Gawęda o porywaniu się z motyką na słońce - Mirosław Rymar


 

 

 

 

 

 

 


Gawęda o porywaniu się z motyką na słońce

Jak wiemy od Sienkiewicza: ojciec przykazał Małemu Rycerzowi, by wytrwale doskonalił swe umiejętności szermiercze, gdyż tylko wówczas miast śmiać się z nikłej postury Pana Michała, bać się go będą. Co też Wołodyjowski uczynił stając się znakomitym rycerzem siejącym grozę wśród wrogów Rzeczpolspolitej.Jak byśmy dzisiaj powiedzieli, był niewątpliwie profesjonalistą w swoim rzemiośle. Chociaż, dzisiaj wzbudzanie lęku u innych więcej ujmy przynosi, niż splendoru.

Niemniej takie przymioty naszych ojców duchowych jak wrażliwe serce, niezłomny charakter, czy nieprzeciętny umysł stanowią wartości ponadczasowe i jako takie powinny stawać się punktami odniesienia naszych poczynań. Tacy ludzie wytyczają szlaki, przecierają ścieżki pokoleniom następców. Choć często giną w tłumie swoich czasów, to czytamy o nich w literaturze, żyją w narodowej kulturze i pamięci.

Jest zatem skąd czerpać. Wzorców mamy wiele, a więc "...róbmy swoje...", do czego przez lata zachęcał Wojciech Młynarski. Najznakomitszych spośród nich znamy, są rzeźbiarzami naszych dusz. Oni są i zawsze będą robić swoje żyjąc tuż obok nas, ogromnej masy ludzi, którym wygodnie jest zaszyć się w domowych pieleszach, w ciepłych, swojskich kapciach. Choć bywa, że czasem cuchnących zaniechaniem i obojętnością. W tym miejscu czas na pytanie, które doprowadziło mnie do ponownego podjęcia wyzwania - zdawać by się mogło odłożonego ad emigracyjne akta przed laty. Ilu polskich emigrantów żyje w poczuciu izolacji, mniej lub bardziej świadomego pozostawania na uboczu spraw polskich w krajach osiedlenia? i dlaczego? Przypadek sprawił, że po latach spokojnego (czy rzeczywiście tak spokojnego?) życia w Australii podjęliśmy się redagowania okólnika Stowarzyszenia Polskich Kombatantów , "Wokół Nas", ale to ciągle był dopiero przedsionek do powrotu między tych co czynią wszystko, by kapcie w domowych pieleszach stawały się mniej wygodne.

Chileczkę. Co znaczy przypadek? Słowo wytrych, utrudniające otwarcie na zrozumienie wydarzeń. Kluczem było życie wsród emigrantów, życie poza Polską, a zarazem wśród Polaków przecież.

Lata obserwacji naszego emigracyjnego środowiska i jego organizacji, wiele stron zapisanych dały impuls do poszukiwania odpowiedzi na powyższe pytanie.

Nie ma niestety bezspornych danych na temat liczebności polskiej emigracji, ale jakie by cyfry nie podstawić zawsze wyjdzie, że tych, których można policzyć, czyli członków różnych organizacji polonijnych jest zaledwie parę procent.

Reszta to ogromna rzesza ludzi pozostająca poza nurtem działań zorganizowanej polonii. W nich tkwi ogromny potencjał tak grupowy, jak i utalentowanych jednostek, których wiedza, doświadczenie i umiejętności mogą tworzyć zupełnie nowe wartości w życiu polskich społeczności emigracyjnych.

Trzeba do nich dotrzeć za wszelką cenę, by nie dopuścić do mnożenia "zapomnianych pokoleń", jak ma to miejsce w przypadku osób urodzonych na emigracji. Nie tworzyć bariery z poziomu znajomości języka polskiego, a wręcz docenić ich wykształcenie zdobyte w krajach osiedlenia się ich rodziców, bezcenne doświadczenie i często duże możliwości. Niech by wreszcie profesjonaliści - tak ci wykształceni w Polsce, jak i na emigracji - wsparli wysiłki polonijnych działaczy.

Skuteczność polonijnych środków przekazu i komunikacji jest zbyt mała i o bardzo ograniczonym zasięgu. Stąd trudno liczyć na nawiązanie kontaktu, czy wręcz rozpoczęcie jakiejś debaty z udziałem szerokich rzesz polskiej emigracji przy ich pomocy. Przy organizacji różnych polonijnych przedsięwzięć jakże często korzysta się z metody przekazywania informacji kanałami towarzyskimi, bo są skuteczne i zapewniają stosunkowo duży zasięg.

Dlaczego więc nie tworzyć Lokalnych Centrów Spisu Polskiej Emigracji, skupionych np. wokół polonijnych organizacji i tą właśnie metodą budować bazy danych adresowych, które służyłyby lepszej komunikacji i przepływowi informacji w naszych środowiskach. Do tego właśnie wzywa Ruch Rodaków, ktory między innymi pragnie przyczynić się do budowy społeczństwa informacyjnego, gdyż jako takie będzie miało szanse wejść na poziom rozwijania swych działań o zasięgu ogólnoświatowym. Zmora odległości i czasu w dobie internetu nie istnieje. Koszty są znikome, gdy w parę minut wysłać można dziesiątki listów. Niemniej trzeba mieć adresy e-mail i funkconalne witryny w internecie, które trzeba zgromadzić przeprowadzając spis i organizując banki danych. Spis posłuży również do polaryzacji postaw wielu ludzi względem polskości, cokolwiek to dla nich znaczy.

Z bardzo wielu względów - w tym niechęci do pracy społecznej, wywiezionej z PRL-u - ludzie pozostają bierni i by zaistniała jakakolwiek nadzieja na zintegrowanie polskiej emigracji trzeba wyjść do ludzi, a nie czekać, aż oni przyjdą sami. Na szczęscie "ruszając rodaków" odnajdujemy się z coraz większą ilością osób, które postrzegają podobnie do nas problemy nurtujące polonię i nie pozostają bierne. Należy dodać jeszcze zwiększające się zainteresowanie Ruchem Rodaków wielu osób z całego świata. Jeżeli jeszcze organizacje polonijne zrozumieją naszą inicjatywę, wynikające z niej korzyści dla nich, to owa tytułowa motyka nabierze mocy porwania się na słońce polskiej niemożności.

Nie po drodze nam z tymi co kombinują "... co by tu jeszcze spieprzyć Panowie...".
Wszystkich pozostałych zapraszamy: chodźcie z nami!

Mirosław Rymar

20. 06. 2003r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet