SNOWDEN - AGENT ZNIEWOLENIA - Aleksander Ścios




 


SNOWDEN - AGENT ZNIEWOLENIA

Działalność Edwarda Snowdena od wielu tygodni pogrąża administrację Obamy i obnaża słabość Stanów Zjednoczonych w starciu z sojuszem rosyjsko-chińskim. Wprawdzie trudno jeszcze ocenić rozmiar strat spowodowanych aktywnością byłego pracownika NSA, to rozgłaszane przezeń rewelacje już dziś wywołują wstrząs w stosunkach politycznych USA-reszta świata i niosą zapowiedź poważnych konsekwencji.

Histeryczne reakcje tradycyjnych sojuszników Moskwy - Francji, Niemiec i Polski, były do przewidzenia. Podobnie jak błazenada polityków unijnych żądających " sprawdzenia pomieszczeń KE na obecność amerykańskich podsłuchów " czy ochłodzenie relacji z innymi państwami UE. W dalszej perspektywie sprawa ta zostanie z pewnością wykorzystana przez zwolenników wypchnięcia Ameryki z obszaru europejskiego i posłuży do politycznej dezintegracji struktur NATO. Może mieć także wpływ na funkcjonowanie największej sieci wywiadu elektronicznego, znanej pod nazwą Echelon.

Rzeczą istotną jest również wizja ograniczenia działań wywiadu w zakresie zbierania danych o potencjalnych zagrożeniach, w tym identyfikacji grup i środowisk terrorystycznych oraz groźba pozbawienia służb amerykańskich jednego z najskuteczniejszych narzędzi w walce z terroryzmem. Wywiad elektroniczny i pozyskiwanie informacji z sieci internetowych pozwala bowiem analizować siatki powiązań oraz identyfikować grupy, którym przyświecają "wspólne cele" - zwykle wymierzone w USA. Można przypuszczać, że rewelacje Snowdena wymuszą również zmianę procedur i zabezpieczeń stosowanych przez wywiad oraz rezygnację z niektórych - ważnych dla bezpieczeństwa Ameryki - obszarów inwigilacji.

Przewidywanie takich następstw pozwala sformułować tezę, że casus Snowdena przyniesie Stanom Zjednoczonym o wiele większe straty niż działania każdej "normalnej" agentury. Z wielu względów mogą być to straty największe od czasu zakończenia "zimnej wojny".

W przypadku byłego pracownika CIA mamy bowiem do czynienia z nową jakością w pracy agenturalnej. Dotychczas ludzie zwerbowani przez obce służby dzielili się wiedzą ze swoimi mocodawcami w zaciszu gabinetów i podczas zamkniętych przesłuchań. Snowden działa poprzez media i rozgłasza swoje rewelacje publicznie. Warto zauważyć, że choć są to informacje ogólnikowe, to o takim wydźwięku, by wzbudzały zainteresowanie mediów i opinii publicznej. Budują one negatywny obraz Ameryki, jako państwa "dwóch standardów" (C Ławrow) i wyraźnie grają na antyamerykańskich nastrojach wśród społeczeństw Zachodu. To okoliczność niezwykle korzystna dla mocodawców Snowdena. Przekaz trafia natychmiast do publiczności i jest nagłaśniany przez rozlicznych rezonatorów. Nie ma przy tym możliwości zweryfikowania prawdziwości informacji. Każda z nich jest powielana i przyjmowana bezkrytycznie, służąc utrwaleniu zakodowanych wcześniej stereotypów.

Trzeba przy tym zakładać, że głównym zagrożeniem dla interesów USA są te informacje, których Snowden nie ujawnił publicznie lecz najprawdopodobniej podzielił się nimi z funkcjonariuszami służb chińskich i rosyjskich. To one stanowią "polisę ubezpieczeniową" Amerykanina i mogą stać się najważniejszą monetą przetargową w kontaktach ze służbami USA.

Nikt oczywiście nie potrafi powiedzieć - ile naprawdę wie Snowden, jakie informacje zebrał i jak długo prowadził działalność. Oceniając rzecz na podstawie reakcji administracji Obamy, można przypuszczać, że wiedza tego człowieka stanowi realne zagrożenie dla interesów Ameryki. Świadczy o tym presja dyplomatyczna na państwa chcące udzielić mu azylu i ogromna determinacja, z jaką służby próbują przejąć Snowdena.

Katalog strat poniesionych przez Amerykę nie kończy się na kwestiach wizerunkowych ani ograniczeniach w działalności wywiadu. Po porażce służb amerykańskich, w związku z zamachem w Bostonie i przyzwoleniu na rosyjską grę podwójnymi agentami, USA zostały wręcz zmuszone do przyjęcia "oferty współpracy" ze służbami Putina. To zdarzenie stanowiło przełom w kontaktach amerykańsko-rosyjskich i zostało perfekcyjnie rozegrane przez FSB.

Sprawa Snowdena otworzy natomiast przed kremlowskimi kagebistami niemal nieograniczone możliwości wpływu na światową politykę bezpieczeństwa i ustawi reżim Putina w pozycji silnego gracza i partnera. Chiny i Rosja - dwa państwa sterujące światowym terroryzmem i przestępczością internetową, uzyskały bowiem potężne narzędzie w rozgrywce z USA. Nie tylko z powodu ograniczenia możliwości rozpoznania środowisk terrorystycznych, z których wiele korzysta z moskiewskich inspiracji, czy z uwagi na utrudnienia w inwigilacji przestępców internetowych, wspieranych przez chińskich komunistów. Już w ubiegłym roku Rosja i Chiny, wykorzystując histerię wokół ACTA, dążyły do odebrania pozarządowej organizacji ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers) kontroli nad przyznawaniem nazw domen internetowych, ustalania ich struktury i ogólnego nadzoru nad działaniem serwerów DNS. Chciały również oddania kontroli nad bezpieczeństwem w sieci organizacjom międzynarodowym, co w praktyce oznaczało wprowadzenie cenzury. Kompetencje działającej w USA ICANN, miałyby trafić w ręce jednej z instytucji ONZ, w której Rosja ma ogromne wpływy.

Propozycje rosyjsko-chińskie złożone podczas ubiegłorocznej konferencji w Dubaju, zostały skutecznie zablokowane. Po rewelacjach Snowdena, ponowny zamach na wolność internetu ma wielkie szanse powodzenia.

Odtąd też argument o amerykańskiej inwigilacji będzie wykorzystywany we wszystkich rozgrywkach politycznych i posłuży jako parawan do rozbudowy realnego systemu nadzoru nad siecią internetową i dodatkowych narzędzi inwigilacji społeczeństwa. Będzie to argument wygodny nie tylko dla kremlowskich zamordystów, ale dla ich unijnych sojuszników.

W poprzednim tekście zwracałem uwagę na zagrożenia płynące z unijnego projektu CleanIT, którego wdrożenie doprowadzi do globalnej cenzury sieci i inwigilacji milionów zwykłych użytkowników. W tym projekcie nie chodzi bowiem o walkę z terroryzmem lecz o narzucenie politpoprawnego terroru, poprzez udzielenie dostawcom usług internetowych prawa do nadzorowania klientów oraz blokowania i filtrowania treści, które zostaną uznane za "kontrowersyjne". Apple, Facebook, Google czy Microsoft, które oskarża się dziś o współpracę z NSA, będą mogły dowolnie ingerować w treść przekazu i cenzurować internet kierując się własną oceną i wytycznymi Komisji Europejskiej. Odbywać się to będzie bez nadzoru sądów i jakiejkolwiek weryfikacji. Wiedząc zaś, co unijni komisarze uznają za kontrowersyjne - możemy uznać, że narzędzie to skutecznie ograniczy wolność internetu.

Z drugiej strony - argument o amerykańskiej inwigilacji pozwoli Rosjanom usprawiedliwić rozbudowę potężnego narzędzia nadzoru, jakim jest system SORM. Ten opracowany już w 1980 roku przez instytut badawczy KGB system pozwala na nieograniczoną kontrolę nad całym przekazem telefonicznym i internetowym. SORM-1 rejestrował rozmowy telefonii stacjonarnej i komórkowej, SORM-2 przechwytuje cały ruch w Internecie, a SORM-3 zbiera informacje ze wszystkich form komunikacji, zapewniając ich długotrwałe przechowywanie i tworzenie baz danych o użytkownikach.

Jak zauważył Andriej Sołdatow z portalu agentura.ru, istnieje zasadnicza różnica między amerykańskim PRISM, a rosyjskim SORM-em - najbardziej inwazyjnym i represyjnym systemem nadzoru. W USA, służby lub organy ścigania muszą najpierw uzyskać nakaz sądowy pozwalający na zastosowanie podsłuchu, ze wskazaniem przyczyn inwigilacji, numerów telefonów lub adresów sieciowych. Jest on każdorazowo aktualizowany i wysyłany do operatorów telefonicznych i dostawców internetowych. Oficer FSB, który chce podsłuchać rozmowę telefoniczną lub zajrzeć do maila, nie musi nikomu pokazywać nakazu. Każda placówka FSB - za pośrednictwem centrali - ma bowiem dostęp do wszystkich serwerów internetowych i stacji telefonicznych działających na terenie Federacji Rosyjskiej. Po to by monitorować przekaz, agent FSB musi jedynie wpisać dane i przesłać je do centrum SORM. Operatorzy nie tylko nie mają prawa żądać od FSB jakichkolwiek nakazów, ale są zobowiązani do zapłacenia za urządzenia SORM i pokrycie kosztów ich instalacji.

Kremlowski satrapa komentując przed kilkoma dniami rewelacje Snowdena, mógł zatem stwierdzić, że jeśli " odbywa się to w ramach prawa ... to wszystko w porządku ". Zapomniał bowiem wyjaśnić, jakie różnice dzielą amerykański i rosyjski system prawny

Bez wątpienia SORM jest używany również do inwigilacji cudzoziemców i przechwytywania ruchu telekomunikacyjnego poza granicami Rosji. W większości krajów postsowieckich - Kazachstanie, Kirgistanie, Białorusi czy Uzbekistanie, istnieją bowiem systemy wzorowane na SORM, a uruchomiony w roku 2010 ukraiński odpowiednik ma nawet możliwość natychmiastowego przerwania połączenia, zablokowania adresu internetowego czy numeru telefonu. W każdym z tych państw działają delegatury FSB, a rosyjski system inwigilacji całkowicie uzależnia miejscowe służby od współpracy z FSB. We wrześniu 2012 r. na szczycie w Jałcie, szefowie państw WNP ogłosili projekt utworzenia własnego Centrum CIS Cybersecurity, który ma być wzorowany na CERT. W odróżnieniu od zadań stawianych CERT, postsowiecki system ma zajmować się głownie " zapobieganiem i zwalczaniem wykorzystywania Internetu w celach terrorystycznych, separatystycznych i ekstremistycznych". Rosjanie otwarcie deklarują, że ich celem jest stworzenie ujednoliconego systemu monitorowania ruchu telekomunikacyjnego i internetowego obejmującego cały obszar byłego ZSRR. Dzięki wykorzystaniu SORM, będzie on zdolny przechwytywać dane poza granicami WNP i stanie się ważnym narzędziem w rękach rosyjskiego wywiadu.

Rewelacje Snowdena są zatem wyjątkowo przydatne dla unijnych i kremlowskich cenzorów. Nie tylko wytrącają broń autentycznym obrońcom wolności słowa, ale dają argument propagandowy służący wprowadzeniu nowych metod nadzoru elektronicznego. W odróżnieniu od potępionego PRISM, będą to metody wyjęte spod jakiejkolwiek kontroli i obejmujące swoim zasięgiem miliony zwykłych obywateli. Rosyjska agentura i rezonujące jej media, zadbają, by wiedza o tych działaniach nie została ujawniona.

Nazywając Snowdena " bohaterem działającym w interesie społeczeństwa " i " obrońcą wolności " - Rosjanie kpią z Ameryki i cynicznie oszukują światową opinię publiczną. Jedynym efektem jego działalności będzie umocnienie pozycji Rosji i Chin - największych wrogów ludzkości i przeciwników wolnego internetu. Ci, którzy sławią dziś Snowdena i zachłystują się jego rewelacjami, powinni mieć świadomość, jak złej sprawie służy ten człowiek.

Aleksander Ścios
Blog autora

W opiniach
AŚ w odpowiedzi Pyzol stwierdza:

"Rosja pod względem niektórych technologii pozostaje w tyle za krajami zachodnimi o dziesiątki lat" - to bynajmniej nie moje stwierdzenie, ale słowa wicepremiera Rosji Dmitrija Rogozina sprzed dwóch tygodni.
W przypadku wywiadu elektronicznego ma to oczywiście znaczenie, ale Rosja "nadrabia" temat agresywnością inwigilacji i doskonałą osłoną dezinformacyjną.
Nie zgodzę się natomiast z Tobą, że "Rosja,musi dbac o pozory demokracji, podczas kiedy Chiny mogą sobie takie "duperele" odpuścić, a nawet stworzyć i zamknąć przed światem zewnętrznym nawet i kilka miast dla zgrupowania takiego "sektora"."
Putin od dawna nie dba o żadne pozory demokracji. Problem polega na tym, że tzw, wolny świat zamyka mocno oczy na to co dzieje się w Rosji i nie chce nawet widzieć kremlowskiego zamordyzmu. Trzeba pojechać na rosyjską prowincję lub posłuchać co mówią prawdziwi opozycjoniści, by zrozumieć, czym jest dzisiejsza Rosja, Zachód woli wierzyć, że ma się do czynienia z cywilizowanym "partnerem" niż z bandycką hołotą, która nie przestrzega żadnych zasad. Taką optykę znamy z historii powojennej i do dziś kształtuje ona stosunki z Rosją.
Józef Mackiewicz w "Zwycięstwie prowokacji" ujął to precyzyjnie - "Polityka Zachodu podczas wojny kierowała się względami narzuconymi jej przez sojusz z Sowietami; polityka Zachodu po wojnie kieruje się względami narzuconymi jej przez chęć pokojowej koegzystencji z Sowietami". Gdyby żył dziś, mógłby dopisać, że polityka Zachodu po "śmierci komunizmu" kieruje się strachem przed odkryciem faktu jego zmartwychwstania.

W Rosji istnieją zamknięte zakłady, instytuty badawcze i miasta-enklawy nadzorowane przez FSB, do których zwykły śmiertelnik nie ma dostępu. Pod tym względem państwo Putina nie ustępuje Chinom, choć faktem jest, że w przypadku tych dwóch mocarstw mamy do czynienia ze stosowaniem "strategii nożyczek". Jawny komunizm w Chinach i utajniony w Rosji, doskonale umożliwia prowadzenie tej gry.[...]

ŚCIOS ODPYTUJE KOMOROWSKIEGO

07.07.2013r.
RODAKnet.com

RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet