PUŁAPKA DEMOKRACJI - Aleksander Ścios


W 30 rocznicę śmierci


Afera marszałkowa -
bo tak nazwałem cykl wydarzeń z lat 2007-2008 jest ,,matką" wszystkich afer z czasów rządów PO-PSL





 
Od redakcji RODAKpress:
Szanowni Państwo,

Aleksander Ścios od lat swoimi tekstami tworzy wspólnotę niezależnej myśli.
W tej trudnej pracy powinniśmy go wspierać i dlatego redakcja w imieniu Autora zwraca się do Państwa o dokonywanie dobrowolnych wpłat.
W tym celu przejdź na blog Aleksandra Ściosa

Kliknij na przycisk
"Przekaż darowiznę"
i dalej według instrukcji na stronie.
Dziękujemy wszystkim, którzy okażą wsparcie.

PUŁAPKA DEMOKRACJI

Gdy ucichnie szum wywołany fałszerstwem wyborczym, a "nasze" i obce media podążą za kolejnymi tematami, gdy upadną projekty opozycji składane w ramach demokracji parlamentarnej i chór niezależnych publicystów wyrazi swój sprzeciw wobec aktów niszczenia demokracji , zostaniemy z pytaniem - co dalej? Pytaniem tak trudnym, a zarazem niebezpiecznym, że nikt nie ma odwagi udzielić nań odpowiedzi, lub zastępuje ją demagogicznym bełkotem.
Czytając ten tekst, będą Państwo w sytuacji lepszej niż autor, który pisząc artykuł nie zna jeszcze wyników tzw. II tury wyborów. Mam jednak prawo sądzić, że nikła frekwencja i kontrolowany przebieg " święta demokracji" sprawią, iż wyniki te nie wniosą nic nowego do obrazu polskiej rzeczywistości i nie wywołają nadmiernego zaskoczenia.
Podobnie, jak zaskakujące nie mogą być wydarzenia z pierwszej tury wyborów, gdy reżim, z godną podziwu precyzją przetestował reakcje społeczne i dokonał bezcennych obserwacji o zachowaniu Polaków i sprawności partii opozycyjnej. Nie mogły one zszokować tych, którzy wyciągnęli wnioski z dynamiki tzw. incydentów wyborczych (regularnie rozgrywanych od 2010 roku) i rosnącego poczucia bezkarności reżimowych graczy. Nie były niespodzianką dla tych, którzy śledzili aktywność legislacyjną środowiska belwederskiego i chcieli dostrzec konsekwencje gier przetargowych PKW. Suma tych obserwacji musiała prowadzić do konkluzji, że skandale związane z przebiegiem wyborów samorządowych nie były efektem wadliwego funkcjonowania organów państwa lub niewydolności systemu wyborczego , lecz całkowicie rozmyślną, normatywną praktyką, uwidaczniającą intencję kontynuowania fałszerstwa założycielskiego III RP. W trakcie tych wydarzeń nie mieliśmy do czynienia z " błędem ludzkim ", " kryzysem państwa " bądź nadzwyczajnym zaburzeniem w ramach demokracji , lecz z prawidłowością wynikającą z fundamentów dzisiejszej państwowości.
Antoni Macierewicz w referacie wygłoszonym w grudniu 2009 roku, podczas sejmowej konferencji zorganizowanej przez Annę Walentynowicz, niezwykle trafnie zdefiniował przyczyny, dla których fałszerstwo wyborcze stanowi naturalne narzędzie sprawowania władzy przez obecną ekipę:
"Dla ludzi Platformy Obywatelskiej wywodzących się z ugrupowania powstałego przy okrągłym stole i z niego czerpiących swoje siły fikcja demokracji u źródeł III RP jest przesłanką usprawiedliwiającą ograniczenie, a nawet likwidację demokracji obecnie. Platforma wychodzi bowiem z założenia, że społeczeństwo, które nie potrafiło wywalczyć demokracji i niepodległości, a następnie pogodziło się z ich fikcją da sobie odebrać istniejące wciąż namiastki demokratycznych instytucji".
Mitologia założycielska III RP, na którą m.in. składa się fikcja " pierwszych wolnych wyborów" oraz miraży " państwa prawa i demokracji " leży u podstaw wydarzeń rozgrywanych podczas farsy wyborów samorządowych. Nie były one dziełem przypadku, lub systemowej aberracji, bo w państwie powołanym na mocy paktu magdalenkowego nigdy nie istniały fundamenty autentycznej demokracji i niepodległości. Ich erzac podawano Polakom przez ostatnie ćwierćwiecze - tak długo, jak długo można konserwować truchło komunizmu i traktować naród z największą pogardą.
Próba zmierzenia się z pytaniem: "co dalej?" musi zatem prowadzić do wniosku, że nie wolno dłużej podtrzymywać fikcji wolnych wyborów ani kultywować mitologii demokracji . Nie leży to w interesie oszukanych i zniewolonych. To nie demokracja w III RP jest chora, ale państwo, które z tej wartości uczyniło oręż przeciwko obywatelom. Nie demokrację trzeba " naprawiać" , ale obalić system powstały przy Okrągłym Stole. W terapii, która ignoruje źródło choroby i koncentruje na zwalczaniu jej objawów, nie może być mowy o zwycięstwie.
Po tym, co zobaczyliśmy podczas wyborów samorządowych , nie ma sensu dłużej ubolewać nad stanem III RP lub rozdzierać szat nad " pogwałceniem zasad demokracji ". Rozstanie ze zgubną mitologią to punkt wyjścia każdej racjonalnej analizy.

Gdy Jarosław Kaczyński mówi " wybory zostały sfałszowane ", mam prawo oczekiwać, że po tych słowach nastąpi istotna zmiana w narracji partii opozycyjnej i usłyszymy stwierdzenie, iż nie da się obalić reżimu na drodze wyborów powszechnych. Bo co jeszcze musielibyśmy wiedzieć o funkcjonowaniu tego państwa i jakich doświadczyć upokorzeń, aby odrzucić taką konkluzję?
Nie ma powodów wierzyć, że przyszłoroczne wybory prezydenckie i parlamentarne nie zostaną sfałszowane. Przeciwnie - logika dotychczasowych praktyk wskazuje, że mamy do czynienia ze stałą tendencją i zapowiedzią kolejnych, coraz bardziej zuchwałych fałszerstw. Nie powstrzymają ich sądowe protesty ani działania " w ramach demokracji parlamentarnej".
Na ludziach tego reżimu ciąży ogrom odpowiedzialności za zbrodnię smoleńską i za setki najpoważniejszych afer. Nie da się pogodzić tej wiedzy z wiarą w moc karty wyborczej i perspektywą dobrowolnej rezygnacji z władzy.
Tym bardziej, że reżim nigdy nie ukrywał swoich intencji i wciąż udowadnia, że gotów jest bronić " zdobyczy III RP " za cenę represji i ograniczenia wolności obywatelskich. Centrum decyzyjne ulokowane w Pałacu Prezydenckim od dawna przygotowuje się na takie rozstrzygnięcia. Jeśli jedną z pierwszych inicjatyw legislacyjnych lokatora Belwederu była nowelizacja ustawy o stanie wojennym, a kolejne akty prawne (m.in. rozporządzenie RM w sprawie zasad użycia oddziałów i pododdziałów wojska w czasie stanu wyjątkowego) rozszerzają uprawnienia prezydenckie - zasadne jest domniemanie, że narzędzia te mogą być użyte w przypadku zagrożenia interesów reżimu.
Taka sytuacja może mieć miejsce po sfałszowanych wyborach 2015 roku, gdy protesty społeczne zostaną odebrane jako " rokosz " i " zamach na demokrację " i spacyfikowane przy użyciu rozwiązań siłowych. Można uniknąć takiego scenariusza tylko wówczas, jeśli Polacy poznają oblicze reżimu i odrzucą mrzonki o " potędze karty wyborczej".
Prawdziwy potencjał opozycji to cztery miliony wyborców i odwołanie do demokracji bezpośredniej. To prawo do organizowania manifestacji i ulicznych protestów oraz wezwanie do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Jest to prawo do odrzucenia fałszu III RP - z jej ośrodkami propagandy, establishmentem i samozwańczymi elitami.
Rezygnacja z takiego potencjału i podtrzymywanie mitologii demokracji oznacza działanie wbrew narodowym interesom, stanowi formę uwierzytelnienia bezprawia, wiedzie do legalizacji oszustw i współuczestnictwa w zniewoleniu Polaków. Każdy dzień uprawiania tej fikcji oddala nas od perspektywy zwycięstwa. Od nas zależy, czy opinia ludzi Platformy o społeczeństwie, które nie potrafił wywalczyć demokracji i niepodległości i godzi się z ich namiastką, będzie prawdziwa. Niezależnie od tego, jakie intencje przyświecają dziś opozycyjnym " obrońcom demokracji " i jak "wolne " są środowiska powielające taką narrację - wiodą nas w pułapkę, z której wkrótce nie będzie wyjścia.

Aleksander Ścios
Blog autora
Artykuł opublikowany w nr 49/2014 Gazety Polskiej.

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

08.12.2014r.
RODAKnet.com





RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Docz do nas - Aktualnoi RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrocie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet