Hardo, bez amnezji - Mirosław Rymar

 

 

 

 

 

 

 


Już to przerabialiśmy - wraca nowe

Chciałoby się powiedzieć - nie wszyscy niestety, bo tzw. Zachód pozostał na etapie niespełnionych marzeń
o "lepszym świecie". A już jego "elity" akademickie i media nie mogą odżałować, że im nie dane było i nadal robią wszystko, aby zapanował "raj na ziemi". O politykach zamilczmy.

To co było żywym doświadczeniem ludzi pozostających pod "opiekuńczymi skrzydłami" - demoratycznie przybyłego na tankach - systemu komunistycznego stanowi dla nich wystarczający zasób wiedzy, by go nieodwracalnie odrzucić. Mikroskopijny fragment tamtego doświadczenia wiąże się z powyższym obrazkiem - zakaz fotografowania.
Na wielu obiektach wisiały tablice zakazujące robienia zdjęć terenów i jednostek wojskowych, dworców kolejowych i lotnisk, fabryk... Władza dbała o "utrudnienie działalności imperialistycznych szpiegów" i dlatego nie wolno było zrobić fotografii, np. starych, porosyjskich koszar na Pradze w których stacjonowało niewiele ponad dwustu żołnierzy i kilkudziesięciu oficerów dysponujących utajnioną mocą rażenia wroga z kałasznikowów o bardzo ograniczonej ilości amunicji, ręcznymi granatami, kilkoma samochodami marki "Star" i "Gaz", telefonami polowymi no i kuchnią pełną aluminiowej "zastawy". Do obowiązków wartownika należało natychmiastowe zatrzymanie każdego fotografującego.
A co z mieszkającymi po drugiej stronie ulicy? Oni wszak mieli cała jednostkę jak na dłoni. Tym władza się nie przejmowała? Nie, bo nie chodziło o szpiegów, a o ćwiczenie obywateli w posłuszeństwie i wytyczanie jedynie słusznej drogi marszu ku... w nałożonym chomącie.
Było minęło. Już to przerabialiśmy. Teraz...

A właśnie, co teraz? Teraz deja vu! Jak dawniej "wraca nowe".
Już pod naprawdę jedynie słusznymi rządami, wybranymi demokratycznie pojawia się ten sam zakaz fotografowania!
Teraz mówią nam, że to...
W Australii fotografowanie na plażach publicznych jest podejrzane, bo plenią się pedofile, więc zamiast zabrać się za zboczeńców, - których nota bene kiedyś społeczeństwo samo potrafiło skanalizować do właściwych rozmiarów zagrożenia, bo się go bali - to tworzą zakazy uderzające przede wszystkim w ogromną (jeszcze) większość normalnych ludzi. Zboczeniec nie fotografuje obnosząc się z aparatem. Dzisiaj wystarczu mu telefon komórkowy mieszczący się w dłoni, albo robi zdjęcia z daleka przy pomocy teleobiektywu. Na plaży fotografują normalni. Czyje zatem prawa i swobody ograniczają d***kratyczni wybrańcy?
W Nowym Jorku wprowadzono zakaz fotografowania i filmowania w miejscach publicznych z chodnikami włącznie!
Obie te "zbrodnicze" - podlegające sankcjom prawnym i karom finansowym - czynności mogą być nadal wykonywane, ale pod warunkiem uzyskania zgody władz miasta i wykupienia ubezpieczenia na milion dolarów. Tam z kolei tłumaczą tą decyzję globalnym zagrożeniem terrorystycznym i globalną wojną z nimi. I ma to miejsce nie tylko w dramatycznie doświadczonym Nowym Jorku. W Filadelfii zatrzymano i przesłuchiwano fotoreprtera magazynu, który oczekując na pociąg spacerował i fotografował obiekty ciekawe architektonicznie, a w Seattle policjant zakazał robienia zdjęć w parku uczniowi, który potrzebował je do zadania domowego.

Jacek Fedorowicz, wspaniały satyryk sformułował zasadę "przymiotnika negującego". Wszystko co zestawione było ze słowem "socjalistyczny" zmieniało znaczenie towarzyszącego mu rzeczownika i tak mieliśmy:
sprawiedliwość(?) socjalistyczną, ekonomię(?) socjalistyczną, dobrobyt(?) socjalistyczny, czy wreszcie socjalistyczną(?) demokrację. Jest dzisiaj, może nazbyt daleko idącym porównianie, że w miejsce "socjalistyczny" wystarczy wstawić "demokratyczny" i będzie podobnie, ale już warto się zastanowić czy aby słowo "globalny" nie spełania warunków. Globalny dobrobyt, globalna sprawiedliwość, globalne prawa, globalne swobody, globalna tolerancja, globalna wolność wypowiedzi i dyskusji...
O ile zwiększa się dobrobyt dzieci pracujących np. w Chinach za głodowe racje ryżu na rzecz wielkich korporacji?
Jak się ma swoboda wypowiedzi i dyskusji np. w Uni Europejskiej, jeżeli nie przebiega ona w tonie uznanym za politycznie poprawny?

Przez kogo uznany?
Ton nadają demokratycznie wybrani i budowana przez nich zniewalająco-ograniczająca biurokracja wespół z pożytecznymi idiotami w tym utytułowanymi, bądź obarczonymi misją "informowania", czyt. prania mózgów.
A to usprawiedliwia ich twierdzenie, że chomąto zakładamy sobie sami, bo to z naszej woli. Z woli wyborców mamy, to co mamy i... zakaz fotografowania.

Mirosław Rymar

Czytaj także
New York Moves To Ban Public Filming And Photography

30.06.2007r.
RODAKpress

RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet