O RUCHU RODAKÓW
PRZYSTĄP DO RUCHU RODAKÓW
RODAKpress - head
HOME - button
O POLONII SPREPAROWANEJ - MAREK BATEROWICZ

 

 

 

 

 

 

 

O POLONII SPREPAROWANEJ

Otrzymaliśmy kuriozalną rezolucję uchwaloną 10 czerwca 2006 na Zjeździe Delegatów Polonii Australijskiej i Nowozelandzkiej w Canberra. Rezolucja ta doczekała się już wielu komentarzy na łamach internetowych, bowiem inne łamy chronią stanowisko Rady Naczelnej. Sformułowana w 10 punktach nie pretenduje chyba do roli nowego dekalogu, choćby dlatego że wyraża pretensje oraz agresywne sądy pod adresem Polonii rzekomo niezorganizowanej. Rada Naczelna natomiast jest tworem Polskich Organizacji na antypodach, zatem uważa się za jedyną emanację Polonii zorganizowanej. W istocie Rada Naczelna jest od 1999 roku tworem Polonii SPREPAROWANEJ, o czym później. Tymczasem słów parę o samej rezolucji, gdyż jej punkty wymagają komentarza. Na początku zajmijmy się punktem piątym, który proklamuje apolityczność Rady Naczelnej, chociaż w punkcie drugim mówi się, że do roku 1990 jej działalności przyświecała idea walki o odzyskanie suwerenności Polski. Czy naprawdę Rada Naczelna po roku 1990 została nagle organem apolitycznym? Nie wydaje się, by ustrzegła się od politycznych uwikłań, a genezy tego procesu należy szukać w punkcie czwartym rezolucji. Powiada on, że po roku 1990 wznowiono kontakty z polskimi placówkami dyplomatycznymi w Australii, a wiemy że niestety nie zawsze ilustrowały one to odzyskanie suwerenności. Myślę tu o kadencji generalnego konsula w Sydney, Wiesława Osuchowskiego, który swoją dyplomatyczną karierę zawdzięczał szeregom PZPR, a także dyplomowi szkoły w Moskwie. A nic nie dzieje się bez przyczyny na takim szczeblu. I w roku 1999, kiedy w Polsce do ponownego przejęcia władzy szła ex-PZPR, przemalowana na SLD, na antypodach jej eksponenci zadbali o przechwycenie kontroli nad Polonią. I dlatego w 1999 r. na zjeździe w Melbourne doszło do umocnienia roli tych czynników. Pod czujnym okiem konsula Osuchowskiego prezesem Rady Naczelnej został znowu dr Janusz Rygielski, również były członek PZPR, choć część emigracji zbojkotowała ten zjazd. I tak doszło do powstania Polonii spreparowanej! Oto Polonia wyniosła do władzy człowieka, który kiedyś w PRL-u związany był z partią oficjalnie zwalczaną przez Radę Naczelną. Ta metamorfoza RN graniczy z cudem, ale tłumaczą ją naciski konsula z moskiewskim dyplomem, który popierał prezesurę swojego kolegi z tej samej partii. I tak zadbano o pełną synchronizację z III RP, gdzie do rządów wracali ex-komuniści. Sytuacja na antypodach musiała być odbiciem wydarzeń w kraju. I nad tym czuwał ówczesny konsul Osuchowski. Po takim spreparowaniu Polonii można tylko wyrazić zdumienie, że prezesurę organu emigracji oddano w ręce byłego członka PZPR, a więc partii splamionej obficie krwią naszego narodu. I partii w dodatku nie polskiej, lecz będącej agenturą Sowietów. Ten skandaliczny anachronizm trwa nadal na antypodach, chociaż nie istnieje już ani imperium ZSRR, ani jej wierna służebnica PZPR. Układ ten wspiera się dzisiaj pod kuratelą innego dyplomaty z moskiewskim dyplomem i absolwenta uczelni KC PZPR. Mowa tu o ambasadorze Jerzym Więcławie, a trzeba wiedzieć, że szkoła MGIMO w Moskwie była kuźnią kadr KGB. Na zjeździe w Canberra, pod skrzydełkami tegoż ambasadora, umocniono rolę prezesa dr J.Rygielskiego. Trwa zatem stan spreparowania Polonii w anachronicznym układzie byłych działaczy PZPR-u i absolwentów z Moskwy. Ostatni zjazd w Canberra udowodnił jasno, że władzę nad Polonią uzurpuje sobie triumwirat Więcław - Rygielski - Sudułł. Triumwirat to reakcyjny, bo aż dwaj panowie nosili kiedyś legitymacje PZPR-u, a oficjalnie rządy tej formacji upadły nad Wisłą aż siedemnaście lat temu. Na antypodach jednak wskazówki zegara dziejów idą jakby wstecz, zaś tak sterowana Rada Naczelna toczy wojnę z byłymi działaczami "Solidarności", osiadłymi w Australii. I jakże to przypomina czasy PRL-u, choć w punkcie pierwszym rezolucji RN stwierdza się górnolotnie, iż Rada Naczelna otwarta jest na członkostwo wszystkich organizacji polonijnych. Stosunek Rady Naczelnej do grup "Solidarności" najlepiej chyba przeczy jej zapewnieniom o apolityczności. A ideały "Solidarności" nie powinny przecież rodaków dzielić, jeśli zaś różnią to chyba tylko dlatego, że w szeregach PZPR-u nigdy nie było przyjaciół "Solidarności". Upewnia nas o tym choćby stan wojenny z roku 1981. Układ powstały pod prezesurą Rygielskiego ten "stan wojenny" niestety podtrzymuje. A przecież do roku 1990 Rada Naczelna popierała walkę "Solidarności" z reżimem PZPR-u! Niestety, układ zaistniały w roku 1999 w łonie Rady Naczelnej ilustruje post-komunistyczne wpływy na antypodach oraz spreparowanie w tym duchu organizacji zrzeszonych w Radzie Naczelnej. Wspomniany wyżej triumwirat jest tylko najwyższym gniazdem tej swoistej nomenklatury, a nie działa ona w zupełnej próżni, uzupełniona przez wąskie, lecz wierne grono zwolenników, a może ludzi zaczadzonych, nie orientujących się do końca w sytuacji. Bo kiedy w Polsce od lat trwa trudny też proces odchodzenia od PRL-u, to na antypodach w najlepsze cementuje się reakcyjny układ bazujący na byłych strażnikach reżimu PZPR. Ten stan spreparowania tutejszej Polonii jest zarazem paranoją jak i skandalem, a nienajlepiej też świadczy o kondycji tejże Polonii. I nawet zaczyna budzić podejrzenia, stąd postulat jej lustracji ogłoszony przez środowisko solidarnościowców. Jak długo jeszcze będziemy musieli znosić ten paranoiczny stan spreparowania Polonii poprzez macki dawnej komunistycznej agentury?? Rada Naczelna w takim wydaniu na pewno nie jest na miarę zmian zachodzących obecnie w Kraju.

Marek Baterowicz
(tekst odczytany w Radio 2000 FM po wyemitowaniu "Lustracji Polonii" w sobotę, 15.07.2006r.)

***

RZECZNIK ZMIENNY JEST!

Po nowej wypowiedzi rzecznika Rady Naczelnej, p. Zbigniewa Sudułła, w nr.25 TP ( str.12), pt. "Nikt w Australii nie boi się lustracji", można z powodzeniem zmienić słynną arię "Kobieta zmienną jest." , ale kto skomponuje muzykę? Tak, okazuje się że rzecznik RN też zmienny jest! Niedawno, w nr 21 TP, wyrażał głębokie obawy w związku z projektem lustracji na antypodach, nazywając ten projekt wręcz "szaleństwem lustracyjnym", a dzisiaj zapewnia nas, że nikt się jej nie boi. Czy to brak powagi, ogromny tupet a może amnezja? Nowa postawa rzecznika RN świadczy o braku odpowiedzialności za swoje poprzednie enuncjacje, a zatem nie pozwala już nam traktować go serio. Pozostaje tylko burleska. A śmiech pusty ogarnia po lekturze jego nowego tekstu, a więc załatwimy to krótko. Po pierwsze, łaskawy panie, nie byłem pierwszym sygnatariuszem Australijskiej Grupy Lustracyjnej, jedynie w alfabetycznej kolejności tak to wygląda. Dużo miejsca poświęcił pan rzecznik współczynnikowi samobójstw popełnianych na emigracji przez Polaków, a chyba tylko po to, by się poskarżyć na petycję AGL do Sejmu, chociaż czyni to niby w polemice ze mną. A tak naprawdę to w polemice z biurami usług społecznych, które o tym współczynniku samobójstw wypowiadały się w wystąpieniu do Sejmu. Na ten fragment pretensji Sudułła powinny więc raczej odpowiedzieć owe biura.

Idźmy dalej. Zarzut, że domagamy się lustracji, bo cierpimy na kompleks prześladowczy jest po prostu wielką arogancją rzecznika, na pograniczu politycznego chamstwa. Lustracji domagamy sie choćby dlatego, że od lat stara Polonia hoduje sobie na stanowisku prezesa Rady Naczelnej byłego członka PZPR-u. I to w zupełności wystarczy, aby uzasadnić postulat lustracji! Więcej naprawdę nie trzeba.

Już w przeszłości rzecznik lżył ludzi z "Solidarności" epitetem "skarłowaciałe pawiany". Dzisiaj tłumaczy się, że chodziło mu tylko o "kilkoro" tychże pawianów. Jakie to żenujące tłumaczenie, żadne. Czy kilkoro czy trochę więcej - wulgarności zwrotu to nie zmyje. Ale cóż? Rzecznik RN zgadza się z opinią gdzieś zasłyszaną, że Urban jest wirtuozem języka. I dziękuje za porównanie go do takiego "mistrza"! To już zupełnie zwalnia nas od zbyt poważnej polemiki z rzecznikiem. Wypada tylko dodać, że odwołanie się p. Sudułła do wiersza Kasprowicza w owej lustracyjnej "szarpaninie" jest naprawdę w wątpliwym guście, a także mało eleganckim nadużyciem wobec poety. I tu wypada zakończyć, szkoda bowiem czasu na dialog z "entuzjastą Urbana", który rzecznikuje Radzie Naczelnej spreparowanej Polonii na antypodach.

Marek Baterowicz

17. 07. 2006r.
RODAKpress


 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet
NASZE DROGI - button AKTUALNOŒCI W RR NAPISZ DO NAS