APAC to Równy w Yale - Marek Jan Chodakiewicz

 


APAC to Równy w Yale

Wróciłem właśnie z konferencji American Polish Advisory Council (APAC - Amerykańska i Polska Rada Doradcza). Tytuł konferencji: "25 lat demokracji w Polsce i partnerstwo polsko-amerykańskie: Współpraca wojskowa, handel i wspólne cele".

Organizację założył wiekowy generał Edward Równy. Człowiek-legenda, związany z naszą uczelnią, zawsze serdeczny, mądry i patriotyczny. Patriota dwóch krajów zresztą: USA i Polski. Urodził się w Baltimore, jego ojciec jeszcze za zaborów emigrował za ocean.

Wychowała go babka, Adamina Radziszewska, która wpoiła w niego miłość do Rzeczypospolitej i Ameryki. Ed był wybitnie zdolny. Uczęszczał na studia politechniczne do Johns Hopkins University, potem uczył się w Yale i American University (gdzie uzyskał doktorat). W międzyczasie wrócił do Polski na stypendium Fundacji Kościuszkowskiej w Uniwersytecie Jagiellońskim. To było w 1936 r., a więc Ed przy okazji pojechał z kolegami na olimpiadę w Berlinie. Hitler i jego NSDAP doprowadzili Niemców do euforii. Przyszły generał zrozumiał, że szykuje się wojna.

Wrócił do USA i dostał się do szkoły podchorążych (kadetów) Armii (US Military Academy) w West Point. Nigdy nie odszedł od spraw polskich, m.in. zorganizował the Kościuszko Squadron (Szwadron Kościuszki), taki klub dla podchorążaków, Amerykanów polskiego pochodzenia. Tutaj anegdota. W West Point działa fala. Starsi męczą małolaty. Na przykład, gdy kadet pierwszego roku przechodzi koło pomnika Kościuszki, zaczepiają go starsi podchorążacy i pytają: Kto to? Jak nie wie, to musi robić pompki. Jak wie, ale nie potrafi dobrze wymówić tego trudnego polskiego nazwiska, to też robi pompki. Kadet Równy robił pompki ponieważ potrafił za dobrze wymówić "Kościuszko", bez amerykańskiego akcentu, co brzmi, mniej więcej: Ka-ł-stiuuu-szka.

W każdym razie świeżo upieczony podporucznik artylerii został wysłany na front zaraz po Pearl Harbor. Walczył we Włoszech. Potem przerzucono go do Azji. Jako sztabowiec przygotowywał inwazję Japonii, a potem znalazł się w dowództwie sił okupacyjnych tego kraju. Został prawą ręką (XO - Executive Officer) generała Douglasa MacArthura. Uczestniczył w planowaniu kontrofensywy przeciw komunistom w Korei. W następnej wojnie, w Wietnamie, gen. Równy odznaczył się koncepcją "kawalerii powietrznej". Jak przenieść piechotę na długie dystanse i rozbić ukrywającego się w dżunglii wroga? Za pomocą helikopterów. W latach siedemdziesiątych generał zajmował się monitorowaniem sposobu, w jaki Sowieci wywiązywali się z podpisanych przez siebie układów ograniczających broń nuklearną. Naturalnie oszukiwali. Generał głośno o tym mówił, nie podobało się to bardzo w administracji Cartera. Szczególnie sekretarz stanu Cyrus Vance się wściekał. Ponieważ prezydent przyznał rację dyplomacie, a nie wojskowemu, gen. Równy publicznie zrezygnował. Ronald Reagan zaprosił go do udziału w swojej kampanii wyborczej jako specjalistę od spraw sowieckich. Potem nowy prezydent mianował generała ambasadorem do spraw rozbrojenia nuklearnego. Sowieci zadrżeli. Przez cztery lata w Genewie gen. Równy miażdrzył ich wzrokiem przy stole negocjacyjnym.

Na konferencję zaproszono mnie po to, by był kontrast do poprawności politycznej, łagodnej dyplomacji, mydełkowatości i samozadowolenia. Wygarnąłem po swojemu. Generalnie, Polsce nikt nie pomoże, jeśli nie pomoże sobie sama. Aby być wiarygodnym partnerem Polska musi prowadzić politykę zintegrowanej strategii, która jest sztuką posługiwania się wieloma narzędziami sprawowania władzy. RP powinna, naturalnie, szukać sojuszy, bo jest za słaba, a więc musi pozostawać w NATO. Jednocześnie musi robić wszystko, aby zapewnić społeczeństwu i narodowi bezpieczeństwo. W związku z tym - bez względu na obecne rozmemłanie Ameryki - Polska powinna zreformować się.

Po pierwsze powinna wprowadzić system gospodarczy o niskich podatkach, niewielu regulacjach i jeszcze mniejszej liczbie urzędników, bo tylko taki system potrafi wyprodukować dobra potrzebne do obrony. Po drugie, powinna popierać system wspierający dużą stopę urodzeń i miłość Ojczyzny. Po trzecie, zliberalizować prawa prowadzące do powszechnego posiadania broni przez obywateli. Po czwarte, zachęcić do oddolnego tworzenia grup samoobrony, począwszy od bractw kurkowych i klubów strzeleckich. Po piąte, propagować działalność paramilitarną wśród harcerek i harcerzy i innych młodzieżowych ochotników. Po szóste, stworzyć odgórnie obronę terytorialną opartą na modelu szwajcarskim. Po siódme, ustanowić w całym kraju system lokalnych arsenałów dla broni strzeleckiej oraz indywidualnych rakietowych systemów obronnych antyczołgowych i antysamolotowych jako tańszych i bardziej skutecznych niż skomplikowane maszyny wojenne naziemne i powietrzne. Po ósme, przywrócić pobór o alternatywnym charakterze: dla obrony narodowej albo dla służby narodowej (np. służba w szpitalnictwie czy szkolnictwie). Po dziewiąte, stworzyć wysoce profesjonalną armię z silnym elementem wojsk obrony elektronicznej oraz siłami specjalnymi. Po dziesiąte, dekomunizować i desowietyzować mentalnie obecne dowództwo. Po jedenaste, zdobyć broń nuklearną dla Polski najpierw poprzez uzyskanie potencjału jądrowego przez przemysł energetyczny oparty na reaktorach o rdzeniu z thorium. Pokój można uzyskać tylko przez siłę.

Tolerancyjnych zamurowało. Konserwatywni mi gratulowali. Generał się cieszył. Moc truchleje!

Marek Jan Chodakiewicz

30.12.2014r.
Tygodnik Solidarność

 
RUCH RODAKÓW: O Ruchu - Dołącz do nas - Aktualności RR - Nasze drogi - Czytelnia RR
RODAKpress: W skrócie - RODAKvision - Rodakwave - Galeria - Animacje - Linki - Kontakt
COPYRIGHT: RODAKnet