Wieści z Leminggradu (1) - Łukasz Kołak


 

 

 

 

 

 

 

Wieści z Leminggradu (1)

Pani profesor Staniszkis, czyli wesoła "kobieta pracująca" co to żadnej pracy się nie boi i na emeryturę, w przeciwieństwie do reszty darmozjadów się nie wybiera, w sierpniu lubi (jak sama o tym pisze) podróżować po Polsce. W trakcie swych wojaży, przejeżdżając "przypadkiem" obok siedziby TVN24, wpadła tam i wyraziła swoje zdanie na temat Krzyża Smoleńskiego. Ponieważ pani profesor, jako się rzekło, żadnej pracy się nie boi więc zgłosiła chęć przeniesienia owego Krzyża "w godne miejsce" słowami: "przenieśmy wreszcie ten krzyż" czy jakoś podobnie. Zasugerowała też Jarosławowi Kaczyńskiemu aby zakończył te czuwania pod pałacem, podziękował wszystkim "broniącym" Krzyża i rozpuścił to towarzystwo w końcu do domów.

Odnoszę wrażenie, że obecność w mainstreamowych mediach, które za cel stawiają sobie ogłupianie społeczeństwa, ogłupia nie tylko target , nie tylko tych, którzy tam pracują, ale również tych, którzy tam zbyt często występują. Kiedy pani Staniszkis podczas kampanii wyborczej poparła Kaczyńskiego i występowała na różnych przedwyborczych spotkaniach rejestrowanych przez niskobudżetowe internetowe telewizyjki, mówiła na nich całkiem do rzeczy. Kiedy tylko zasiada w TVN piep. znaczy się pardon!, trafi jej się wypowiedzieć różne głupstwa. Pani profesor jest sama dowodem na głoszoną przez siebie tezę o konieczności wspierania "obszarów peryferyjnych" a nie tylko metropolii. Medialne "obszary peryferyjne", czyli niskobudżetowe telewizje internetowe prezentują ją w lepszym świetle niż "medialne metropolie", w których strzela gafy jak Bronek w kampanii.

"12 groszy tylko nie płacz proszę, 12 groszy w zębach tu przynoszę!" śpiewał kiedyś Kazik Staszewski. 19 sierpnia br. ten stary kawałek Kazika przerobił Edmund Klich, który, jak przekonują nas "medialne metropolie", czuwa nad śledztwem w sprawie tzw. katastrofy smoleńskiej. "12 przyczyn katastrofy, odnalazłem 12 przyczyn katastrofy!" przekonywał nas pan Klich zaczepiony przez reporterów wysokobudżetowej telewizji w drodze po Coca Colę. Jakie to przyczyny? Całych 12 nie zdradził, ale też "Wiadomości" i "Fakty" mają czas ograniczony, więc pan Klich przedstawił tylko kilka: złe szkolenie pilotów, zła pogoda, złe przygotowanie organizacyjne tej podróży. Resztę możemy sobie dośpiewać sami: opóźnienie lotu, pijany prezydent, znerwicowany pilot, znerwicowany pilot z nadciśnieniem, znerwicowany pilot z nadciśnieniem i cukrzycą itd., itp. Tyle głupot trzeba nawymyślać, żeby ukryć zwykły zamach, polegający na stuknięciu się polskiego samolotu z bezzałogowym samolotem rosyj. znaczy się pardon!, nieznanych sprawców (polecam w tej materii znakomity tekst FYM- a na jego blogu). No cóż stare przysłowie mówi "co zrobi mądry człowiek aby ukryć liść? Mądry człowiek zasadzi las aby ukryć w nim liść" I tak zastępy mądrych ludzi z różnych instytucji i służb sadzą las głupot i kłamstw, żeby ukryć w nim przed nami liść prawdy. Jedno z dzisiejszego telewizyjnego przekazu od pana Klicha jest pewne. Tam skąd wyszedł, gdzie powstawał pewnie cover piosenki Kazika, zabrakło zapitki (lub inaczej mówiąc zapojki).

Ale nie tylko Edmund Klich produkował się 19 sierpnia w sprawie tzw. katastrofy. Naczelny Prokurator Wojskowy odebrał od Rosjan jakieś przełomowe dokumenty razem z nieznanym dotąd nikomu filmem. Ten film jest tak tajemniczy, że zachodzi obawa, że został nakręcony jeszcze przed 10 kwietnia, choć Rosja to tak duży kraj, że można było w nim nakręcić różne filmy nawet po 10 kwietnia w miejscach, o których zwykli śmiertelnicy nawet nie śnią. I to zarówno te wysokobudżetowe jak i nisko z obszarów peryferyjnych. A zatem co jest na tym filmie? Może dowiemy się z niego nie tylko o przyczynach tzw. katastrofy smoleńskiej, ale i poznamy prawdziwych zamachowców Kennedy'ego i tajemnicze istoty - ofiary katastrofy w Roswell. To może być większy hicior niż serial "Z archiwum X". Mnie jednak bardziej zaintrygowało co innego - dlaczego Naczelny Prokurator Wojskowy występował w garniturze a nie w mundurze? Czyżby oszczędności na sprostytuo. znaczy się, chciałem napisać - sprofesjonalizowanej armii były tak duże, że oficerom brakuje na mundury? Może by ktoś z jakiejś grupy rekonstrukcyjnej panu prokuratorowi pożyczał mundur do występów telewizyjnych?

Nowy doradca Bronka ds. polityki historycznej - Tomasz Nałęcz, też profesor, w TVN rozpoczął swoją misję doradczą. Stwierdził, że Krzyż Smoleński i cała "awantura" z nim związana, przypominają mu nagonkę na prezydenta Narutowicza, zanim został zastrzelony. Ho, ho! Co za błyskotliwość u pana profesora! Jak przez 5 lat szczuto i pluto na śp. prezydenta Kaczyńskiego to pan Nałęcz cierpiał na ślepotę i głuchotę. Z niczym to mu się nie kojarzyło, mimo że zakończyło się tragiczną śmiercią nie tylko pana prezydenta, ale i innych 95 osób, w tym przyjaciół politycznych z lewicy pana profesora. Na podobną ślepotę i głuchotę cierpiał Maciej Zięba zwany ojcem, choć głowy nie dam, bo co rusz w telewizji występuje po cywilnemu, więc może porzucił już ostatecznie habit zakonny na rzecz "centrosolidarnościowego" biznesu. Teraz Maciejowi Ziębie nie podoba się brak szacunku okazywany Bronkowi z pałacu. A czy (chyba jeszcze) ojciec Zięba napiętnował publicznie Bronka, kiedy ten jeszcze jako marszałek sejmu, szydził z Lecha Kaczyńskiego? Kto sieje wiatr, zbiera burzę!

W pełnym umundurowaniu za to wystąpił w TVN24 TW "Filozof". Dramaturgia tego wystąpienia była tak ogromna i rosnąca z każdą minutą, że powinno ono być wykorzystane do kolejnej części cyklu "Egzorcysta". "Potrzebny od zaraz".

Barierki i policja wokół pałacu prezydenckiego przypominają mi obrazki z filmów o konflikcie w Irlandii Północnej. Właściwie to na Krakowskim Przedmieściu brakuje tylko niewielu gadżetów. Drut kolczasty, zasieki, worki z piaskiem, stanowiska ogniowe karabinów maszynowych i transportery opancerzone. Wśród nich uśmiechnięty Bronek w swojej limuzynie wjeżdżający do pałacu. A może by tak od razu pójść na całość i oddzielić ten pałac od Krzyża i reszty ulicy murem jak w Berlinie w 1961 r. Po jednej stronie muru Bronek i Jacek Michałowski zawieszali by swoje tablice a drugą stronę oddałoby się do dyspozycji narodowi. Dzięki temu można by zwolnic z patrolowania Krakowskiego Przedmieścia tych policjantów co to skarżą się, że w nocy muszą patrolować i nie maja czasu na inne ważne policyjne zajęcia - np. jedzenie pączków. Nie mówiąc o strażnikach miejskich, którzy stojąc przy Krzyżu nie mają czasu na spokojne wlepianie mandatów źle parkującym kierowcom. No i pracownicy pałacu przestaliby żyć w ciągłym strachu, że przyjdzie jakiś "Rambo" albo inny Zbigniew S pseudonim "Niemiec" i będzie robił rozpierduchę przy pomocy butelki z kałem albo granatu. Tak więc warto przemyśleć.

Łukasz Kołak
Blog autora

20.08.2010r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet