O LIŚCIE OTWARTYM DO PREZYDENTA RP - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.



DOŚĆ KŁAMSTW O ŚMIERCI KSIĘDZA JERZEGO!
O LIŚCIE OTWARTYM DO PREZYDENTA RP

"Od trzydziestu lat w sprawę zbrodni popełnionej na księdzu Jerzym Popiełuszko wpisywane są kłamstwa i fałsz. Prokurator Andrzej Witkowski, który dwukrotnie prowadził śledztwo w tej sprawie
i dwukrotnie w kluczowym momencie był od niego odsuwany zdobył dowody, że w zbrodnię, której ofiarą padł ksiądz Popiełuszko, uwikłani są bardzo wpływowi ludzie. Inni bardzo wpływowi ludzie od lat nie chcą dopuścić do jej wyjaśnienia, gdyż obawiają się, że złamią zmowę milczenia, a tym samym spowodują lawinę. To dlatego chronieni przez wpływowych protektorów inspiratorzy zbrodni ze wszystkich dotychczasowych opresji wychodzą obronną ręką. To dlatego też prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu, który oskarżał w trzystu sprawach o zbrodnię i nigdy nie poniósł sądowej porażki, aż dotąd uniemożliwiano ukończenie śledztwa, w kwestii którego złożył publiczną deklarację, iż w pół roku wykaże prawdę o tej najgłośniejszej i zarazem najbardziej tajemniczej zbrodni ostatnich kilkudziesięciu lat.

Z końcem 2015 roku prokurator Witkowski odchodzi w stan spoczynku. Zważywszy, że Andrzej Witkowski dysponuje wyjątkowym doświadczeniem i unikalną wiedzą dotyczącą tej sprawy obecny czas jest zatem prawdopodobnie ostatnim, w którym istnieje szansa na wyjaśnienie wszystkich okoliczności śmierci księdza Jerzego, a których wyjaśnienie jest kluczem do zrozumienia
i wyjaśnienia wielu tajemnic III RP opatrzonych aż dotąd klauzulą najwyższej tajności. Andrzej Witkowski z grupą współpracowników zebrał dowody na kluczową rolę wojskowych służb specjalnych, polskich i rosyjskich, w zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki i zamierzał udowodnić, że cała ta sprawa nie jest historyczną, lecz czymś, co wciąż trwa.
"

Te słowa z "Listu otwartego do Prezydenta RP" dostatecznie wyjaśniają naglącą potrzebę podjęcia działań w sprawie powierzenia Andrzejowi Witkowskiemu śledztwa związanego ze śmierci księdza Jerzego.
Wyrażam ogromną wdzięczność Wojciechowi Sumlińskiemu za przygotowanie i publikację apelu, jak i tym wszystkim, którzy do tej chwili złożyli swój podpis pod tak arcyważnym dokumentem. To ci Polacy, są dziś godnymi i jedynymi wykonawcami testamentu świętego Jana Pawła II.
"Kościół nie może dopuścić, by zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani" - tymi słowami, 27 listopada 1984 roku nasz Papież zobowiązał polski Kościół do wyjaśnienia całej prawdy o męczeństwie Kapelana Solidarności . Ponieważ przez 30 lat polscy hierarchowie nie spełnili woli swojego Pasterza, trzeba, by uczynili to sami rodacy świętego Jerzego.
Wiemy, że wśród ludzi Kościoła powszechny był pogląd, jakoby ustalenia prokuratora Witkowskiego oraz hipotezy innych osób, domagających się weryfikacji oficjalnej wersji wydarzeń
z października 1984 roku, stanowiły działanie na szkodę Kościoła, a nawet opóźniały proces beatyfikacyjny. Pojawiały się głosy sugerujące, jakoby wszelkie odstępstwa od ustaleń sądowych, były inspirowane przez środowiska wrogie Kościołowi. Postulator procesu beatyfikacyjnego, ks. Tomasz Kaczmarek wielokrotnie miał twierdzić, że "można się domyślać sił, stojących za nagłośnieniem, burzących ustalony w 1985 r., podczas pamiętnego procesu toruńskiego, klarowny obraz porwania i morderstwa".
Wiemy także, że wszelkie próby wyjaśnienia prawdziwych okoliczności mordu założycielskiego
III RP, były i są blokowane. W niewyjaśnionych okolicznościach ginęli świadkowie, innych zastraszano i nakłaniano do milczenia. Ludzi, którzy wykazali dość odwagi, by naruszyć tajemnicę bezpieki nazywano szaleńcami i fantastami. Odmówiono im prawa do zajmowania się sprawą, przemilczano ich argumenty, szykanowano lub skazano na zapomnienie. Tak postąpiono
z prokuratorem Andrzejem Witkowskim, tak również potraktowano Wojciecha Sumlińskiego.
Zawsze utrzymywałem, że III RP zaczęła się nad grobem księdza Jerzego i skończy wówczas, gdy tajemnica tej zbrodni zostanie ujawniona. To ona dawała gwarancję bezkarności komunistycznym oprawcom, z niej uczyniono "aksjologiczne spoiwo", łączące funkcjonariuszy bezpieki, ludzi Kościoła i "demokratycznej opozycji". Ona sprawiła, że członkowie sowieckiej formacji, nazywanej służbami wojskowymi PRL, stali się właścicielami nowego państwa i do dziś czerpią profity z roli "strażników tajemnic". Depozyt wiedzy o zabójstwie Kapłana, mógł stanowić jeden
z najważniejszych powodów, dla których służby wojskowe nie poddano żadnej weryfikacji. Przez cały okres III RP były one nienaruszalną enklawą wpływów sowieckich i mogły liczyć na przychylność kolejnych rządów. W tym depozycie, musiała być również zawarta wiedza
o agenturze ulokowanej w otoczeniu księdza Jerzego i jej udziału w doprowadzeniu do porwania
i zabójstwa.
Ujawniając - kto naprawdę Go zabił i kim byli ludzie towarzyszący esbeckim porywaczom - możemy zburzyć fundament, na których wspiera się triumwirat morderców, tchórzy i donosicieli. Dlatego każdy, kto nosi w sobie pragnienie wolnej Polski, musi zrozumieć, że sprawa zabójstwa księdza Jerzego nie jest "tematem historycznym", która nie tylko ukształtowała relacje istniejące w III RP, ale nadal decyduje o naszej przyszłości. Póki tryumfuje kłamstwo o tej zbrodni i trwa zasłona milczenia - nie będzie wolnej Polski.
Jeśli zatem ktoś mówi o potrzebie "dobrych zmian" i chce odzyskania narodowej godności, musi podjąć wyzwanie związane z tajemnicą zbrodni założycielskiej. Nie jest to "wymóg polityczny" lecz fundament polskich powinności. Bez zrozumienia tego nakazu, próżne są deklaracje patriotyzmu
i wierności polskim tradycjom.
Apel skierowany do prezydenta Andrzeja Dudy, zawiera konkretny postulat - "Zwracamy się do Pana Prezydenta z gorącą prośbą o przywrócenie prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu śledztwa w sprawie wyjaśnienia wszystkich okoliczności zbrodni popełnionej na księdzu Jerzym Popiełuszko."
Nie mam cienia wątpliwości, że tylko ten człowiek - prokurator Andrzej Witkowski, dwukrotnie odsuwany od śledztwa na życzenie Kiszczaka i jego pomagierów ( w r.1990 i 2004), ma dość odwagi i siły, by sprostać wielkiemu zadaniu zburzenia murów kłamstwa.
Nie można też było trafniej wskazać adresata apelu. Jeśli ten prezydent ma być naprawdę "nasz", jeśli ma przynieść nadzieję na wolną Polskę - musi pochylić się nad sprawą księdza Jerzego
i musi podjąć zdecydowane działania. Tylko od tych, których darzymy szacunkiem, mamy prawo oczekiwać zrozumienia i mamy prawo wymagać. Kto, jeśli nie człowiek, który podnosi z ziemi Hostię i ma odwagę mocnego wyznawania wiary, miałby być orędownikiem tej dobrej sprawy?

Treść apelu - listu otwartego do Pana Prezydenta, jest od wielu dni obecna na stronie internetowej - http://www.petycjeonline.com/do_kamstw_o_mierci_ksidza_jerzego_popieuszki
Z wielkim smutkiem i z przerażeniem obserwuję, jak niewiele osób podpisało się pod dokumentem i jak ten arcyważny temat jest traktowany przez tzw. wolne i niezależne media.
Żadne z nich nie zamieściło wzmianki o apelu i nie odważyło się go poprzeć. Informacja o liście otwartym do prezydenta, jest ukrywana i przemilczana.
Takie zachowanie nie znajduje żadnego uzasadnienia i kładzie się hańbą nad całym środowiskiem dziennikarskim "wolnych mediów".
Potrafiłem pogodzić się z instrumentalnym traktowaniem zamachu smoleńskiego i tchórzliwym ukrywaniem tematu w "okresie wyborczym". Mogę zrozumieć, że to środowisko zamilcza sprawę aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI i boi się poinformować Polaków o skandalicznych odpowiedziach udzielanych przez Kancelarię Prezydenta. Przyjmę i to, że milcząco akceptuje ucieczkę tzw. opozycji od twardych deklaracji w sprawie "imigrantów" i koniunkturalnie traktuje kwestie rozliczeń z reżimem.
Ale zatajenie informacji o apelu "Dość kłamstw o śmierci księdza Jerzego" - tylko dlatego, że powstał w okresie wyborczym i mógłby pogmatwać "pijarowskie" gierki lub zburzyć koncyliacyjny "wizerunek" - jest pospolitym draństwem i wielką hańbą.
W tej sprawie nie wolno nikomu milczeć. Nie znajduję usprawiedliwienia dla tych, którzy w imię źle pojmowanej "pragmatyki wyborczej" uważają taką petycję za temat "politycznie niewygodny" i skazują na przemilczenie. Jeśli dla partyjnych geszeftów i sondażowych miraży, kupczą zbrodnią na księdzu Jerzym - są podobni draniom, którzy przez 30 lat ukrywali prawdę i uczestniczyli w podłych manipulacjach. Nie pojmuję, jak ci sami ludzie, za kilka tygodni będą mogli wypisywać okolicznościowe teksty i stroić się w szaty czcicieli pamięci o świętym Jerzym.
Ta sprawa nie ma i nigdy nie miała "kontekstu politycznego" i nie wolno traktować jej w kategoriach doraźnych korzyści lub strat. Kto tak postępuje, wpisuje się w kłamliwą narrację esbeckich porywaczy, którzy twierdzili, że działali z "pobudek politycznych" i rozpowszechniali łgarstwa, jakoby działalność świętego Jerzego i temat Jego śmierci, były "sprawą polityczną".

Wszystkich, którzy odwiedzają ten blog, usilnie proszę i zachęcam do podpisywania apelu do Pana Prezydenta. Nie mogę wierzyć, by tylko nieliczni rozumieli wagę tej sprawy. Proszę o wywieranie nacisków na luminarzy "wolnych mediów", o żądanie, by włączyli się w to dobre dzieło. Proszę o angażowanie uwagi polityków opozycji, o indywidualne i zorganizowane akcje informacyjne. To jest polski obowiązek i nie wolno go ograniczać kuglarstwem "pragmatyki wyborczej".
Prawda o męczeństwie świętego Jerzego nie jest nam potrzebna, by szukać sensacji. Nawet nie po to, by stawiać sprawców przed sądem, wznawiać procesy, oskarżać i ferować wyroki. Potrzebujemy jej dlatego, by z tej śmierci wyrosło dobro - takie, jakiego ksiądz Jerzy chciał dla Polski i Polaków. Ludzie, którzy utrzymują nas w fałszywym przeświadczeniu o przesłaniu Kapłana - Męczennika, podkreślają często słowa - zło dobrem zwyciężaj i nie chcą pamiętać, że poprzedza je równie ważna dyspozycja - nie daj się zwyciężyć złu.
Nie doświadczymy owoców tego męczeństwa ani darów tej świętości, jeśli nie złamiemy zmowy milczenia i fałszu ustaleń toruńskich. Nie z pragnienia zemsty i dochodzenia ludzkiej sprawiedliwości, ale po to, by nie dać się zwyciężyć złu, które zatruwa dziś życie naszej Ojczyzny.

Aleksander Ścios
Blog autora

podpisz petycje

Z komentarzy na blogu Autora:
Wojciech Miara 1 października 2015 18:32

A. Ścios,

pamiętam , że latem byłem na spotkaniu z Panem Sumlińskim. W czasie dyskusji jedna z osób z publiczności poprosiła o podniesienie reki ludzi, którzy uważają, ze sprawa śmierci ks. Jerzego Popiełuszki powinna być ponownie zbadana. Większość zdecydowana podniosła ręce. Dlatego wydaje mi się, że prawicowy elektorat poparłby tą petycję masowo, gdyby o niej cokolwiek wiedział.

Wzmianek o petycji brakuje zarówno w mediach ,,pisowskich", jak i ,,toruńskich", także w ,,korwinowskich", oraz generalnie w internecie. Jeżeli zatem zgodnie z Pańską prognozą:

,,Już za miesiąc owe"wolne media",które dziś"taktycznie"zamilczają- http://www.petycjeonline.com/do_kamstw_o_mierci_ksidza_jerzego_popieuszki . -będą ochoczo pisały o rocznicy śmierci ks.Jerzego"

- będzie wyjątkowo ,,wesoło". Można rozciągnąć to stwierdzenie nie tylko na media, ale i prezydenta, Prezesa Kaczyńskiego, i pozostałych czołowych polityków PiS, ale też na Korwina-Mikego, ojca Tadeusza Rydzyka, szefostwo ,,S", episkopat Polski. Elity godne zaufania, jakim obdarzył je generał Wojciech Jaruzelski.

Pozdrawiam Pana

Wojciech Miara,

Zapewne na spotkaniu z Wojciechem Sumlińskim znaleźli się ludzie świadomi wagi tej sprawy. Mam jednak podstawy przypuszczać, że większość tzw. wyborców prawicy oraz (ściśle) elektoratu panów Dudy i Kaczyńskiego, jest całkowicie obojętna na los śledztwa w sprawie zabójstwa księdza Jerzego.
Wskażę skromny acz znamienny przykład. Moje konto na twitterze obserwuje ponad 2750 osób, w tym przedstawiciele tzw. wolnych i niezależnych mediów. Od trzech dni staram się nagłaśniać temat petycji i proszę o przekazywanie tej informacji. Zainteresowanie (w różnej formie) wykazuje zaledwie kilkanaście osób. Reszta udaje, że "nie ma sprawy". Dlaczego tak się dzieje?
W jednym z wcześniejszych tekstów napisałem,że"podziwiam skuteczność agitacji i stopień samokontroli elektoratu PiS. To niebywałe, że każdy domorosły "politolog" i zwolennik pana Kaczyńskiego, powtarza dziś bezmyślnie mantrę o konieczności unikania "kontrowersyjnych tematów" i bez szemrania przyjmuje dyrdymały o "spokojnym oczekiwaniu na wynik wyborów". Ludziom, którzy we wszystkich kategoriach gramatycznych odmieniają słowa "wolność" i "prawda", nawet do głowy nie przyjdzie, by przeciwstawić się parcianej retoryce i zdobyć na samodzielną refleksję".

Myślę, że większość tego "wytresowanego" elektoratu z tych samych powodów przemilcza petycję do prezydenta i uznaje temat za "nieodpowiedni" na obecną chwilę.
Oczywiście - ci sami ludzie oraz ci sami, milczący dziś publicyści "wolnych mediów", będą za trzy tygodnie gardłować o kolejnej rocznicy śmierci świętego Jerzego i kreować się na wielkich patriotów. I nawet im do głowy nie przyjdzie, że traktując ten temat instrumentalnie i podporządkowując go partyjnym dyrektywom, zachowali się jak najpodlejsze kreatury.
Nie przyjdzie też dlatego, bo kto miałby im to uświadomić?
Czytelnicy owych mediów są przekonani, że pracują tam ideowi i zatroskani o Polskę dziennikarze, a i samym czytelnikom nikt nie powie prawdy o ich marnej kondycji i moralnym zagubieniu.
Od Episkopatu, od biskupów oraz tzw. mediów katolickich - nie oczekuję niczego. Dali już świadectwo wierności świętemu Jerzemu, gdy "jednali" nas z wysłannikami Putina i zakazali pytać o śmierć naszych rodaków.
Ksiądz Jerzy był najwierniejszym synem Kościoła i wzorem kapłana, a przecież i jego zdradzili bracia w kapłaństwie. I czynią to do dziś, nie wypełniając testamentu Jana Pawła II.
Po rozmowie z prymasem Glempem, w swoim pamiętniku ksiądz Jerzy napisał - "zarzuty mi postawione zwaliły mnie z nóg. SB na przesłuchaniach szanowała mnie bardziej. Nie jest to oskarżenie. Jest to ból, który uważam za łaskę Boga prowadzącą do lepszego oczyszczenia się".
Był świętym, nim my o tym wiedzieliśmy. I pewnie w takiej sytuacji, uśmiechnąłby się smutno i - jak zwykle - nie powiedział słowa skargi. Potrafił przebaczać.
Ja nie potrafię.

Pozdrawiam Pana

Panie Aleksandrze,

Nie ma chyba postaci - spoza świata polityki -, której poświęciłby Pan tyle publikacji, ile poświęcił ich Pan Księdzu Jerzemu. Pod każdym z tekstów wpisywałam wiele komentarzy, razem to już pewnie będą setki!

Wczoraj, pod poprzednim wpisem, w rozmowie z Panem Wojciechem Miarą powiedziałam tak wiele, że dzisiaj pozostałoby mi tylko po sobie powtarzać.

Więc może inaczej.

Kiedy podpisywałam ten apel - spodziewałam się, że po 2-3 dniach osiągnie on 100 - 200 000 głosów poparcia. Przyznaję, że w swej świętej naiwności byłam przekonana, że po miesiącu, dwóch, spokojnie dobijemy do miliona. W tej chwili, po 10 dniach jest mniej niż dwa tysiące...

Mówiono mi, że na pogrzeb Księdza Jerzego, pomimo stanu wojennego, trudności z komunikacją, przeraźliwego zimna oraz daty: 3 listopada - przybyły Z CAŁEJ POLSKI nieprzeliczone tłumy ludzi, którzy chcieli mu towarzyszyć w jego ostatniej, ziemskiej drodze. Mówiono o 2 milionach.

Gdzie są dzisiaj ci Polacy, pytam. Gdzie są ich dzieci, wnuki?


Kogóż tak naprawdę obchodzi dziś los księdza - biedaczyny?

Że go ruskie zbiry przejęły od porywaczy, torturowały przez tydzień w kazuńskim bunkrze, w najokropniejszy, przechodzący ludzkie wyobrażenie sposób, że w końcu, nie mogąc zmusić do wyrzeczenia się wiary - zamęczyły go na śmierć?

Sprawcy, współsprawcy, świadkowie oraz beneficjenci - ci, którzy za 5 lat mieli otrzymać swój 35% udział we władzy państwem, nazwanym jak na urągowisko Trzecią Rzecząpospolitą (chociaż tu dalej była ruska władza) - zawarli nad grobem Księdza haniebny pakt milczenia. Którego nie złamano przez kolejnych trzydzieści lat.

W październiku 2009 roku, w 25. rocznicę męczeńskiej śmierci, Ks. Jerzy Popiełuszko został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Orderem Orła Białego.

Co zrobi ten, który prezydenta Kaczyńskiego nazywa swoim mistrzem i nauczycielem?

Czy zainteresuje się petycją pana redaktora Wojciecha Sumlińskiego, który - jak my wszyscy - domaga się od niego PRAWDY I SPRAWIEDLIWOŚCI?

Cyt: "Kiedy podpisywałam ten apel - spodziewałam się, że po 2-3 dniach osiągnie on 100 - 200 000 głosów poparcia. Przyznaję, że w swej świętej naiwności byłam przekonana, że po miesiącu, dwóch, spokojnie dobijemy do miliona. W tej chwili, po 10 dniach jest mniej niż dwa tysiące..."

Ksiądz Jerzy Popiełuszko podczas Mszy św. za Ojczyznę odprawionej 31 października 1982 r. w kościele św. Stanisława Kostki powiedział nam:

"Aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie. Na tym polega nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa. Odważne świadczenie prawdy jest drogą prowadzącą bezpośrednio do wolności. Człowiek, który daje świadectwo prawdzie, jest człowiekiem wolnym nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia.

Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, stalibyśmy się narodem wolnym duchowo już teraz. A wolność zewnętrzna czy polityczna musiałaby przyjść prędzej czy później jako konsekwencja wolności ducha i wierności prawdzie".


"Większość Polaków"!

Inny cytat z księdza Jerzego:

- 1983 rok, październik, stan wojenny, kilka miesięcy po porwaniu i zamordowaniu Grzesia Przemyka w Warszawie. I wtedy ksiądz Jerzy do grupy studentów mówi mniej więcej tak: "Gdy Polska będzie wolna, poznacie prawdę o śmierci Grzesia Przemyka". Nie powiedział: "Gdy Polska będzie wolna, poznamy", tylko: "poznacie". Za rok sam zginął, został zamordowany - wspominał na spotkaniu w łomżyńskim Radiu Nadzieja dr Wojciech Bąkowski, pamiętający księdza Jerzego Popiełuszkę z czasu duszpasterstwa przy kościele św. Anny w Warszawie. ---> źródło: https://www.youtube.com/watch?v=TY9fcOUYeT0

"Gdy Polska będzie wolna, poznacie prawdę..." o zbrodni założycielskiej III RP, o śmierci Grzegorza Przemyka (dwadzieścia lat procesów i na końcu umorzenie sprawy, przedawniło się "nieumyślne" zabójstwo, którego dokonano z przyczyn innych, niż polityczne, według sądu "nie była to zbrodnia komunizmu"), o innych zbrodniach reżimu komunistycznego, na końcu o zbrodni smoleńskiej.

Pod warunkiem, że Polska faktycznie będzie wolna.

Aleksander Ścios 1 października 2015 21:21

Pani Urszulo,

Najłatwiej mówi się o tych, których kochamy i podziwiamy. O ludziach nam bliskich.
Dlatego moje świadectwo o księdzu Jerzym jest czymś oczywistym.
Pani komentarze pod tymi tekstami doskonale je uzupełniały i pogłębiały. Nie inaczej jest teraz.
Na pogrzebie świętego Jerzego była "cała Polska" i wydawało się, że w ten dzień Warszawa była nasza. Nawet esbecy i milicjanci nie odważyli się specjalnie przeszkadzać.
Pyta Pani - Gdzie są dzisiaj ci Polacy. Gdzie są ich dzieci, wnuki?
I ja przyznaję, że nie potrafię tego zrozumieć i wciąż odczuwam przerażenie na myśl, co III RP uczyniła z moimi rodakami. Takiego spustoszenia nie dokonała ani komuna ani wojna ani lata zaborów. Fundamentem tego upadku jest wiara, że żyjemy w wolnym, demokratycznym państwie, że spełniliśmy już polskie powinności i na gruzach komunizmu zbudowaliśmy Niepodległą. W tej samobójczej wierze tkwi też przekonanie, że okoliczności śmierć księdza Jerzego zostały już dawno wyjaśnione, a ta sprawa stanowi zamknięty rozdział historii.
Czy można sądzić inaczej, jeśli zapewniają o tym hierarchowie Kościoła, elity intelektualne tego państwa, najwięksi politycy, publicyści, autorytety?
Pod poprzednim tekstem zwróciła Pani uwagę, że petycja dotycząca teatru E.Kamińskiego zebrała ponad 12 tys podpisów, podczas gdy apel w sprawie śledztwa zainteresował niecałe 2 tys. osób.
Tę pierwszą rekomendowano na niezalezna.pl i wpolityce, o drugiej nie wspomniały żadne "niezależne" media. Myślę, że to jest właśnie miara owego spustoszenia w sercach i umysłach Polaków, miara naszego upodlenia i upadku.
Myśmy już "odfajkowali" męczeństwo świętego Jerzego i zaliczyliśmy go do panteonu narodowych trucheł. Świadomość, że ta zbrodnia to wciąż żywa rzeczywistość, że wśród nas są prawdziwi mordercy i ich mocodawcy - jest nazbyt trudna i wymagająca. Jest nie do przyjęcia.

Nie wiem, czy i jak zareaguje pan prezydent Duda na tę przemilczaną petycję. Spodziewam się raczej odpowiedzi w stylu tych, które KP udziela Stowarzyszeniu Blogmedia24 na zapytania o aneks. Dla establishmentu III RP to jest "sprawa polityczna" i tak może zostać potraktowana przez pana prezydenta.
Nie zmienia to faktu, że los petycji zależy tylko od nas, od naszej determinacji i siły.
Trzeba prosić, żądać, apelować. Każdy Polak jest to winien świętemu Jerzemu.

01.10.2015r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet