"Wszyscy won!" - Mirosław Rymar

 

 

 

 

 

 

 

"Wszyscy won!"
że z przekonaniem zacytuję Wojciecha Cejrowskiego, którtego zwrot świetnie nadaje się do tytułu tego tekstu.

Chyba czas już najwyższy, aby jasno określić i zdiagnozować przyczyny zapaści państwowej, narodowej i społecznej w Polsce. Ich początek - dzisiaj już nie ma cienia wątpliwości - bierze się od Magdalenki i owocu "pieprzenia" tamże, "stołu z kantami". Tzw. strona rządowa nawet nie wymaga (czy przy okrągłym stole możliwa jest strona?) oceny. Cała z wszystkimi przyległościami w oczywisty sposób won. Do wagonów i wysłać tam skąd przyjechali, repartiować. Tzw. zaś stronę "opozycji konstruktywnej" wraz z jej przyległościami należy poddać bezwzględnej ocenie do najgłębszych mroków cienia. Wszystkim pracującym na rzecz III RP już dziękujemy. Wszyscy w jakikolwiek sposób uwikłani w budowę i utrwalanie PRL, czy III RP na śmietnik, albo inną "łączkę". Precz od wszystkich tych miejsc, instytucji państwowych i społecznych w których mieliby choć najmniejszy wpływ na ich działanie! Wszyscy umoczeni i to z obydwu stron ówczesnej barykady. Wszyscy zdrajcy i zaprzańcy, oficerowie prowadzący i ich agenci - won!

Premier z Krakowa - "nasza" klasa polityczna
Rokita wielu imion niekoniecznie męskich, szef komisji mającej wyjaśnić zbrodnie komunistów w stanie wojennym nie miał być ani zaczynem tego tekstu, ani też jego treścią, ale właśnie teraz wybuchł jego żal i zdziwienie mieszczące się w temacie przygotowywanego artykułu. Z racji chronologii wydarzeń zacznę zatem od niego. Tytułem wstępu do uzasadnienia powyższego "won" nie tylko wobec tych do których kierował swoje słowa Cejrowski.

Z "Raportu Rokity" - nadal nieźle utajninonego - wynika, że spośród 122 niewyjaśnionych przypadków zgonów działaczy opozycji aż 88 miało bezpośredni związek z działalnością pezetpeerowskich janczarów z MSW. Komisja nadzwyczajna ustaliła też nazwiska ok. 100 zbirów MSW i prokuratury, podejrzanych o popełnienie przestępstw, związanych z 91 przypadkami zgonów, z których żaden nie został pociągnięty do odpowiedzialności do dnia dzisiejszego.

Rokita wraz z zespołem równie zaangażowanych twórców programowego chronienia czerwonych bandytów jakim jest magdalenkowy byt parapaństwowy napisali raport i...
Na tym poprzestali, bo co zrobili od września 1991 roku, aby ich trud znalazł swój finał w sądzie, a winni zostali ukarani? Czy ktoś zna jakieś heroiczne czyny i zmagania Rokity z bezwładem wymiaru sprawiedliwości? Czy ktoś może przytoczyć ile to zapytań padło na ten temat w sejmie, ile napisanych artykułów, udzielonych wywiadów? A może ów ambitny strateg polityczny i wyrobnik partyjniacki Uni Wolności wzywał do jakiś zdecydowanych akcji swoje liczne partie, lud swój partyjny, aby trud komisji został skonsumowany zgodnie z oczekiwaniami narodu?

Warknę: panie prezesie, premierze, ministrze, pośle, wykładowco uniwersytecki (spójrzcie tylko ile tytułów można mu przypisać!) oddający się w głębi swej rozpaczy wywczasom we Włoszech, czy dotarło do pana, że pod siedzibą niedawnego jeszcze pańskiego bossa i lidera nowoczesnej, bo proeuropejskiej partii, premiera rządu Donalda T. podpalił się pański rodak? Spalił się z rozpaczy i braku jakichkolwiek perspektyw! To pan mu zgotował ten los budując wytrwale III RP, niszcząc na "nocnej zmianie" rząd Olszewskiego i tym samym szanse na sanację ojczyzny.

Za to co robił i czego zaniechał Rokita - won. Takie jedynie podsumowanie się nasuwa, a nie chęć łożenia na jego zobowiązania wobec III RP, bo wszak to wobec niej ponosi te koszty. Wobec sprawiedliwej inaczej Rzeczpospolitej, wobec - psia krew! - tolerancyjnej dla swoich wrogów. Niech mu pomogą ci z którymi ją tworzył. Deklaracje już padły od Jarosława Kaczyńskiego do Millera(!). Cóż za koalicja współczucia, wyrozumiałości dla kolegi, polityka, współtwórcy przecież. Kaczyński ciągle ma u nas kredyt zaufania do spłacenia, ale pozostali uwikłani w tamte hańbiące, zakrapiane imprezy i lata parodiowania polskich posłów w kabarecie na Wiejskiej - won! Wy jesteście po tej samej stronie co oni zawsze byli. Wy już też ONI!

Adam Strzembosz - łgarz, czy naiwniak - określił zakres wymiaru sprawiedliwości
Były I prezes Sądu Najwyższego Adam Strzembosz, sędzia od 1961 do 1974 r. przekonywał opinię publiczną, że środowisko sędziowskie oczyści się samo. Wiecie rozumiecie: tak się weźmie i się oczyści. Żaden naiwniak. Budowniczy III RP jak jego imiennik, guru michnikoidalnych. Jak z dzisiejszej perspektywy widać, po prostu filar trwałości "przemian". To on ukształtował obecne sądy. To on je uformował według zaleceń z Magdalenki tak, aby się "odpieprzyły od generała". Na takich autorytetach dopięli swego. Ochronili przed eliminacją najważniejsze segmenty ciągłości peerelowskiego interesu dla wybrańców Kiszczaka. Tu nie chodzi o dzielenie włosa na czworo. Tu chodzi o strzyżenie po całości i do spodu. Wszystkie organy państwa odpowiedzialne za bezpieczeństwo i sprawiedliwość od prawników, przez policję, służby tajne i dwupłciowe, po więzienne są kpiną z tego, do czego zostały powołane. Sprawy i zapadające w nich wyroki wołają o pomstę nie do nieba, tylko do tych sprawiedliwych, a nie naiwnych którzy nie tylko tortem potrafią okazać swą złość i determinację w odzyskiwaniu przestrzeni dla Polski. Złość, by nie rzec wściekłość to poza rozsądkiem i poświęceniem niezbędne czynniki prostowania dróg do rzeczywistej wolności, a nie wolościopodobnego produktu skleconego przy "stole z kantami". Kto wreszcie usunie ten napis: "Sprawiedliwość jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej" kpiący z Polaków, a widniejący na budynkach warszawskich sądów? Niesprawiedliwość jest ostoją III RP i tylko ona! Żadnych immunitetów dla utrwalaczy komunistycznych przywilei i ich nietykalności. Bywały już w naszej historii momenty, że ci "sprawiedliwi na zamówienie" dawali głowy właśnie w imię sprawiedliwości. Ja rozumię sędziego Johana i jego "dostojny dystans" od rzucania tortem w "sędziowski prestiż". Rozumię także, że mógłby go szlag trafić, gdyby był obecny przy ogłaszaniu wyroku-farsy, ale Panie sędzio, czy nie uważa Pan, że to pana kolegę/koleżankę po fachu powinien szlag trafić i to natychmiast? Nie czekając na żadne "środowiskowe oceny", czy "samorządowe decyzje"? To właśnie te ciągłe skrupuły, dywagacje na temat niezawisłości zawisłych przecież, kruczki prawne, interpretacje, ekspertyzy i wolty intelektualne są fundamentem pod ich nietykalność, bezgraniczną bezczelność i kpinę z powołania bycia prawym człowiekiem ferującym wyłącznie sprawiedliwe wyroki.

Ilu w Polsce mamy sędziów Johanów? I to nie w stanie spoczynku, - bo wtedy odwaga tanieje - ale nadal będących w służbie. Gdzie oni są i dlaczego tak głęboko zakonspirowani? Od czasu konszachtów oficerów prowadzących z agentami uczelnie opóściło już ponad dwadzieścia roczników prawników. Czy wszyscy oni są równie dyspozycyjni jak pokazuje nasze codzienne doświadczenie? Czy tylko i aż tak bardzo osaczeni przez swych "starszych i doświadczonych" kolegów? Układ zamknięty? Nawet jeżeli tak, to wszyscy won. Zamknąć cały "układ zamknięty". Może wtedy wrócą do fachu wygnańcy zza granicy. Ujawnią się sprawiedliwi sekowani przez parszywców odzianych w togi skrywające pogardę dla sprawiedliwości. Skazującym Wyszkowskiego, a uniewinniającym antypolskich bandytów, zdrajców i "zwykłych" mafiozów - won!

To były rosyjskie służby
Właśnie dowiadujemy się, że nawet eurokołchozowy Trybunał w Strasburgu nie zajmie się sprawą 1.628 esbeków, którzy poskarżyli się na zmniejszenie im emerytur. Trybunał w Strasburgu zajmował się skargą zarejestrowaną jako "Cichopek i inni przeciwko Polsce" i podkreślił w uzasadnieniu, że "Służba Bezpieczeństwa była wzorowana na sowieckiej KGB" oraz że służba w jakiej pracowali byli funkcjonariusze służb PRL ma na koncie łamanie praw człowieka.

Pod tym wyświechtanym sloganem "praw człowieka" trybunał ukrył łamanie kości i losów nie tylko ich więźniów, ale i ich rodzin, ba całych grup społecznych. O mordach sądowych i kryminalnych nie wspominając.

Jedynym który miał i nadal ma odwagę mówić i czynić swą poselską powinność wobec suwerena i Rzeczpospolitej jest Antoni Macierewicz. To on w sposób jasny i bezkompromisowy dokonuje bierzących ocen tego co nam serwują władcy polskojęzycznego kondominium. Nie daje się szachować "medialnym trepom". Niestety trud włożony w rozwiązanie WSI i tworzenie nowych służb wojskowych nie mógł przynieść spodziewanych efektów, bo nie dane mu było tego dzieła zniszczenia wrogów Polski dokończyć. Jak silni są pokazali nie tylko podczas wyborów, które obsługiwały rosyjskie serwery. Epogeum prezentacji ich możliwości nastąpiło 10 kwietnia 2010 roku i trwa do dzisiaj u boku lokatora pałacu przeznaczonego dla prezydenta Polski.

Dzisiaj już nikt nie ma wątpliwości, nikt nie może się tłumaczyć brakiem wiedzy na temat pochodzenia i sposobów instalacji tych zdrajców, którzy w imieniu Stalina i Rosji mieli na trupie "białej Polski" zbudować Polskę Ludową. Trzon sił opresji stanowili po wojnie Rosjanie. To oni mieli decydujący głos we wszystkim co dotyczyło zarządzania państwem, jego wymiarem sprawiedliwości, siłami zbrojnymi, służbami, milicją, armią, edukacją, kulturą... Wszystkim. Tutejsi komuniści byli marionetkami na użytek rosyjskiej propagandy. Z czasem, gdy "pan z Kremla" uznał, że tutejsi są już w stanie samodzielnie zarządzać tą "utajnioną republiką" zachował dla siebie prawo zgody na obsadzanie najważniejszych stanowisk tylko przez sprawdzonych i przeszkolonych w "macierzy światowego komunizmu" towarzyszom. Zachował pełną kontrolę nad "strefą wpływów" zaakceptowaną przez "naszych" aliantów. To u niego po dziś dzień przechowywane jest pełne, nie nadpalone przez Kiszczaka archiwum zdrajców, agentów i "ich ludzi w Warszawie". To on nadal rozdaje karty dzięki tym teczkom.

W ten sposób do końca kontrolowanego rozkładu komunizmu (pierestrojka), a i później jak pokazuje życie Rosjanie zachowali kontrolę nad intersującymi ją obszarami Europy. Najważniejsze archiwum pozostaje na Łubiance. Prawda? Zatem mowa o polskich służbach w peerelu jest przedłużeniem działań propagandowych Rosjan i ich wasali znad Wisły. Nie było żadnych polskich i niezależnych służb. Były agendy wrogiego Polsce państwa działające na naszym terytorium pod przykrywką legendy stworzonej na tą okoliczność; formalno bezprawny manifest poczęty w Rosji, a ogłoszony w Lublinie 22 lipca na rosyjskich czołgach i bandyckie "3 x tak".

Ci ludzie (prawda?) są nieresocjalizacyjni. Ich postawy uległy tak dalekiej destrukcji, że naiwością najwyższego rzędu są próby utrzymania ich praw obywatelskich państwa któremu nigdy nie służyli. UBecy, SBecy, WSI-oki - won!

Zupaki, trepy propagandy
Nie można ich zwać "oficerami propagandy" bo uwłacza to określeniu oficer, ale tylko określeniu, bo oficerów wymordowano. Zrobili to Niemcy, Rosjanie z tutejszymi i w Smoleńsku... Kto? No kto? Wierzę, że Macierewicz da odpowiedź. Natomiast obelżywe zupaki, czy trepy to właśnie odpowiednie skrótowe przyporządkowanie tych co mają pióra "zawisłe" od zleceniodawcy. "Dziennikaż" dzisiejszych mediów, to bardziej skomplikowana forma zaszyfrowanej profesji. To taka gnida która codziennie napisze to, co się jej każe - że z błędem? Nieszkodzi, oni wszyscy są jednym, wielkim błędem. Obciążeniem dla Polski. Stąd należy unikać tego określenia bezmyślnie wobec pracowników prasy, telewizji, czy radia zależnych od pożyczek, a zatem bosów (bossowie od swoich bossów jawnych i niejawnych) i dawno wyzutych z takich wartości wyznawanych przez "ciemnogród" jak ambicja, honor, prawda, profesjonalizm i kilka innych idiotyzmów nieprzystojących "prawdziwym Europejczykom" zrodzonym po akcesji, którzy - jak wiemy - wcześniej byli azjatami.

Mediom "głównego ścieku"- jak je trafnie określiła Ewa Stankiewicz - przewodzą i nadają ton ludzie wywodzący się wprost z "czerwonch familji", umoczeni w służbowe zależności i agenturalne powiązania, lub pospolite oportunistyczne - j.w. - gnidy. W ich dorobku są osiągnięcia za które III RP powinna ich wynagradzać nieustannie najwyższymi honorami. Żeby nie zanudzać długą wyliczanką pozostanę tylko przy jednym przykładzie. Pominę efekt nie do przecenienia - masowe odmóżgżenie Polaków, bo ten jednak wymaga szerszego odniesienia i opisania. Pozostanę mianowicie tylko przy wkładzie w niszczenie i poniżanie jedynego polskiego prezydenta na którym po roku 1989 nie ciążyła hańba rosyjskiego agenta, bo to już ustaliliśmy, że peerelowski agent był agentem służb rosyjskich. Mało tego, ci niecni manipulatorzy wyżej stawiali właśnie agentów: "Wolskiego", "Bolka" i "Alka" niż Polaka. To cecha, która powinna u polskiego odbiorcy pozbawić ich szans na kontynuację procederu zwalczania polskości. Niestety nie odbiera im tych szans i to jest dopiero sukces za który III RP dozgonnie - oby jak najszybciej - pozostanie im zobowiązana. Zarówno "gęba Jaruzelskiego" o pseudonimie (a jak pseudonim, to musi być oczywście konspira) Urban jak i Szechter zwany Michnikiem w odmóżdżaniu Polaków położyli zasługi wiekopomne dla trwania obecnego kondominium nad Wisłą. Ten drugi stał się nawet guru nowej "rasy michnikoidalnych" bijących na łeb zarówno homosovieticusa jak i homoglobalicusa jako, że są oni mutacją tych dwóch homonovus.

Nasz bohater ich zdrajca
Tak jak "kryterium smoleńskie" wyznacza linię społecznego podziału "my-oni", tak stosunek do pułkownika Kuklińskiego jest wyznacznikiem pojmowania roli armii polskiej i oceny wartości jej dowódców. Jak raz w tej sprawie - nieznanej w historii skuteczności działania patrioty w walce z Rosją - jego wrogowie, a zatem i nasi powołują się na "przysięgę", której dotrzymanie jest aktem honorowym. Oni śmią mówić o honorze! Milcząc przy tym, że polscy rekruci musieli przysięgać na wierność Armii Czerwonej! Że mieli do wyboru iść do więzienia, lub przemilczeć zdradzieckie fragmenty roty z rozpaczą uczestnicząc w tym "rabim obrządku". Przysięgi wojskowe były bezmyślnym aktem osobistego zniewolenia i państwowego poddaństwa. Ci pozbawieni krzty honoru "sędziowie" Kuklińskiego do dzisiaj mają wpływy na kształt polskiej armii. Chyba przesadzam z tą "armią", bo jest to ilościowo zaledwie niewielka część tego co stanowiła Armia Krajowa podczas niemiecko-rosyjskiej okupacji. Do tego pożałowania godnego stanu sprowadzone zastało polskie wojsko przez "kadrę Ludowego Wojska" wyszkoloną w Rosji i pod rosyjskim okiem wespół z politykami z "naszej strony stołu z kantami". Jak mogą podkomendnii i wychowankowie tych co kazali strzelać w Poznaniu i mordować w Trójmieście, czy tych co na rozkaz Kremla najechali Czechosłowację być wiarygodnymi dowódcami Polskiego Wojska?
Jak mogą ci "ludowi oficerowie", którzy znali plany Rosji wystawiającej Polskę na zagładę w razie konfliktu z Zachodem mieć jakiekolwiek prawo głosu w sprawach wojskowych w wolnej Polsce. Mają takie prawo, bo to oni są wśród tych, co określają zakres wolności III RP. Dzisiaj to już nie jest liczna grupa, ale ich skuteczność ma się odwrotnie do skuteczności i wartości tzw. polskich sił zbrojnych, niestety. Są nadal nadzwyczaj groźni w dywersji jaką czynią u boku Komorowskiego, różnych agencji rządowych, czy też bezpośrednio w wojsku. Opcja zero w wojsku to mus. Wszyscy którzy stoją za wyrokiem śmierci dla naszego bohatera won!

Czym skorupka... i o nasiąkaniu wogóle
Najważniejsze żeby było trendy, bo trendy to najczęściej politycznie poprawna, czyli tolerancyjna awangarda homoglobalikusowych ideologów, lub zwyczajnie światowego lewactwa. No, a jak już modelować takiego homoglobalikusa, to trzeba zaczynać od "lat szczenięcych". Zatem - edukacja. Właśnie poinformowano, że już od czwartego roku życia należy zaznajamiać dzieci z radością i koniecznością masturbacji. A co? To tylko jeden z kwiatuszków nowatorstwa nawiedzonych - w naszym wydaniu - michnikoidalnych zarządzających "sektorem szkolnictwa państwowego", bo prywatni i tak "robio co chco". Nauczyciele, zwani dla podkreślenia prestiżu pedagogami przyklaskują wychowankom za konstrukcje filozoficzno obyczajowe: "Giertych do wora, a wór do jeziora", a potem zadziwieni są narastającą agresją w szkołach. Całe to szambo edukacyjne jest bastionem antypolskości co jest tym bardziej szokujące, że za komuny nie było tak źle jak obecnie. Faktem jest, że wówczas dużą część kadry stanowili nauczyciele przewojenni i ludzie kształceni w polskich szkołach II RP. To tamte szkoły wychowały "Kolumbów" i "Żołnierzy Wyklętych". Dzisiejsze szkoły wypuszczają podpuszczonych "młodych wykształconych", którym tylko wmówiono owo wykształcenie budując ego niezbędne do kpin i poniżania wartości największych w imię posiadania, czyt. grillowania pod kontrolą jedynie słusznie "wybranej" władzy. Nauczyciele lansujący partnerstwo ze swoimi wychowankami, pedagodzy destrukcji człowieczeństwa młodych pokoleń Polaków, won!

Synonimem kultury są wiodący politykierzy "siły przewodniej". Ten co vicemarszałkuje sejmowi występujący pod pseudonimem Niesiołowski, czy perła w koronie RAŚ, niejaki Kuc (Kutz?). Jest jeszcze wielu kulturalnych inaczej jak ten od browarów co to ostatnio wkupił do sejmu czeredę "Ruchających" i myślących też inaczej. To oni zaliczyli sukcesy w starciach z Polską na Krakowskim Przedmieściu szczając na znicze, bijąc i obrażając modlących się ludzi. To właśnie osiągnięcia wyznaczniki poziomu kultury budowanej w kondominium. Oni są groźni, ale o poziom groźniejsi są ludzie ze "sławnym" nazwiskiem i dorobkiem artystycznym uznanym przez pokolenia i świat. W przeszłości umizgi do władz i uchybienia prawdzie traktowane były jako mus wobec cenzury, czy konieczne zło, żeby całe dzieło przeszło. Nawet kosztem tych "szabel tnących czołgi", albo żołnierza AK dogorywającego jakże symbilcznie na śmietniku. Dopiero po "obaleniu', a już napewno po wyborze Polaka na prezydenta ich Polski, tej trzeciej "nazwiska" okazały swoje sprzedajne oblicza. Polski InstytuT Sztuki Filmowej, telewizja zwana publiczną są ich. Postawy typowe, ot choćby ta zaprezentowana przez dyrektorkę teatru w Poznaniu co wyraziła oburzenie, że na papieża wybrali chuja. Tak to gender żeńska zabłysła na salonach. Polska była oburzona. Ale już III RP brała ją w obronę. Finansowanie tylko projektów antypolskich, równanie poziomu polskiej kultury do poziomu "ulicy". Sekowanie ludzi kultury za wypowiedzi i postawy pro polskie to tylko niektóre ze zjawisk szeroko znanych w codziennej walce "Judaszy kultury" z polskością i polską racją stanu wogóle. Wszystkim Wajdom, Olbrychskim, ministrom kultury, sejmowym komisjom kultury won! Rektorom KUL-u wprowadzającym gender, nadającym honory Ukraińcowi gloryfikującemu banderowców won!

Polska Akademia Nauk, komunistyczny twór mający w zamyśle spacyfikować polską naukę reprezentowaną przez Polską Akademię Umiejętności jest zabetonowana w przeszłości. Najbardziej haniebny jest jej opór wobec czynnego udziału w wyjaśnianiu "pułapki smoleńskiej". Mało tego, wręcz wrogi stosunek do naukowców usiłujących podjąć ten trud. Tzw. wolność słowa ostatnio została wyraźnie zakreślona przez to gremium po wypowiedzi profesora Jasiewicza, który śmiał powiedzieć głośno o Żydach to, co wielu myśli choć nie ma do tego tak gruntownej wiedzy jak pan profesor. Odmowa udostępnienia sali dla AKO-wców z Poznania na uroczystość wręczenia "Medalu Przemysła II" panu ministrowi Antoniemu Macierewiczowi to kolejny dowód na prawdziwe oblicze organizacji "naukowców", która przeszła suchą stopą z peerelu do III RP. Z wyżyn swego "naukowego autorytetu" nadal rozdaje fundusze i oceny, wynosi, albo niszczy na zlecenie tych samych PAN-ów. Ostatnie doniesienia na temat zaangażowania PAN w organizację debaty "Babcia z KPP. Komunistki w historii - historie komunistek" będąca ewidentną formą "brązowienia na nowo" czerwonej zarazy jest tylko jednym z przykładów na to, że PAN jest uwieńczeniem karier dla "młodych, wykształconych z wielkich miast". Dlatego w ich mniemaniu musi trwać, ale dlatego właśnie trzeba wszystkim tym "naukowym prostytutkom" powiedzieć won!

"Nasiąkamy" nie tylko na wskutek działań wyżej wymienionych instytucji zwyrodniałych w porównaniu do faktycznych funkcji jakie powinny one pełnić. Najgorsze jest to, że słabnie ochrona, ten nasz polski, nieprzemakalny pancerz jakim otaczał nas Kościół. Wzmianka o KUL-u poczyniona wyżej jest tylko kroplą w morzu widocznych słabości kościelnej hierarchi. Opór wobec likwidacji "watykańskiego homolobby", niechęć rozliczenia i ujawnienia TWaniaków w sutannach do dzisiaj głoszących dobrą nowinę dla swych braci w zdradzie i krzywoprzysięstwie są demoralizujące. Pozostaje mieć nadzieję, że Pan dał nam papieża, który uprzątnie tą stajnię Augiasza. Wszystkim kapłanom fałszywej wiary w... miłość inaczej i solidarność oficerów prowadzących - won!

Rynek tego też nie wyreguluje
Jak najszybciej należy pilnie przyjrzeć się pochodzeniu funduszy inwestycyjnych różnych podejrzanych TWaniaków, towarzyszy, esbeków, trepów LWP, uczestników magdalenkowych konszachtów po stronie "opozycji konstruktywnej" i pozostałym liderom uwłaszczenia na majątku narodowym w ramach tzw. przekształceń własnościowych. Jakie były podstawy finansowe i prawne powstania koncernu Szechtera, najważniejszego ośrodka odmóżdżania Polaków? To oczywiście może mieć miejsce dopiero po uprzątnięciu tego co stworzył Strzembosz wespół z Kiszczakiem, systemu przestrzegania i egzekwowania prawa w III RP. Wszyscy wówczas zrodzeni biznesmeni znikąd won!

Polonia i polska emigracja
Tutaj tylko problem zaanonsuję, a odniosę się do niego szerzej w osobnym tekscie.
Nade wszystko należy dbać - zajmując jakieś stanowisko w sprawach dotyczących Polaków żyjących poza granicami Polski - o ten oczywisty rozdział Polonii od polskiej emigracji. Polonia to najogólniej rzecz ujmując część zorganizowana polskiej emigracji. Część zresztą zdecydowanie niewielka w odniesieniu do całości polskiej diaspory poszerzonej o "ekonomiczne wypędzenia" ostatnich dwóch dekad.

Polska emigracja to miliony Polaków rozsianych po całym świecie z największą reprezentacją w Stanach Zjednoczonych. Tych kilka procent zasilających szeregi organizacji polonijnych to czynnik aktywny w polskich środowiskach i dlatego ważny. Tak ważny, że od zawsze usiłowano go kontrolować. Oczywiście dla peerelu był istotnym źródłem odziaływania na lokalne ośrodki decyzyjne i pozyskiwania wiedzy oraz wpływów. Stąd "od zawsze" organizacje polonijne były na celowniku służb specjalnych peerelu. Do dzisiaj jej gremia kierownicze są generalnie przeciwko proponowanemu przez Ruch Rodaków procesowi lustracji i dekomunizacji. Wystarczy zapoznać się z publikacjami Cenckiewicza, by nabrać przekonania o takiej potrzebie i poziomie infiltracji zorganizowanej polonii. Ostatni ruch oberesbeka Kiszczaka był majstersztykiem. Korzystając z odwilży pierestrojkowej wysłał na Zachód niezliczoną rzeszę chętnych do emigracji agentów i członków, co Urban podsumował: "chcieliście Polaków to macie". O tutejszych wtedy jeszcze nie mówiono. Każda "pinda" uchodziła za Polaka, bo tak deklarowała i basta. Jak do tego dodamy decyzje "najwyższych czynników" o paszportach w jedną stronę dla marginesu społecznego, wszelkich dziwek, alfonsów, cinkciarzy, złodziei, oszustów to jawi się obrazek Polaków do użycia w celach propagandowo antypolskich i w celu infiltracji właśnie. Nie piszę rzec jasna o wszystkich organizacjach, ale z perspektywy Australii o wielu wyłaniających tzw. Radę Naczelną. Dwie ogólnokrajowe liczące się struktury polonijne mają "czerwonych prezesów", byłych członków i linia "polityczna" tych organizacji jest realizacją idei michnikoidalnych w najlepszym razie. Szef Rady Naczelnej, Rygielski pisze ostatnio, że nie jest "prawdziwym patriotą", bo tacy nie wyjeżdżali, a szef polskich kombatantów(!) Kuczyński z kolei nie odżegnuje się od patriotyzmu, a członkiem został ze względów praktycznych, żeby otrzymać paszport i szanse, aby wyjechać na kontrakt do Afryki. Tylko po to, czy między innymi? Ciekawe tylko, czy składając papiery na emigrację deklarowali swoją przynależność, czy też utaili ten kompromitujący fakt przed służbami "nowej ojczyzny"? Ot, zagwózdka. Prawda towarzysze prezesi?

Z przeproszeniem ludzi poczciwych i zaangażowanych sprawa wygląda tak jak ze środowiskiem prawniczym w Polsce. Jest was zapewne większość, tylko że tak jak i tam nie potraficie sami oczyścić swoich organizacji z draństwa, które wami dyryguje. Stąd potrzebne rozwiązania i propozycje ułatwiające wam zadanie. Te propozycje to skończenie z rolą "opiekunów Polonii" w kraju reprezentowanych przez senat zdominowany od zawsze przez czerwonych czy michnikoidalnych spekulantów, albo jak ostatnio przez "mini-sterstwo od spaw przygranicznych" wspomagające finansowo i organizacyjnie tylko swoich wybrańców. Stajnia nieświętej pamięci Geremka nadal nadaje ton polskiej dyplomacji i doceniania fachowych kadr mających w dorobku "moskiewskie szkoły". No, "jedyne przecież jakie wówczas były dostępne" jak tłumaczył pewien ambasador III RP w Australii, którego kierowcą nota bene bywał ów Rygielski, polonijny prominent. Czas na parlamentarną reprezentację emigracji polskiej (nie Polonii), a przy tym na reorganizację struktur i zmianę balansu sił z będącej pod wpływem służb na niezeleżną służącą Polsce i własnym celom, a nie zaprzańcom i ich chorym ambicjom.

Czas dać świadectwo i szanse tym spośród nas, emigrantów których poziom zaangażowania i poświęcenia wyznaczają naukowcy pracujący z pełną determinacją na rzecz wyjaśnienia "smoleńskiej pułapki". Tak, wśród polskiej emigracji są perły polskiej nauki i polskiego patriotyzmu, który dzisiejsi demiurgowie chcą wyrugować z powszechnej jeszcze niedawno świadomości. Są ludzie których niezależność finansowa i pozycja zawodowa daje gwarancje skuteczności i bezkompromisowości często niemożliwych w kraju ze względu na zagrożenie kariery, a czasem wręcz bytu. Są wreszcie i tacy bezcenni ludzie, którzy robiąc kariery na codzień zajęci nie demonstrują swojej przynależności narodowej, żyją obok polskich społeczności, ale w chwili potrzeby służą swoją wiedzą, wypracowanymi w kraju osiedlenia wpływami i są wartością trudną do przecenienia dla Polski.
Trzeba więc rozmontować sytstem "zarządzania polską emigracją poprzez Polonię" zbudowany i nadzorowany w dużej mierze przez służby peerelowskie, czyli... rosyjskie.
Bądźmy jeszcze ostrzejsi niż w kraju. Dla wszystkich działaczy z agenturalnego nadania i z przeszłością członków won!

***

Żadne środowisko - powtarzam żadne - samo się nie oczyściło i nigdy się nie oczyści.
Polskę i życiowo dla niej ważne "środowiska" muszą wyczyścić polscy patrioci tworząc mądre, służące Polsce prawo i wykazując maksimum determinacji w tym procesie. Nie tutejsi, nie obcy ukryci pod pseudonimami, tylko Polacy. Ci mieszkańcy tej nieszczęśliwej ziemi, którzy jak ich dziadowie przez wieki gotowi są za nią krew przelewać, gdy przyjdzie potrzeba, a nie hieny żerujące na jej truchle, bo do takiego stanu Rzeczpospolitą doprowadzili. Zero poprawności politycznej w tym dziele. Niech wrogowie polskości szukają euroregionów tolerancji tam, gdzie obowiązuje ona jako dogmat objawiony. Won!
Ci co eliminiują z języka polskiego słowa perfekcyjnie określające ich czyny i postawy w imię tolerancji będącej de facto obowiązkiem akceptacji won!

Won, to stare dobre polskie słowo. Podobnie jak wróg i przyjaciel, zemsta i przebaczenie, zdrajca i bohater, piękny i brzydki, prawdomówny i kłamca. Honorowy i wszarz, np. Wszarzom won!

Mirosław Rymar

22.06.2013r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet