ANOREKSJA I LISY - Marek Baterowicz  

 

 

 

 

 

 

ANOREKSJA I LISY

Obok smutnych reportaży o rosnącym niedożywieniu dzieci w kraju, zwanym szumnie III Rzeczypospolitą, dobiegają do nas równie niepokojące wieści o anoreksji, na którą cierpią już nie tylko dorastające panny, ale nawet małe dzieci. Ich liczba wzrasta, maluchy nie chcą jeść, zjawisko to dosyć dziwne, ponieważ w wieku przedszkolnym nie rozważa się jeszcze kariery modelki. A jedzenia odmawiają także mali chłopcy. Psychologowie - którzy sądzą, że posiedli wszystkie rozumy - tłumaczą to pragnieniem zwrócenia na siebie uwagi. Takim głodowym "strajkiem" dzieci miałyby przyciągać naszą uwagę.!? Nie wiem czy to poważne wyjaśnienie. Mogą być inne powody, np. dzieci mają różne kaprysy, nie wszystko im smakuje, a już na pewno byle czego jeść nie będą. A na smakołyki nie stać rodzin o małym budżecie. Czy w przedszkolach podawane jest też wyborne jedzenie? A ponadto jest tyle innych sposobów, by zwrócić na siebie uwagę! I o wiele atrakcyjniejszych dla dziecka, aniżeli zadawanie gwałtu własnemu żołądkowi. Dziecko może kokietować otoczenie na różne sposoby.

A może dzieci tracą ochotę do jedzenia, bo czują, że dorastają w kraju pozbawionym perspektyw dla nowych pokoleń? Jako istoty bardzo wrażliwe dzieci mogą odczuwać wibracje nieodbierane przez dorosłych. Tymczasem w dorzeczu Wisły coraz lepiej czują się lisy, o czym dowiedzieliśmy się niedawno z polskiej TV. Lisy wdzierają się do miast i miasteczek, gdzie poszukują resztek żywności lub drobiu. Są też w stolicy, podobno około trzech tysięcy lisów buszuje w Warszawie, atakują nawet ptaki oraz mniejsze zwierzęta w tamtejszym ZOO. Jak widać lisy nie cierpią na anoreksję, wprost przeciwnie. W IIIRP od lat buszują również inne lisy, lisy układu. Te lisy mają oficjalne poparcie sądów, prokuratury i komisji sejmowych. Kita im z zadka nie spadnie. I właśnie lisy z PO występują z przedwyborczą ofertą debaty telewizyjnej, chociaż nie zdradziły jeszcze swego programu - a więc o czym z nimi dyskutować? W tej sytuacji PiS, zupełnie słusznie, oddalił propozycję do czasu ogłoszenia programu Platformy. A lisy już popiskują, że Kaczyński stchórzył (!). Ta dziecinna zagrywka panów z PO, obliczona na zdezorientowanie społeczeństwa (i tak już zagubionego), jest jednak czytelna dla ludzi myślących. Ludzie ci widzą też grubiaństwo Tuska, który krzyczy do Kaczyńskiego w Sejmie: "Pan się pcha do władzy!". Chamski styl premiera to językowa norma tego rządu, który władzy trzyma się pazurami. Kolejna heca to orzeczenie sądu (w trybie ekspresowym!), które uznało że PiS. skłamał ujawniając prawdę o blisko stu inwestycjach w kraju. Platforma przedstawiała je jako swoje osiągnięcia, gdy były to przedsięwzięcia podjęte jeszcze za kadencji PiS-u, a niewiele z nich można przypisać Platformie. Sądy są jednak na usługach lisów, dlatego kampania fałszowania faktów potrwa jeszcze długo, a w dużym stopniu może zaważyć na wyniku wyborów. Nie wszyscy bowiem obywatele mają głowę na karku, a wielu z nich swój interes upatruje w rządach PO-PSL. Dość liczni są i tacy, którzy idą na ścisłą kolaborację z partią Tuska, nie bacząc na moralną stronę swego wyboru. Panujący układ pokazał przecież wyraźnie, że chroni aferzystów, byłą peerelowską agenturę oraz nieznanych sprawców, nadal działających w IIIRP. Inaczej mówiąc układ ten zatrudnia, a następnie chroni skrytobójców wszelkiej maści. A mimo to - jak mówią sondaże (jeśli prawdziwe!) - na Platformę zagłosowałoby jeszcze ponad 30% wyborców. Być może część tych głosów byłaby owocem ślepoty, ale nie brakuje świadomych kolaborantów, o których zupełnie przypadkowo mówią te wersy Antonio Machado: "Widziałem takich, co pili / nawet w kałużach z błotem / pragnienie ma swe kaprysy".

Zbyt wielu Polaków stało się jakby wrogami swej Ojczyzny, a nawet historii przodków, której już nie szanują, za nic mają czyny bohaterów i potrafią negować polski wkład w dzieje Europy czy świata. Niektórzy idą jeszcze dalej w swej nienawiści i atakują Instytut Pamięci Narodowej, nie rozumiejąc, że naród pozbawiony swej historycznej pamięci, zatraci w końcu duszę i charakter. A spory już procent takich odmieńców mieszka na prastarych polskich ziemiach. I z obojętnością patrzą na powolny upadek tej Polski, która miała przecież odrodzić się po roku 1989. Na szczęście nie wszyscy. Oto z kontrowersyjnego kazania ks. Natanka można ocalić kilka pięknych a cennych myśli jak ten apel: "Polsko, buduj własne państwo zamiast sprzedawać swoje dziedzictwo za garść srebrników". Apel ze wszech miar słuszny i ważny, ale kto się nim przejmie, jeśli dziś nie Polacy decydują o Polsce! (jak dalej mówił ks.Natanek, ale także ks.Rydzyk i wielu innych odważnych ludzi). Polską rządzi przecież antypolska agentura, o czym wielokrotnie pisałem na tych łamach. Układ powstały w 1989 jest silniejszy od narodu, który też jakby rozcieńczył swoją substancję w złudach odnowy. Dramatyczne wołanie ks. Natanka - "Zbyt mało Polsko kochasz swoją krew, zbyt mało kochasz swoje dzieci" - zatem nie dziwi, jest głosem prawdy.

A w układzie władzy nie brak oczywiście pretorianów, którzy bronią jego bastionów. Nie brak też tzw."pożytecznych durniów", którzy dobrym słowem lub perfidnym politycznym komentarzem wspierają panowanie koalicji PO-PSL. Są zatem w tym układzie ludzie działający z premedytacją, a znajdują nieoczekiwanie oparcie w szeregach naiwnych obywateli. I tu znowu pasują wersy z Antonio Machado: "Niech się podzielą pracą / źli - zatruwając strzałę / gdy dobrzy łuk trzymają ". I tak to właśnie trwa. Gdy zdrajcy narodu zatruwają strzały, "dobrzy" trzymają łuk, a może napinają cięciwę? Mocodawcy wraz z kolaborantami trzęsą krajem, a zdolni są absolutnie do wszystkiego, co udowodnili pod Smoleńskiem. I, aby ukryć własną odpowiedzialność, potrafią mataczyć na dwie ręce z Anodiną, a także znaleźć kozły ofiarne w każdej aferze, a ostatnio w sprawie katastrofy Tupolewa. Oskarżono właśnie dwóch oficerów o niedbalstwo w przygotowaniach do lotu śp.Prezydenta! Szczyt hipokryzji, wiadomo że winę za "katastrofę" ponosi premier i paru jego ministrów. Układ jednak czuje się bezkarny, tym bardziej że wśród "dobrych, co łuk trzymają" jest kilku purpuratów służących układowi, a nie narodowi. Kiedyś lud warszawski karał takich zdrajców (jak biskupa Massalskiego) wieszając ich publicznie, dlatego też prymas Poniatowski, brat króla, wolał truciznę od stryczka. Dzisiaj purpuratom powróz nie grozi, naród mamy powolny a nieskory do gniewu, a media - niczym salon kosmetyczny - upiększą konterfekt niejednego kardynała. Za to prości księża nie boją się stać po stronie prawdy, oni też ocalą honor Kościoła. Kto jednak znajdzie lek na anoreksję?

Marek Baterowicz

***

FILMY W ASHFIELD

W Polskim Klubie w Ashfield (Sydney) w niedzielę 20 sierpnia br. odbyła się projekcja filmu o kibolach (reż. Tadeusz Śmiarowski), poświęconego ruchowi protestów kibiców futbolu. Imprezę zorganizowała "Nasza Polonia", a prowadził ją jej prezes pan Adam Gajkowski, a również były kibic Lechii Gdańsk. Mówił o tej drużynie przed filmem. Mimo wysokiej oceny działalności kiboli, znanej z wywiadu w pisarzem Markiem Nowakowskim, nadal krążą nieporozumienia co do ich działań. Emitowany film otworzył więc ludziom oczy na patriotyczny, a także charytatywny, charakter ruchu kibiców. Ruchu tego bardzo boi się premier Tusk, ponieważ jedno z jego haseł brzmi: "Donald, matole / twój rząd obalą kibole!". Dlatego też pod sfingowanym zarzutem wsadzono do więzienia przywódcę ruchu, P.Staruchowicza. Demonstracje kiboli trwają nadal, nie pomogło aresztowanie ich przywódcy.

Wyświetlono też krótki film o obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego ze wzruszającym przesłaniem gen.Z.Ścibora-Rylskiego. W programie tej samej imprezy świetną decyzją prezesa Gajkowskiego była też projekcja 30-minutowego filmu z konferencji PiS-u po ogłoszeniu raportu Millera. Konferencję prowadzili posłowie Hofman i Macierewicz. Jak zwykle wystąpienie Macierewicza obnaża niewiarygodność rządu, a zemstą Tuska ma być śledztwo wobec ..."Białej Księgi" (powstałej w ramach prac Sejmu!!), a nie dochodzenie przyczyn katastrofy.

A w niedzielę 27 sierpnia w tym samym Klubie w Ashfield projekcja filmu "Oszołom" (reż. Jerzy Zalewski) - tym razem z inicjatywy Związku Więźniów Politycznych Stanu Wojennego - przypomni tajemniczy zgon inspektora NIK-u Michała Falzmanna, który wykrył i badał aferę finansową FOZZ, największą aferę IIIRP a jedną z tych, które ugruntowały obecny układ władzy w Polsce. Dziwnym "zbiegiem okoliczności" potem zginął jeszcze prezes NIK-u, prof. Walerian Pańko oraz jego podwładny Janusz Zaporowski. Te trzy zgony potwierdzają starą maksymę, iż niebezpiecznie jest zbliżać się do prawdy.

Marek Baterowicz

29. 08. 2011r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet