szef-opozycji-jest-w-polsce-traktowany-jakby-byl-antypanstwowym-dzialaczem-my-tego-nie-bedziemy-robic

Ponieważ taka zapowiedź pada po raz wtóry, nie śmiem podejrzewać, że pan Kaczyński oszukuje swoich wyborców. Zastanawiam się tylko - czy i co jego partia zamierza zrobić w interesie milionów Polaków pokrzywdzonych katastrofą rządów obecnego reżimu? Czy i jak zamierza rozliczyć krzywdy moralne,kulturowe,materialne, jakich doznaliśmy w tym okresie?
Bo mogę zrozumieć, że partię (dziś) opozycyjną stać na wielkoduszność i przekreślenie krzywd, jakich doznała od swoich parlamentarnych kolegów. Pan Kaczyński może traktować ludzi PO i PSL niczym święte krowy opozycji i zapewniać ich o braku "odwetu". Ma do tego prawo.
Ale co z innymi Polakami? Co z wyborcami PiS-u, którzy uwierzyli, że "prawo i sprawiedliwość" to nie tylko nazwa partyjnej kamaryli? Czy również w ich imieniu, Kaczyński zapewnia, że "nie będzie tutaj żadnego odwetu" i o jakim to "odwecie" mówi w stosunku do ludzi, którzy ponoszą odpowiedzialność za Smoleńsk?
Sądzę, Pani Urszulo, że wkrótce staniemy przed takimi pytaniami.

Pozdrawiam

kazef 13 października 2015 21:30

Szanowny Panie Aleksandrze,

w nawiązaniu do tak dojmującego i ewidentnie - w moim rozumieniu - trafnego komentarza kierowanego do Pani Urszuli, chciałbym zacytować słowa wielkiego Polaka Zbigniewa Herberta. Odnoszą się one w jakiś sposób do naszej obecnej sytuacji. I jeśli piszę o "naszej sytuacji", to mam na myśli nas - spotykających się tu, na Pańskim blogu:

"Wydaje mi się, że podejmuje się walkę nie dla wygranej, bo to by było zbyt łatwe, i nie dla samej walki, ale w obronie wartości, dla których warto żyć i za które można umrzeć [...]. Musi być element walki i musi być założona w tej walce także przegrana, ale w imię wartości, które będą dalej żyły".
---
Zbigniew Herbert był jedynym Poetą, który pamiętał o Żołnierzach Wyklętych. Pisał: "Czułem i do dziś czuję szacunek do tych, którzy pozostali do końca wierni przysiędze, w lasach, bez nadziei".
Gdy widzę dziś zapowiedź telewizyjnej debaty przedwyborczej, w której kandydatka PiS stanie obok Ewy K. i jej medialnych przyjaciół (Pochanke, Gugała, Kraśko), obok wyrobników z ministerstwa ogłupiania i trzymania za ryj Polaków, przypomina mi się sytuacja Żołnierzy Wyklętych. Kto dał bolszewikom prawo do zadawania nam pytań? - pytali przed referendum w 1946 roku. Woleli zginąć niż spotkać się z bolszewikami i ich sługusami. Woleli rozerwać się granatem niż podać im rękę. Panował wtedy fizyczny terror, terror sowieckich bagnetów. A oni ginęli.

Dziś panuje terror medialny - antypolski, o bolszewickich celach i metodach; mentalna, pernamentna opresja, której trudno się oprzeć. I tylko tamtych żołnierzy już nie ma. Zamiast nich mamy jakieś cienie, popiskujące miernoty, strachliwe, koncyliacyjne, miałkie.
Resztę już Pan napisał.

Ukłony

Aleksander Ścios 14 października 2015 18:28

Szanowny Panie Kazefie,

Zawsze, gdy wspomnę na postawę Zbigniewa Herberta, gdy przypominam sobie jego wiersze i myśli, odczuwam ogromny niepokój.
To świadomość istnienia dwóch światów - tego, który po cichu odchodzi, zabierając ze sobą staromodne pojęcie honoru i wartości i tego, który coraz śmielej rozpościera się wokół nas, brukając wszystko swoim tanim relatywizmem i duchową nędzą.
Odnoszę wrażenie, że zdecydowana większość naszych rodaków odbiera słowa Herberta, jak obcą mowę. Nieprzeniknioną, niezrozumiałą, a czasem - wrogą. Tak, jakby od tego świata wartości nie oddzielały nas zaledwie jedno czy dwa pokolenia, ale całe stulecia.

Dziękuję Panu i serdecznie pozdrawiam

Panie Aleksandrze,

Panu Antoniemu Macierewiczowi życzmy losu prof. Olavo de Carvalho. Przez lata był obrażany. Dopiero afera Petrobrasu, kryzys na tzw. rynku commodities (towary które eksportuje Brazylia) i odkrycie znaczenia Forum Sao Paulo (lokalny oddział międzynarodówki komunistycznej) sprawiły, że ludzie zwrócili się do niego o pomoc i przeprosili z "wariatem". Dziś profesor jest autorytetem milionów. Jako jedyny twierdził, że Brazylia to kraj bolszewicki. Innej opozycji, poza kilkoma niszowymi ośrodkami myśli nie było. Obecnie Wielu liderów Ruchu Wolna Brazylia to jego uczniowie (profesor też bardzo lubi scholastykę). Analogia to niedoskonała, ale warto zainteresować się tematem genealogii i strategii ruchu w kontekście "długiego marszu"(ostrzegam - bez rewizjonizmu).

"Spotkanie zapoznawcze": profesor Olavo de Carvalho, Diana West, Jeff Nyquist
https://www.youtube.com/watch?v=DnYk2n59i-A

Nie polecam ze względu na szczególną treść akurat tego video, ale charyzmę Pani Diany West, ona ma przekonania zgodne z wieloma autorytetami, które Pan tu przywołuje. Twierdzi, że zgoda na sojusz z komunistami oraz ignorowanie faktografii o komunizmie powoduje, że zmieniamy swoją konstytucję charakterologiczną. W kontekście tekstu - krytycy Pana Macierewicza to poputczicy, którzy dobrowolnie godzą się na sowietyzację. Nie chcę epatować egotyzmem, ale muszę powiedzieć, że dawno "ich" przejrzałem (Sasina, Gowina, Szydło, samorządowców z PiSu w moim regionie etc.) Rozpoznaję metodologią mieszaną: od Z. Herberta, Józefa Mackiewicza i francuskiego pisarza ekonomicznego F.Bastiata, "oni" łańcuchy tautologii spinają sofizmatami i żyją wg dyrektywy "nie trzeba głośno mówić".

I w ogóle ostatnie zdarzenia nie dziwią - jeśli w Smoleńsku był zamach (analogia do Katynia), to fałszowanie wyborów jest "normalne" (do referendum z "powojnia") a i rozbicia opozycji należy się spodziewać (nasza biała plama - te zastępy działaczy przedwojennego PPS-u i PSL-u budujące dobrobyt z Gomułką i Bierutem). Zdradzę, że miałem okazję rozmawiać z kilkoma doradcami gospodarczymi PiS-u. Dla wszystkich autorytetem jest sowietofil J.M.Keynes a i o Gierku mają "umiarkowane" zdanie.

Pan Antoni Macierewicz ma chyba inne priorytety, choćby takie: https://www.youtube.com/watch?v=kpX91dRHUB0

pozdrawiam serdecznie.

Rafael Pleson,

To wielce interesując analogia. Wprawdzie nie znam wspomnianej przez Pana postaci, ale kontekst sytuacyjny jest tu rzeczywiście zbliżony.
Sądzę, że możemy nakreślić poglądy pana Antoniego Macierewicza z dość dużą dokładnością. Pomocny będzie tu tekst "Postulaty polskiego patriotyzmu" opublikowany w "Głosie" 20.10.2005 roku. Przypomnę tylko niektóre sformułowania:

"To, co wielokrotnie wskazywaliśmy jako postulaty polskiego patriotyzmu, ma szanse stać się podstawą IV Rzeczpospolitej - odbudowanego państwa polskiego.
Warunkiem jest jednak oczyszczenie polskiego życia publicznego ze struktur postkomunistycznych.
Dlatego konieczne jest:

1. przeprowadzenie uczciwej lustracji, której konsekwencją musi być odsunięcie byłych agentów od zajmowania stanowisk państwowych; ujawnienie przez IPN materiałów dotyczących komunistycznej agentury;
2. zobowiązanie IPN do podjęcia inicjatywy powołania Międzynarodowego Trybunału dla osądzenia zbrodni komunistycznych;
3. budowa od podstaw służb specjalnych niepodległego państwa polskiego, a w szczególności służb wojskowych;
4. przeprowadzenie lustracji majątkowej i odebranie sprzeniewierzonego majątku państwowego;
5. weryfikacja kadry sądownictwa i prokuratury i dostosowanie jej do potrzeb budowy niepodległego państwa; przywrócenie instytucji sędziego śledczego gwarantującego bezstronność i skuteczność postępowań przygotowawczych;


http://www.glos.com.pl/Archiwum_nowe/Rok%202005/042_43_44/strona/postulatypatriotyzmu.html

borowiak 14 października 2015 01:08

Panie Aleksandrze!

Pańskie refleksje na temat konduity PiS-u świadczą o Pańskiej głębokiej niezależności intelektualnej i wrażliwości patriotycznej. Jawią się one - niestety! - trafną analizą tego, co mamy i tego, co nadchodzi. Dzięki za te przemyślenia, bo pewnie wielu jest Polaków, którym Pan oczy otwiera!
Ale brakuje mi jednak dopowiedzenia do końca i wybrzmienia wniosków, które z Pańskiej analizy się nasuwają.

Po pierwsze: przecież Antoni nie jest naiwny i widzi chyba, że utknął w rozkroku. Nie wierzę bowiem, że mu taktyka kamaryli PiS-owskiej nie ciąży i że nie roważał zrzucenia tego gorsetu, nawet za cenę poselskich korzyści. Dlaczego zatem trwa na stanowisku wiceprezesa partii w tak niekomfortowych warunkach? Może jednak wie więcej niż my, bo nie uważam, aby kurczowo i z merkantylnych pobudek trzymał się tej wypracowanej i bardzo zasłużonej pozycji!

Po drugie: wydaje mi się, że w świetle Pańskich opinii należałoby dać odpowiedź na najważniejsze pytanie tych dni - jak zachować się 25 października? Czy jest opcja inna, jak oddanie głosu na PiS? Czy mamy zamknąć oczy, uszy i - tak! - serca nasze na prawdę, którą Pan wieści? Czy w obliczu - dla wielu z nas, których Pan tu gromadzi - bezeceństw kierownictwa PiS-u (lub - łagodniej mówiąc - choćby tylko błędów politycznych) mamy oddać swe głosy na tę partię. Czy w ogóle Pańskim zdaniem mamy inny wybór?

Dałby Bóg, żeby się okazało, że może tylko przesadzili ze skrywaniem do 25 października swych rzeczywistych intencji i zamiarów... Wiem czyją matką jest nadzieja, ale w mym (jestem pewien, że nie tylko w mym) sercu umiera ona ostatnia.
Mam jednak także w sercu wyryte, że nadzieja jest jedną z trzech kardynalnych cnót Boskich i pamiętam, że to i tak Bóg Wszechmogący trzyma w ręku losy Rzeczypospolitej. Amen!

Serdeczności z zimnego Poznania!

Krzysztof Borowiak

Krzysztof Borowiak,

Szanowny Panie Krzysztofie,

Dziękuję za tak życzliwy odbiór tekstu. Dopowiedzenia, których Panu brakuje, znajdują się w wielu moich tekstach. Chętnie jednak powtórzę i spróbuję zwięźle odpowiedzieć na Pańskie pytania.
Myślę, że byłoby dalece przedwczesne sądzić, iż Antonii Macierewicz "kurczowo i z merkantylnych pobudek trzymał się tej wypracowanej i bardzo zasłużonej pozycji".
Jestem przekonany, że najważniejszym celem, jaki stawia sobie dziś minister Macierewicz, jest wyjaśnienie prawdziwych okoliczności zamachu smoleńskiego. Tej sprawie polityk PiS poświęca dziś główną uwagę i stanowi ona bodaj najistotniejszą misję pana Macierewicza.
Osiągnięcie tego celu będzie realne, jeśli jego pracę będzie wspierało silne środowisko polityczne. To jest jedyne polityczne "umocowanie", mogące pomóc w ustaleniu prawdy o historycznej zbrodni.
Jeśli uświadamiamy sobie taką zależność, tym bardziej trzeba się niepokoić, jeśli w partii pana Kaczyńskiego pojawiają się próby jakiś gier i machinacji wokół Macierewicza.

Na pytanie zaś - jak zachować się 25.10., istnieje tylko jedna odpowiedź - głosować na Prawo i Sprawiedliwość.
Nie ma innego wyboru ani alternatywy. Wielokrotnie podnosiłem, że PiS nie jest (i jak sądzę) nigdy nie będzie opozycją antysystemową. Celem tego ugrupowania nie jest obalenie porządku III RP i budowanie od podstaw wolnej Polski.
Przyjmuję takie twierdzenie za pewnik, ale biorę również pod uwagę, że w naszej politycznej rzeczywistości nie istnieje żadna partia antysystemowa. Nie ma sił, które chciałyby budować Polskę wolną od magdalenkowych ograniczeń. To także przyjmuję za pewnik.
Dlaczego zatem nie bojkot wyborów ? Dlatego, że byłaby to postawa całkowicie irracjonalna, niezrozumiała i szkodliwa.
Irracjonalna, bo nie sposób wskazać dziś alternatywy, niezrozumiała, bo w opinii ogółu PiS jest partią reprezentującą opcję patriotyczną, szkodliwa zaś, bo efektem takiej postawy byłoby całkowite wykluczenie i marginalizacja.
Wybór, przed jakim staniemy za 11 dni jest oczywisty, ponieważ uwzględnia realia III RP. To nie jest wybór "z miłości" lecz "z realizmu". W tych realiach, walkę polityczną prowadzi się przy pomocy partii i ugrupowań politycznych. Ponieważ istnieje tylko jedna autentyczna siła polityczna, której dążenia mogą być zbliżone (podkreślam) do postulatów antysytemowych, należy ją wesprzeć.
W jednym z niedawnych tekstów napisałem wprost - "Z partią pana Kaczyńskiego nie wiążę nadziei na odzyskanie Polski. Jako część systemu politycznego III RP, nie jest ona zdolna do zerwania z fałszywą mitologią i nie chce obalenia magdalenkowego porządku. Nie ma w niej "oferty dla radykałów", o którą prosiłem w jednym z lipcowych tekstów. Odzyskanie władzy przez PiS, może prowadzić do dobrych zmian i polepszenia życia moich rodaków, nie zakończy jednak państwowości komunistycznej hybrydy. Jeśli wobec przedstawicieli tego środowiska zachowuję szacunek i krytyczną uwagę, to dlatego, że nie ma dziś innej alternatywy i realnej siły politycznej".

Liczę, że podczas czekającego nas długiego marszu, pojawi się ugrupowanie prawdziwie antykomunistyczne i antysystemowe. Będę pierwszym, które je poprze. Wierzę też, że nadejdzie czas, gdy również wyborcy PiS zrozumieją, jak iluzoryczne i nieadekwatne są narzędzia, którymi ta partia chce "zmieniać Polskę". Dlatego mam pewność, że podczas długiego marszu powstanie antysystemowa opozycja - jako wyraz prawdziwego buntu i sprzeciwu wobec komunistycznej sukcesji IIIRP.
Do tego czasu powinniśmy krytycznie oceniać działania partii pana Kaczyńskiego, śmiało głosić poglądy sprzeczne z obecną normą "opozycyjności" i zabiegać o jak najszersze propagowanie wolnej myśli.

Pozdrawiam serdecznie

Halka 14 października 2015 18:42

Witam
Panie Aleksandrze czy wiele dziś trzeba, by Pan Macierewicz skończył jak niegdyś Traugutt na stokach Cytadeli? Przecież próżno oczekiwać, że PIS stanie "murem" za Panem Macierewiczem. Co więcej, jestem przekonana, że użyteczni idioci, których nie brak w PIS jeszcze dopomogą zbirom.
Pozdrawiam

Aleksander Ścios 14 października 2015 19:48

Pani Halko,

Pan Antonii Macierewicz nie jest "jednym z wielu" polityków PiS. Jak napisałem w tekście, nienawiść do niego ma całkowicie racjonalną podstawę.
Ten człowiek doprowadził do likwidacji WSI - organizacji, która była trzonem antypolskiego triumwiratu IIIRP. Środowisko agenturalne nie wybacza takich rzeczy.
Ten sam człowiek jest dziś bardzo blisko rozwiązania tajemnicy zbrodni smoleńskiej i wskazania winnych zagłady naszych rodaków. Kremlowscy bandyci nie wybaczają takiej śmiałości.
Dlatego tak istotne są gwarancje bezpieczeństwa pana Macierewicza. A jedną z najmocniejszych, jest silne umocowanie w partii pana Kaczyńskiego. Kto próbuje te więzy zerwać lub choćby poluzować, działa przeciwko polskim interesom. Działa na korzyć agentury i na rzecz ruskich bandytów.

Pozdrawiam Panią

13.10.2015r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet