Z cerkwią żywą i Polską skwierczącą na patelni Putina - Mirosław Rymar

 

 

 

 

 

 

 

Z cerkwią żywą i Polską skwierczącą na patelni Putina

O idei "pojednania", o płynących z tego nieprawdopodobnego aktu zagrożeniach nie będę pisał, bo zrobił to jako pierwszy, jedyny i jak zawsze wspaniale Aleksander Ścios. Odsyłam zatem do jego tekstów publikowanych na RODAKpress i na blogu autora . Aż się prosi by w miejsce liter "dn" wstawić "b", bo to określenie dopiero oddałoby prawdziwy stan umysłowy episkopatowych TWaniaków, a przynajmniej ocenę ich działań w języku potocznego wnerwienia, które oby mu towarzyszło na skalę masową.

Już chciałem przemilczeć to wydarzenie bez precedensu w historii polskiego Kościoła stojącego na straży nie tylko wiary Polaków, ale i polskości. Kościoła który oprócz "książąt zaprzańców" w przeszłości dał nam Prymasa Tysiąclecia i Karola Wojtyłłę, polskiego papieża Jana Pawła II! To On pomógł zachować ciągłość narodową i zebrać siły do walki o wolność Polski. Zdawać, by się mogło, że wszystko i najlepiej już napisał AŚ i jego Czytelnicy w swoich opiniach.

Niemniej kilka rzeczy nie daje mi spokoju i tylko dlatego zabiorę głos w tej zamilczanej świadomie sprawie. Zamilczanej przez "partię rosyjską" mającą już nieprzerwanie, od kilkudziesięcioleci władzę w Polsce. Incydent z rządami Olszewskiego i Kaczyńskiego trudno w tym kontekście brać pod rozwagę. Jak to było, że za oficjalnej komuny Kościół stał po stronie Polski i narodu? Dlaczego? Bo jedynie wierni, ludzie kościoła dawali gwarancję jego przetrwania. Było to wzajemne wspieranie się Kościoła i narodu. Byli też antykomunistyczni, ale równocześnie patriotyczni przywódcy duchowi. To była nasza siła.

Dlaczego teraz jest inaczej?

Odstawiając na bok wszystkie religijne i teologiczne rozważania, to tak purpuraci jak i duchowni niższych szczebli kościelnej hierarchii są tylko ludźmi. Ludźmi grzesznymi. Problem w tym, że nazbyt łatwo przychodzi im się rozgrzeszać takim właśnie podejściem do własnych działań, do własnej przeszłości. Nazbyt łatwo uchodzi im "na sucho" to, co powinno się stać przyczyną zatrzaśnięcią się za nimi furty klasztornej po wieki wieków, o karze sądowej i społecznym potępieniu nie mówiąc. Powinni znikać za klasztornymi murami, żeby się nie musieli "spalać ze wstydu na cmentarzu"! To zresztą inna, obyczajowa tolerancja przełożonych dla zgorszenia i zwykłych przestępstw wśród księży.

Jako osoba wierząca, ale świecka oceniam ich postępowanie w świeckich kategoriach i napiętnuję tak samo jak świeckich drani i sprzedawczyków. Nie widzę w tym ani krzty zgorszenia, bo dowód na zgorszenie dają dzisiaj ci którzy winni są nam nieskazitelność, prawość i wierność ślubom składanym wobec Boga. Zgorszenie sieją hierachowie klękający dzisiaj u stóp cesarskiego, a nie boskiego tronu.

W montażu dziejowego oszustwa jakim był "okrągły stół" niebagatelną rolę odegrali dostojnicy kościelni z całych sił dążący wespół z oberesbekiem Kiszczakiem do zachowania spokoju moskiewskich namiestników i umocowania na szczytach władzy gwarantów takich właśnie założeń. I to wystarczyło. Wystarczyło, pokazać zaangażowanie Kościoła, dać narzędzie (Gazetę Wyborczą) zasłużonemu opozycjoniście, żeby na lata zabełtać Polakom w głowach.

To był ten moment

W Kościele do głosu doszli TWaniacy. Głos patriotów został wypchnięty z dyskursu publicznego. Tuby medialne były tylko dla sprzedajnego - posłużę się określeniem sprofesorowanego i suto przez Niemców opłacanego maturzysty - bydła. To od tamtej lekkich obyczajów Magdalenki zaczęło się rozchodzenie pasterzy z trzodą. Pasterze miast doglądać spraw bożych na ziemi woleli zająć się polityką. Polityką jedynie słuszną, bo wasalną wobec odwiecznych naszych wrogów i ich namiestników wyłonionych spośród "konstruktywnej opozycji".

Po drodze do dzisiejszego poniżenia wobec cerkwi Putina było jeszcze morderstwo Ks. Jerzego, które zamiast wyjaśnić jak nakazł im JPII woleli zamilczeć zgodnie z zawartym "pojednaniem" z peerelowską władzą. I tak im już zostało - jednać się z władzą za wszelką cenę. Przyzwolili na zamilczenie mordu założycielskiego III RP. Furda tam Polska, furda naród! Oby dzisiaj, oby TKM!

Potem był Krzyż na Krakowskim Przedmieściu i całe to zgorszenie płynące z postawy "prących na szkło" purpuratów, salonowych gwiazd Dawida - ups, Szechtera. Widoczne przerażenie spowodowane jednoczącym się narodem.

No, a teraz owo "poje.anie" dotyczące pana cerkwi żywej, kegiebisty Putina i jego kagiebistymi agentami całującymi go po rękach przy okazji łaskawych spotkań pana z rabami w sutannach. (Zobacz video) Batiuszka raczy ich odwiedzać, potrzebować, a nie zsyłać do ciurmy, to i wdzięczni są i pomocni nadzwyczaj pod światłym liderowaniem oberagenta KGB w cerkwi "Mikołaja" zwanego Cyrylem I. Z takimi to znakomitościami wchodzą w konszachty tutejsi TWaniacy będący grupą trzymającą władzę w polskim Kościele. By wymienić tylko niektórych:
bp Wiktor Skworc - TW "Dąbrowski", abp Józef Życiński - TW "Filozof", abp Henryk Muszyński TW "Henryk", apb Stanisław Wielgus - TW "Grey", bp Alojzy Orszulik - TW "Pireus", bp Mieczysław Cisło - TW "Rzymianin", abp Józef Michalik - TW "Zefir", bp Wiesław Mering - TW "Libella" później "Delegat", bp Stanisław Stefanek - TW "Staszek", abp Juliusz Paetz - TW "Fermo", bp Kazimierz Górny - TW "Kazek" itd. To oni wespół z duchownymi celebrytami salonu, by ich "pieronek strzelił" liderują, bo przeciez nie przewodzą polskiemu kościołowi.

Ostatnio obejrzałem "Tydzień Sakiewicza" i tu kolejna przyczyna mojego pisania o hańbie "poje.ania". Gośćmi naczelnego Gazety Polskiej byli szanowani "dzienni-każe" (on napisze to, co mu każe...), panowie prawicowi, a jakże: Czabański i Jachowicz. Panowie prawili ciekawie, z zacięciem, swadą, aż tu ni stąd ni zowąd Sakiewicz skierował dyskusję na tory "poje.ania". Spytał ni mniej ni więcej co sądzą jego goście o wypowiedzi Zefira vel Michalika dla KAI? Pytanie składało się z dwóch części: co oznacza przesłanie biskupów polskich do rosyjskich, czy wspólna deklaracja i jak się ustosunkują do jego wypowiedzi w sprawie Smoleńska. Na co Czabański powiedział zaczynając od drugiej części pytania: "Ze Smoleńskiem nie można przesadzić. Nie ma ważniejszej sprawy dla opisania Polski współczesnej niż wyjaśnienie do końca katastrofy smoleńskiej". Podobnie Jachowicz. Brawo! W sprawie smoleńskiej jest zgoda. Musi być wyjaśniona, ale już owe konszachty z Putina cerkwią nie spotkały się z żadną oceną znakomitych gości Sakiewicza, niestety. I tu mamy dowód na brak wolności tych Panów, bo oni sami jak wielu innych nakładają sobie kaganiec milczenia. Za komuny to zjawisko nazywało się autocenzurą. Są w "wolnej" Polsce tematy tabu, tematy o których lepiej się publicznie nie wypowiadać.

Problem jest też w tym, że wszyscy piszący o zbliżającym się terminie podpisania "paktu z diabłem" piszą o autorach tego tekstu z użyciem ich nazwisk i tytułów, czyli z zupełnie nienależnym im szacunkiem, a pomijając ich pseudonimy, kiedy właśnie podkreślanie ich związków ze służbami komunistycznymi już na starcie wiele by wyjaśniało. Nieprawdaż? Wszak to te pseudonimy mówią nam o ich posiadaczach więcej niż wszelkie tytuły i jawne osiągnięcia. Są lustrem pokazującym wnętrze skrywane pod dostojną opoką.

Ostatni wątek jakiemu chiciałbym poświęcić uwagę to pomysł/postawa Ryszarda Orlickiego zaprezentowana w dyskusji na blogu Aleksandra Ściosa pod artykułem
"POJEDNANIE Z CERKWIĄ PUTINA" :
" Trzeba budować Polskę na nowo. Od początku, od tych zostawionych samym sobie ludziom. Innej drogi nie ma.

I pójść koniecznie 15 sierpnia do kościołów i głośno, nawet przerywając czytającemu, powiedzieć co się myśli. I zapytać siedzących, czy zgadzają się podać rękę putinowskim mordercom. Tak właśnie musi zrobić dumny Polak, który nie zapomniał o tych, którzy oddali życie za wolność Polski. Tak zrobię. Wierzę, że ten głośny sprzeciw rozlegnie się w wielu miejscach Polski.

Proszę mi wybaczyć Panie Aleksandrze, że wykorzystuję pański blog do własnych celów, ale mam wrażenie, że ludzie, którzy odważą się wstać i zabrać głos, muszą prędzej czy później trafić w to właśnie miejsce".

Postawa ze wszech miar godna upowszechnienia, bo wynikająca z własnego przekonania, będąca wyrazem głębokiej świadomości, cywilnej odwagi, a zarazem nie wymagająca, ani nie będąca efektem przynależności organizacyjnej. Podkreślam, że takie zachowanie to wyraz wolności każdego z osobna. To dowód na dojrzałość i odporność na obezwładniające zależności nie mające żadnego znaczenia w obliczu wydarzeń dziejowych o mocy niewyobrażalnie niszczącej.

Komuniści zmuszeni zostali nieuległością polskiego kleru do stworzenia "księży patriotów", aby mieć narzędzie służące rozbijaniu nie tylko Kościoła, ale i narodu. W III RP z łatwością sięgnięto wyżej. Przysposobiono sobie "episkopat patriotów" zdominowany przez wpływy TWaniaków i salonowych celebrytów w purpurze. W purpurze, która niestety ciągle nie jest dla nich wyrazem wstydu, a jedynie "majestatu stania u żłobu". I nie mam tu na myśli jezusowego żłóbka.

Sierpień już przesadził z datami drogimi dla Polaków, a jątrzącymi tutejszych: Powstanie Warszawskie, Cud nad Wisłą, Święto Wojska Polskiego, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, Solidarność. Dość! Trzeba podpisać cyrograf z odwiecznym ciemiężycielem dla zrównoważenia i ostudzenia narodowych uniesień, a i dodania znaczenia takiemu postrzeganiu zasług sąsiedzkich jak to w Ossowie z patronatem Komorowskiego, kolejnego (p)rezydenta. Dziwna to będzie data - 17-go mają toto podpisać - kojarzona od zawsze z wrześniem tamtego roku, "gdy czwórkami do nieba szli.". Tamto było owocem tego, co podpisali Ribbentrop z Mołotowem. Co będzie owocem podpisów "Mikołaja" z "Zefirem"?

Mirosław Rymar

12.08.2012r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet