Lichwiarskie domino- Ignacy Nowopolski

 

 

 

 

 

 

 


Lichwiarskie domino

Dużo uwagi media zachodnie poświęcają ostatnio kryzysowi finansowemu rozgrywającemu się w Irlandii.

Ciekawy artykuł zaprezentował niedawno w NY Times, Paul Krugman jeden ze sztandarowych ekonomistów "głównego nurtu". Autor poddaje w nim krytyce "program ratunkowy" zaoferowany Irlandii przez UE i MFW. Oto cytat ze wspomnianego artykułu:

Szał rynku nieruchomości był finansowany głównie przez kredyty z innych krajów europejskich. Gdy bańka spekulacyjna pękła inwestorzy ci stanęli w obliczu ogromnych strat. Wydawałoby się więc, że to oni powinni je skonsumować. W końcu byli to dorośli ludzie, którzy powinni pojmować ryzyko inwestycji i zaakceptować straty, które były wynikiem ich własnych błędów. Ale nie, rząd Irlandii wkroczył i zamienił prywatne straty na publiczne obligacje.

Przed pęknięciem spekulacyjnej bańki, Irlandia nie była znacząco zadłużona. Ale teraz w sytuacji gigantycznego długu podatników, zdolność kredytowa Irlandii została poddana w wątpliwość. Pragnąc uwiarygodnić się w oczach rynków zapoczątkowano surowy program cięć wydatków publicznych.

Pomyślcie przez chwilę, wspomniane długi nie były zaciągnięte na cele publiczne, lecz przez prywatnych spekulantów dążących do osiągnięcia osobistych zysków, ale teraz obywatele irlandzcy muszą ponosić kosza ich spłat.

Krugman trafia w sedno sprawy. Szkoda tylko, że nie zauważał podobnych znamion, w początkowej fazie tego globalnego kryzysu.

Przypomnijmy więc, że został on spowodowany przez kryminalne zachowania bankierów z  Wall Street , spekulujących bezwartościowymi papierami, takimi jak np. MBS, oraz ich ubezpieczeniami w postaci tzw. CDS., nie wspominając już o masowym udzielaniu kredytów hipotecznych nie kwalifikującym się klientom.

W obliczu upadłości tych prywatnych instytucji, rząd federalny Stanów Zjednoczonych, dokonał podobnej operacji, przejmując ich straty w imieniu amerykańskiego podatnika. Ukuło się wtedy w Ameryce określenie "socjalizm dla bogaczy", który polega na tym, że ewentualne zyski prywatnych finansistów pozostają ich własnością, podczas gdy straty są "uspołeczniane".

Warto też podkreślić, że pomimo wpompowania tysięcy miliardów dolarów w instytucje finansowe Wall Street , których rzeczywista wartość rynkowa w owym momencie była praktycznie równa zero, rząd nie zdecydował się na ich nacjonalizację, argumentując to tym, że "prywatni przedsiębiorcy potrafią lepiej zarządzać firmami od państwowych urzędników". Doprawdy, jeżeli administracja federalna określa swe umiejętności jako gorsze od dotychczasowego prywatnego zarządu banków, który doprowadził te instytucje do katastrofy finansowej, to sama powinna natychmiast podać się in gremium do dymisji i pozwolić objąć zwolnione stanowiska osobom choć trochę kompetentnym.

W tym miejscu warto też zauważyć, że nikt z władz nie przejmował się gigantycznym zadłużeniem, jakie na wiele pokoleń brał na swe barki podatnik. Milczały też na ten temat media głównego nurtu, tzw. korporacyjne, nie wyłączając cytowanego powyżej guru za jakiego jest niewątpliwie uważany Paul Krugman.

Podobny scenariusz miał miejsce w przypadku UE, tyle że z pewnym czasowym opóźnieniem.

Wątpliwości dotyczące długu publicznego i związanego z nim deficytu, zaczęły gnębić przywódców świata zachodniego i jego media dopiero wtedy kiedy bankierzy zainkasowali już miliardy podatników.

Aby lepiej opisać zachodzące obecnie zjawiska związane z globalnym kryzysem finansowym i gospodarczym, warto "przełożyć" na prosty język opisany powyżej scenariusz, bez stosowania eufemizmów.

Zjawiska, które doprowadziły do obecnego kryzysu świata zachodniego, zachodziły już od wielu lat i polegały na zastępowaniu realnej gospodarki spekulacjami finansowymi, dającymi znacznie wyższe profity. Podstawy temu dała ideologia globalizmu opowiadająca się za całkowitą wolnością "rynków". W owym czasie zaczął krążyć po Stanach dowcip, świetnie ilustrujący tą ideologię:

Pytanie: Ilu ekonomistów szkoły chicagowskiej (lidera w ideologii globalistycznej) potrzeba do wymiany jednej żarówki?

Odpowiedź: Ani jednego, jeśli żarówka wymaga wymiany to rynki same jej dokonają.

Należy tu podkreślić, że termin "rynki", w rzeczywistości określa niewielką grupę spekulantów takich jak Rotszyld, Soros, Morgan, czy Rockefeller, których zasoby finansowe są już tak ogromne, że pozwalają im na dowolne wpływanie (manipulowanie) światowym rynkiem finansowym. Pomimo, że zlokalizowani są oni w różnych krajach Ameryki Północnej i Europy Zachodniej, należą oni do jednej lichwiarskiej globalnej rodziny.

Na dodatek lichwiarze ci uzyskali wyłączną koncesję na emisję waluty rezerwowej. Od 1913 roku dotyczy to dolara. A jest to rok utworzenia tzw. Federal Reserve, która jest konsorcjum prywatnych banków należących między innymi do wspomnianych lichwiarzy. Od momentu uwolnienia dolara od parytetu złota, mogą oni w dowolnej ilości emitować walutę rezerwową, dotychczas po kosztach papieru i farby drukarskiej, od niedawna zaś całkowicie "za darmo" w formie elektronicznej na klawiaturze komputera.

W tym momencie należy podkreślić, że system taki prowadzi nieuchronnie do totalnego zadłużenia publicznego. "Wyprodukowana" waluta pożyczana jest bowiem na procent, rządowi amerykańskiemu, a za jego pośrednictwem osobom prawnym i fizycznym na całym świecie. Jeżeli przykładowo, Federal Reserve "sprzeda" 100 miliardów dolarów w danym roku tylko na 1%, to po upływie tego okresu wymaga już zwrotu 101 miliardów. Ponieważ Federal Reserve jest jedynym "producentem" dolara, zwrot pożyczki może się odbyć jedynie poprzez zaciągnięcie kredytu, tym razem już na 101 miliardów. Tak więc zadłużenie musi niejako z definicji narastać. Poszczególne podmioty mogą oczywiście uwolnić się od ciążącego na nich długu, sprzedając innym podmiotom towary lub usługi, lecz partner w takowej transakcji musi uzyskać pieniądze na ten zakup. W globalnym rozliczeniu netto, musi więc nastąpić odpowiednie zwiększenie zadłużenia w stosunku do lichwiarzy z Federal Reserve.

Gdyby, tak jak być powinno, bank emisyjny był własnością państwa, to uzyskane w ten sam sposób nadwyżki byłyby spożytkowane na cele publiczne takie jak rozwój infrastruktury, szkolnictwa, kultury itd.

Lichwiarze dbają jednak o to by tak się nie stało i dlatego zafundowali UE ponadnarodową walutę euro, emitowaną przez ponadnarodowy EBC. Waluta ta pretenduje do miana "rezerwowej" w obliczu kompromitującego upadku dolara.

Warto by w tym momencie zadać sobie pytanie, czemu lichwiarze, posiadając możliwość nieograniczonej emisji pieniądza, z taką pasją domagają się zwrotu udzielanych pożyczek? Czy jest to zwykły obłęd? Czy coś więcej?

Wszystko wskazuje na to, że pragną oni doprowadzić świat do pełnego finansowego niewolnictwa wobec siebie. Zachowanie "demokratycznych" liderów zachodu wskazuje na fakt ich całkowitego zaangażowania w interesy międzynarodówki lichwiarskiej. Najpierw dają oni bankom miliardy z kieszeni podatnika. Po czym przypominają sobie nagle o potrzebie redukcji długu publicznego i wprowadzają obłędne programy "zaciskania pasa". Takie postępowanie nosi na sobie wszelkie znamiona, nie przestępstwa, lecz zbrodni.

Korporacyjne media spuszczają w tym momencie zastępy ekonomicznych "ekspertów" bełkoczących zaciekle o tym, że przecież "pieniądze nie rosną na drzewach", więc "trzeba się opamiętać i ciąć po budżecie". No cóż dla kogo nie rosną dla tego nie rosną!

Cały spektakl zatytułowany "kryzys finansowy" wydaje się być starannie wyreżyserowany. Po jego "odpaleniu" w USA, na pierwszy ogień poszła malutka Islandia. To peryferyjne państewko z kilkuset tysiącami mieszkańców nadawało się idealnie na pierwszy eksperyment pod nazwą "jak daleko da się im śrubę dokręcić?". Dało się dość daleko, ale twardzi Wikingowie wykpili się ostatecznie, odmawiając spłaty prywatnych długów swoich banków w stosunku do głównych wierzycieli z Wielkiej Brytanii i Holandii. Niezwykle pomógł im też fakt posiadania własnej waluty, którą drastycznie zdewaluowano

Kolejna w kolejce znalazła się nieco większa Łotwa. Ta miała już swą walutę związaną sztywnym kursem z euro. Tu poszło już znacznie lepiej. Wszystkie długi w stosunku do prywatnych banków (w tym wypadku szwedzkich) zostały spłacone za pomocą pożyczek z MFW, który od lat zajmuje się egzekucją długów w krajach trzeciego świata. Polega to na udzielaniu rządom pożyczek obwarowanych drakońskimi "programami oszczędnościowymi", służących do spłaty zadłużenia w prywatnych bankach zachodu. W ten sposób lichwiarze unikają niepotrzebnego spektaklu, mogącego sugerować, że źródłem wszelkich kłopotów gospodarczych i wynikającej z nich nędzy, nie są leniwe i zacofane społeczeństwa, ale właśnie oni.

Rezultatem łotewskiej kuracji był spadek PKB o 30%, gigantyczne bezrobocie i emigracja, porównywalne tylko z polską z okresu dwudziestolecia III RP. Do dalszych eksperymentów w tej dziedzinie zachęciły lichwiarzy rezultaty niedawnych wyborów w tym kraju. Pomimo katastrofy gospodarczej zwycięstwo odniosła partia wprowadzająca te "reformy" w życie. Zachód przyjął to jako zielone światło do dalszych działań. Nikt nie pofatygował się z analizą takiego rezultatu wyborczego. Przyczyna zwycięstwa "reformatorów" leżała jednak w tym, że głównym oponentem "przemian" była partia zdominowana przez etnicznych Rosjan stanowiących jedną trzecią ludności Łotwy. Jak widać strach przed rosyjskim niedźwiedziem jest większy w tym kraju niż przed zachodnim lichwiarzem.

Jakby nie było lawina ruszyła. "Rynki" wyselekcjonowały Grecję jako następną kostkę lichwiarskiego domina. Jak na razie eksperyment idzie tam dobrze.

W Irlandii zanotowano pełny sukces, a na kolejną kostkę domina wyselekcjonowano Portugalię. Niezorientowanych w finansowych zawiłościach, należy tu poinformować w jaki sposób dokonywana jest ta selekcja. Dokonuje się tego za pomocą tzw. spread'u . Czyli różnicy oprocentowania długu publicznego poszczególnych państw w stosunku do bezpiecznego długu niemieckiego. Im większy spread tym droższa obsługa długu, a tym samym mniejsze realne szanse zaciągania przez dany kraj dalszych kredytów.

Według "wskazówek" dawanych przez korporacyjne media dalszymi kostkami domina będą Hiszpania, Włochy, a potem Belgia i nawet Francja. Wszystko zapewne zależy od tego ile oporu stawiać będą "programom ratunkowym" społeczeństwa kolejnych państw.

Jedynym wygranym (oczywiście oprócz lichwiarzy) wydaje się być Republika Federalna, która nie dała "sfinancjalizować" swej gospodarki i obok Chin jest największym światowym eksporterem. Jej gospodarka kwitnie, a bezrobocie jest bliskie zera. Wyjątkowo obiecująco zapowiada się więc przyszłość III RP z której wyemigruje zapewne większość POlactwa, a pozostałe "mohery" albo się zgermanizują, albo wylądują w rezerwatach. No i nareszcie pomiędzy Odrą a Bugiem nastanie prawdziwy ład i porządek. No chyba że nasi niemieccy przyjaciele zdecydują się przekazać zarząd terytorium naszym rosyjskim braciom. Wtedy... pażiwiom uwidim.

Ignacy Nowopolski

13.12.2010r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet