NOWE ROZDANIE - W DRODZE DONIKĄD - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

(klik)

Demokracja jest jednym z ich instrumentów oddziaływania. Ona im służy, a nie "ludowi".

NOWE ROZDANIE - W DRODZE DONIKĄD

- "Chcę tylko wyrazić swoje oburzenie, podzielane jak myślę przez miliony Polaków, wobec władzy, która nas lekceważy i ma za nic. Zrobili nam kino, Disneyland, a od pewnego czasu mam wrażenie że oglądamy tylko jedną kreskówkę, jak Kaczor z Donaldem łapią się za dzioby, my z tego kina wyjść nie możemy i każą nam za to płacić".
- "Co za różnica, kto rządzi czy raczej - "nie-rządzi". Massmedia zmuszają nas do opowiadania się tylko za złym "Kaczorem" lub dobrym Donaldem".
- "To wszystko -to ten sam teatr, ci sami aktorzy komedii politycznej - od 22 lat. Czasem zmienią maski i stroje lub nawet odważnie stwierdzą, że inną sztukę grają. Ale to ta sama komedia, re-adaptowany dramat lub "wojna domowa -trochę na gesty, trochę na słowa"- bez żadnego kroku naprzód ".
- "A ja wiem jedno, gdyby Kaczor zniknął to Donald, by go sobie wymyślił. I odwrotnie. Bo to jest system naczyń połączonych, który działa w myśl zasady "dziel i rządź"!
- "Poszczególne partie polityczne różnymi sposobami starają się umacniać swoją pozycję w mediach, także publicznych, aby móc je wykorzystywać w swoich celach propagandowych, wykazują jednak niewiele troski o to, aby media publiczne służyły społeczeństwu, jego edukacji i kulturze". - "Panowie Politycy - Panowie Posłowie -Panie Prezydencie. Jest jeszcze Naród - są Obywatele. Dopóki oni są - jest Polska. Inicjujemy budowę prawdziwego Państwa Obywatelskiego".
- "My już wygraliśmy; wygramy jesienią, zmienimy konstytucję i przywrócimy Polskę obywatelom". - " Nic się nie zmieni, jeśli najbliższe wybory wygra PiS. Poza tym ja nie wiem jakie są intencje Kaczyńskiego. Czy intencją Kaczyńskiego jest naprawa Rzeczpospolitej czy intencją Kaczyńskiego jest spacyfikowanie i zemsta na Tusku. Nie wiem. Czasem odnoszę wrażenie, że to drugie". - "Czy rzeczywiście pan Kaczyński chce wygrać wybory, czy naprawdę chce rządzić naszym krajem? Czy przypadkiem nie woli być męczennikiem opozycji".

Znawcom "myśli politycznej" pana Pawła Kukiza oraz piewcom jego antysystemowości, proponuję rozstrzygnąć - które w powyższych cytatów są autorstwa ich idola, które zaś należą do twórcy "Samoobrony" (z dzieła A. Leppera "Każdy kij ma dwa końce. Nowa droga dla Polski") i do Ryszarda Opary - australijskiego biznesmena i właściciela portalu "Nowy Ekran". Dla ułatwienia dodam, że w tym skromnym zestawieniu cztery wypowiedzi są autorstwa muzyka zespołu "Piersi". Przyznam, że gdy po raz pierwszy usłyszałem przedwyborcze dywagacje Kukiza, doznałem nieodpartego wrażenia, że oto wróciliśmy do roku 2011 i projektu budowy "trzeciej siły", realizowanego wówczas nieudolnie przez środowiska "ludowych oficerów", przy udziale "Nowego Ekranu". Wrażenie było tym mocniejsze, gdy powróciłem do moich ówczesnych tekstów na ten temat i porównałem retorykę "kukizowców" z wypowiedziami członków "Samoobrony" oraz z tekstami blogerów "Nowego Ekranu".
A ponieważ język jest najważniejszym atrybutem i pozwala dostrzec wiele istotnych różnic lub podobieństw, nie mam cienia wątpliwości, że również dziś mamy do czynienia z kombinacją służącą kreowaniu fałszywej opozycji. Opiewana zaś w "wolnych mediach" antysystemowość P. Kukiza jest tej samej miary, jak antykomunizm Komorowskiego, prawicowość Giertycha, czy prawdomówność D.Tuska.
Tego typu inicjatywy, podejmowane zwykle na kilka miesięcy przed wyborami, wpisują się w szereg podobnych akcji przeprowadzanych w przeszłości, których celem była dezintegracja środowisk opozycyjnych lub uszczuplenie elektoratu partii zagrażającej reżimowi. Sposób budowania tych inicjatyw oraz autorament postaci, działających zwykle w tle owych "naturalnych procesów politycznych", pozwalał rozpoznać w nich typowe kombinacje operacyjne z udziałem ludzi związanych ze służbami III RP lub z peerelowską bezpieką.
Na szczególną uwagę zasługują projekty, które przez nieświadomych odbiorców były kojarzone z "prawicą" bądź identyfikowane jako antysystemowe i opozycyjne. Zasady takich gier nie są oczywiście nowe. Ich genezę można wywieść z lat 20. i 30. ubiegłego wieku, gdy w ramach sowieckich kombinacji "Trust" tworzono struktury fałszywej opozycji. W latach późniejszych, wyznaczały ją prowokacje bezpieki związane z V komendą WiN, utworzenie Klubu Krzywego Koła czy budowanie środowiska "komandosów" i tzw. opozycji demokratycznej. Taktykę postępowania wobec rzeczywistych przeciwników reżimu wyznaczano w kategoriach gier operacyjnych, sterowanych przez policję polityczną. Najczęściej stosowano metodę polegającą na zastąpieniu autentycznej opozycji ludźmi tworzącymi "polityczną alternatywę" wśród których następnie poszukiwano partnerów do rozmów z władzą. Zapewniało to pełną kontrolę inicjatyw społecznych i stwarzało pozory działań żywiołowych, oddolnych.
W realiach III RP, pierwsza z metod polegała na "delegowaniu" w odpowiednim czasie i z odpowiednim przekazem ludzi nowych, nieznanych wyborcom. Owi "trybuni ludowi" posługując się nośnymi, populistycznymi hasłami, szybko gromadzili wokół siebie rzeszę zwolenników. Tę metodę można dostrzec w casusie Stana Tymińskiego czy Andrzeja Leppera. Druga polegała na organizowaniu ruchów politycznych wokół ludzi znanych, kojarzonych z określonym środowiskiem lub posiadających pewien autorytet. Na takim fundamencie organizował swoje inicjatywy Andrzej Olechowski, zaś w wyborach prezydenckich 2000 r. startował gen. Tadeusz Wilecki. Dziś ta metoda służy wykreowaniu stowarzyszenia NowoczesnaPL.
W obu modyfikacjach, w proces budowania "politycznych alternatyw" włączały się osoby z kręgu służb specjalnych, zaś dla uwiarygodnienia projektu angażowano postaci z "dobrym nazwiskiem" i konotacjami.
Ten ogólny schemat uzupełniają rozwiązania właściwe do wymogów aktualnej sytuacji. Czasem, w celu przyciągnięcia elektoratu wprowadzano element biznesowy i retorykę liberalną, innym razem grano na uczuciach bogoojczyźnianych i patriotycznych lub epatowano wyborcę "troską o skrzywdzonych". W zależności od modyfikacji, mamy więc do czynienia ze środowiskiem KLD-PO, z kanapowymi "partiami prawicowymi" lub z demagogią działaczy Samoobrony. Wspólnym mianownikiem są hasła typu - "wszyscy oni tacy sami", ostra krytyka "układów partyjnych" i establishmentu politycznego III RP, odwoływanie do "głosu ludu" oraz zapowiedzi radykalnych zmian i "przywracania Polski obywatelom".
Dopiero po latach okazywało się, że "przybywający na ratunek Ojczyźnie" emigrant-patriota notorycznie korzystał ze ściągawek pisanych przez ludzi w brązowych butach, a wokół "ludowego trybuna" zgromadzono tylu esbeków i komunistycznych kapusiów, że można byłoby z nich utworzyć osobny wydział MSW.
Uważni obserwatorzy dostrzegą też szczególną analogię, dotyczącą oceny działalności politycznej Antoniego Macierewicza. Przedstawiciele owych środowisk (P. Kukiz nie jest tu wyjątkiem), mniej lub bardziej negatywnie przedstawiają postać likwidatora WSI i krytykują działania byłego ministra spraw wewnętrznych.
Ważnym probierzem tego typu inicjatyw były tzw. wyniki sondażowe. Ponieważ w realiach III RP "sondaże" spełniają dwojaką rolę i anonsują intencje reżimu lub służą propagandowej mistyfikacji, to narzędzie jest szczególnie przydatne w kombinacjach kreowania fałszywej opozycji lub tworzenia "nowych rozdań". Gdy 18 stycznia 2001 roku (dzień przed oficjalnym powołanie Platformy Obywatelskiej) PBS przeprowadził tzw, sondaż i zapytał -" Czy, gdyby powstała formacja polityczna Tuska, Olechowskiego, Płażyńskiego, udzieliłby jej Pan poparcia wyborczego? ", okazało się, że ponad 23 procent respondentów chętnie zagłosuje na nieznaną im "partię postępu". Ten sam mechanizm zastosowano w roku 2010, podczas "rozprowadzania" B. Komorowskiego. Nim D. Tusk nabawił się hamletycznych "rozterek" i zrezygnował z kandydowania w wyborach prezydenckich, tzw. sondaże dawały Komorowskiemu 4-5 procent poparcia. Wizja rezygnacji Tuska sprawiła, że notowania BK poszybowały nagle do poziomu 46 procent i pozwoliły wykreować polityka PO na głównego rywala Lecha Kaczyńskiego.
Nie powinno zatem dziwić, że według obecnych "sondaży" Polacy nie tylko nie wierzą "starym' partiom, uznając, iż nie reprezentują one ich interesów, ale gremialnie (70 proc) i z utęsknieniem oczekują na "nową siłę polityczną", która wyzwoli ich z partyjniactwa PO i PiS-u. (Milward Brown SA. dla TVN i TVN24 z 1 czerwca 2015).
Ponieważ mitologia sondażowa święci dziś tryumfy wśród zwolenników opozycji, wykreowanie poparcia dla nieistniejącej partii Kukiza na poziomie 24 proc. (IBRIS z 7 czerwca br.) i uczynienie z tego środowiska "znaczącej siły politycznej", jest zadaniem wyjątkowo łatwym. Tym bardziej, gdy partia pana Kaczyńskiego nie przedstawiła własnego raportu na temat rzetelności wyników wyborów prezydenckich (zdając się tym samym na werdykt PKW), a w promowaniu niepartyjnej partii Kukiza ochoczo biorą udział żurnaliści "wolnych mediów".

Wydaje się, że efektem "nowego rozdania" będzie nie tylko powstanie politycznej alternatywy dla PiS-u, ale też (w przypadku wygranej w wyborach parlamentarnych) skazanie partii Kaczyńskiego na przymusowego koalicjanta. Nie przypadkiem, kreowany dziś układ przypomina zagrywkę z Samoobroną i LPR-em z roku 2006, a zatem wskazuje również na reżyserów tego spektaklu.
Jeśli zostanie on zrealizowany, środowiska rządzące III RP uzyskają mocną gwarancję wpływu na sytuacje polityczną i zapewnią sobie prawo do dokonywania dowolnych modyfikacji. Tym samym, "droga donikąd" - jedyna, w jaką wiodą "polityczne alternatywy" i rozmaite "trzecie siły" - zostanie ponownie otwarta.

Aleksander Ścios
Blog autora

Z komentarzy na blogu Autora:
Aleksander Ścios 10 czerwca 2015 21:04

Pani Urszulo,

Przyznam, że z rosnącym rozbawieniem obserwuję te wszystkie roszady i przetasowania w grupie rządzącej. Ich cel oraz intencje moderatorów są na tyle widoczne, że nie wierzę, by nie dostrzegali tego nawet politycy PiS. A ponieważ nie bardzo interesuje mnie,co dalej uczyni ta partia, nie zaprzątam sobie głowy problemami z obecnym lub przyszłym koalicjantem ani tym, jak i na ile partia pana Kaczyńskiego potrafi wykorzystać sytuację.
Tekst powstał tylko po to, by wskazać na niezmienność "procesów politycznych" w III RP oraz zasygnalizować, jak uboga jest scena, na której rozgrywane są kombinacje bezpieki.
Nie mam żadnych wątpliwości, że tzw. afera taśmowa to tylko tania zagrywka jednych służb przeciwko drugim. A ściślej - jednej frakcji reżimowej, wspartej na układach wojskowej bezpieki, przeciwko grupie korzystającej z pozostałości wpływów ABW.
Przed półwieczem takie rozgrywki w komunistycznej bandzie załatwiano innymi metodami, a "lud pracujący" otrzymywał zwięzły komunikat z obrad plenum kompartii. Dziś, nawet łobuzy z WSW i SB nabrały cywilizacyjnego sznytu i potrafią pozbyć się konkurencji, wykorzystując w tym celu ośrodki propagandy, prokuraturę czy "wolne media". Szczególnie te ostatnie są wdzięcznym obiektem manipulacji i usilnie pracują na rzecz "nowego rozdania".
Kto za nim stoi - nietrudno odgadnąć, skoro jedynymi "nieumoczonymi" wydają się uczestnicy dawnych biesiad u Jeremiusza Barańskiego oraz środowisko zbliżone do lokatora Belwederu.
Proszę się nie dziwić, że nie piszę i nie fascynuję się ową aferą, ale nie mam chęci uczestnictwa w tak obcej grze. Jej celem nie jest przecież obalenie reżimu III RP i pokazanie Polakom, kto nimi rządzi, lecz wyłącznie wymiana jednej (zużytej) watahy, na drugą.
A jeśli tak - to o czym tu rozmawiać?

Pozdrawiam serdecznie

Urszula Domyślna 10 czerwca 2015 22:20

Aleksander Ścios, Jaszczur

Przyznaję otwarcie, że wstydzę się tego, co za chwilę napiszę (bo głupio przyznawać się do własnej ignorancji), ale jednak proszę o wyjaśnienie osobie prostodusznej:

Po co w takim razie była ta wielomiesięczna mobilizacja "naszych"? I zwycięstwo w wyborach prezydenckich? Tylko po to, żeby wymienić bezpieczniackie watahy "onych"? Bo jeżeli tak, to byłaby to największa "wielka ściema" jakiej doświadczyłam. I przyznam otwarcie, że kompletnie się w tym pogubiłam. Dlatego wcale mi nie do śmiechu.

Panie Aleksandrze! Kim są "uczestnicy dawnych biesiad u Jeremiasza Barańskiego"? Czy chodzi o mafię? Bo środowisko lokatora to jasne: WSI & co.

Pozdrawiam

  • Urszulo,

    Pytasz: "Po co w takim razie była ta wielomiesięczna mobilizacja "naszych"? I zwycięstwo w wyborach prezydenckich? Tylko po to, żeby wymienić bezpieczniackie watahy "onych"?"

    Tak, ale nie tylko, odsyłam do mojego poprzedniego wpisu. Jasne, że byłaby to "wielka ściema", ale czy "Oni" nie są do podobnych, a nawet bardziej skomplikowanych organizacyjnie i logistycznie ściem zdolni? Vide: destalinizacja, "polski październik", pieriestrojka, sfingowany pucz Janajewa...

    Poza tym, co tak naprawdę daje objęcie przez Dudę stanowiska urzędowego, gdy faktyczna władza leży za kulisami, gdzieś w głębokim cieniu gmachów oficjalnych instytucji? Ba, gdzieś pomiędzy szkaradnymi pseudo-willami oficerów WSI i ubeków a Łubianką...

    Tym bardziej, jeśli PiS nie uzyska rządów. Sytuacja będzie wówczas przypominać tą z lat 2007 - 10. A nawet jeśli - uwaga, teraz zawieje defetyzmem - to co? W razie próby puczu "nasz rząd" niestety, ale (będąc niejako "rewizjonistami" neo-PRL, patrz ostatni wpis Pana Aleksandra) nie odpowie tak, jak trzeba, czyli metodami, jakie są dostępne i skuteczne. Będzie raczej zakładnikiem własnej strategii wyborczo-PRowskiej i kontynuował dyskurs o "patologiach demokracji", "naprawie państwa" (teoretycznego, jak słusznie stwierdził B. Sienkiewicz, PRL-bis), "postkomunizmie" itp.

    Pozdrawiam również.

  • Jaszczurze,

    Bardzo uważnie czytałam, a przed chwilą przeczytałam ponownie, Twój wpis "Niebezpieczne pytania - próba odpowiedzi",
    [http://jaszczur09.blogspot.com/2015/05/niebezpieczne-pytania-proba-odpowiedzi.html], który powstał po "Niebezpiecznych pytaniach" Aleksandra Ściosa. I z wszystkim się zgadzam. Tylko - widzisz - mnie chodzi o co innego. Mianowicie: o "naszych".

    Przecież tak doświadczeni politycy jak Jarosław Kaczyński, czy Antoni Macierewicz powinni sobie z tego również zdawać sprawę, prawda? Więc dlaczego, w imię czego, przystają na tę z góry przegraną grę znaczonymi kartami? Na co liczą? Na "jeszcze jedną kadencję" w Systemie? Czy nie zdają sobie sprawy z tego, że tak postępując, oszukują ludzi? Choćby takich jak ja, która po raz kolejny (choć bez wcześniejszego zapału) - jednak uwierzyłam i zawierzyłam?

    Dziękuję za (smutną dla mnie) odpowiedź i serdecznie Cię pozdrawiam

  • Więc dlaczego, w imię czego, przystają na tę z góry przegraną grę znaczonymi kartami?

    Powodów jest kilka. Raz, że odwieczna zasada o zmienności geopolityki wchodzi w rachubę. Dwa, że nic nie jest przesądzone; obie strony mogą na tym zyskać - RP na odświeżeniu w kierunku państwa narodowego; FR et consortes na osłabieniu ośrodków UE/NATO w tej części mapy. Być może PiS liczy na scenariusz zbliżony do węgierskiego; Putin - wolałby grecki. A będzie... z pewnością przedłużony okrągłostołowy.

  • Pokój, zgoda i kompromis to błędne dogmaty.
    1. Gdyby to były główne wartości dla Jezusa to zamiast upierać się przy swoim, usiadłby do stołu, oczywiście okrągłego, razem z faryzeuszami, saduceuszami, Rzymianami i np. lokalnym biznesem i wypracowałby jakiś kompromis, zgodę i porozumienie. W ten sposób ocaliłby nie tylko siebie ale też oszczędziłby cierpień swoim późniejszym wyznawcom uznawanym za niebezpiecznych fanatyków.

    2. Jest jeden, zawsze niezawodny sposób na osiągnięcie pokoju: poddać się.
    Dlatego nie podoba mi się, że w odpowiedzi na każdy, nawet najbardziej oczywisty akt agresji Kościół (od kiedy pamiętam) wzywa by się modlić jedynie o pokój. I wydaje się, że zawsze to jest główne co ma do przekazania Kościół ofiarom agresji, kłamstwa, rabunku. Oceniam to jako wygodny wybieg by nie opowiedzieć się po żadnej (nawet najbardziej pokrzywdzonej) stronie.

    Istotą jest walka dobra ze złem a nie godzenie wszystkiego ze wszystkim. Ta sztuka się nowemu Prezydentowi nie uda.

    Obowiązkiem jest napominanie bliźniego jeśli zbłądził. Kościół tego nie robi tylko wręcz mizdrzy się do kłamców, złodziei i bandytów. Legitymizuje ich zachowania.
    Chodzi mi głównie o rzeczywistość w polskim Kościele po 10.04.10. Odczówam to jako bombę z opóźnionym zapłonem. I nie zmienia tego fakt delikatnego poparcia dla Dudy. Łaski nie zrobili.

    Jak to jest, że HGW, wiceprezes najbardziej podłej, kłamliwej, złodziejskiej i bandyckiej formacji jaką jest PO, wywodzi się i mocno identyfikuje z ruchami katolickimi?

    Czytając próbę odpowiedzi Jaszczura na niebezpieczne pytania zastanawiałem się też gdzie w tym wszystkim jest Watykan, czy w ogóle jest (chodzi mi o światowych graczy).
    Chętnie przeczytałbym sążnistą analizę, próbę opisania tego w co zaplątał się, szczególnie polski, Kościół po 10.04.10. W sumie to śmierdzi mi to służbami wojskowymi, bo oni jakby od dawna lubią takie bogoojczyźniane klimaty ale sprawa nie jest prosta.

    Nie śledzę, ale jak tam rozmowa Putina z Franciszkiem? Nagłówki widzę tylko na portalach, na które nie wchodzę.

  • Marcin Ís,

    Tylko ludzie pozbawieni elementarnej wiedzy historycznej i kompletni ignoranci polityczni, mogą dywagować dziś o "zagrożeniu uzależnieniem od USA". Całkowicie podzielam Pańskie uwagi i uważam, że dyskusja z takimi tezami jest bezprzedmiotowa.
    Nie ma bowiem żadnej linii wspólnej, żadnej relacji, w ocenie realnego zagrożenia ze strony Rosji czy Niemiec (potwierdzonego wydarzeniami historycznymi i uwarunkowaniami wynikającym z naszego położenia) z dywagacjami o "dominacji USA". Podobnie, zresztą rzecz ma się z Izraelem. Ludzi, którzy bredzą o takich zagrożeniach, należy odesłać do studiowania map i historii oraz dokładnie wypytać o fakty potwierdzające ich obawy.
    Uważam, że takie tezy są elementem sowieckiej/rosyjskiej indoktrynacji, a w wielu wypadkach wpisują się w działania agenturalne.
    Należy sobie życzyć, by USA były jak najdłużej i jak najmocniej zainteresowane naszym krajem i traktowały nas, jak sprzymierzeńca w walce z dominacją rosyjską i niemiecką.
    W tekście "NUDIS VERBIS - 2 Terapia" napisałem, że jedynym racjonalnym rozwiązaniem naszych problemów z sąsiadami, byłby militarny sojusz polsko-amerykański, zawiązany poza strukturami NATO.
    Ponieważ Stany Zjednoczone nie mają najmniejszego interesu we wspieraniu państwa słabego, zależnego od Moskwy i Berlina, warunkiem zawarcia układu byłoby wyrugowanie z naszej przestrzeni politycznej sił, które wspierają tzw. integrację z UE lub działają na rzecz "porozumienia" z Rosją. Sojusz z USA jest możliwy wówczas, gdy Polska wykaże, że stać ją na rolę państwa działającego aktywnie przeciwko interesom Berlina i Moskwy.
    Sięgając po istniejące analogie, można byłoby powiedzieć (jeśli nawet porównanie to nie jest dziś akceptowane), że w naszym interesie leży, byśmy byli "Izraelem w Europie", krajem wprawdzie otoczonym przez wrogów i skazanym na ciągłą walkę, lecz znajdującym oparcie w największym mocarstwie świata. Analogia jest tym bardziej uprawiona, że kwestie energetyczne, odgrywałyby niemałą rolę również w polskim przypadku.
    Jeśli nasi sąsiedzi są szczególnie zainteresowani osłabieniem więzi amerykańsko-europejskich, chcieliby wyprzeć USA z przestrzeni Starego Kontynentu i zminimalizować wpływy amerykańskie w NATO - należy czynić wszystko, by pokrzyżować te plany.
    To, co nie służy Niemcom lub byłoby szkodliwe dla Rosji - leży jak najbardziej w polskim interesie.
    Polska powinna zatem budować swoją strategię bezpieczeństwa na najgorszym możliwym scenariuszu, a to oznacza, że antyniemieckość i antyrosyjskość musi stać się polską racją stanu i decydować o naszych wyborach politycznych.

    http://bezdekretu.blogspot.com/2014/09/nudis-verbis-2-terapia.html

    Pozdrawiam Pana

10.06.2015r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet