Paczka od Kominternu - Dr Jarosław Szarek  
 

Paczka od Kominternu

Za walkę w Powstaniu Warszawskim harcmistrz Rzeczypospolitej Henryk Glass odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych i awansowany do stopnia kapitana. Stając do powstańczych zmagań w szeregach Brygady Dyspozycyjnej Zmotoryzowanej Narodowych Sił Zbrojnych miał blisko pięćdziesiąt lat. Obok walczyli - o pokolenie młodsi - jego wychowankowie. Gdy był ich rówieśnikiem, jako przywódca "antyrewolucyjnego i antyburżuazyjnego" harcerstwa został przez bolszewików skazany zaocznie na karę śmierci. Wydany przez konfidenta uciekł w ostatniej chwili.

Życiorysem i zasługami Harcmistrza RP, kapitana Henryka Glassa można by obdzielić kilka postaci. Jednakże poza garstką harcerzy, kilkoma historykami, nie jest osobą znaną, nie ma szkoły jego imienia, nie ma ulicy, bodaj skromnej tablicy. Dzisiaj, podobnie jak w PRL, skazany jest na zapomnienie. Nie on jeden, ale całe pokolenie jemu podobnych, nie mających w swych życiorysach "heglowskich ukąszeń", nie widzących Lenina jako "nowego człowieczeństwa Adama", czy nie nazywających "harcerskich" drużyn pseudonimem zdrajcy idącego z bolszewikami na Warszawę.

Na areopagi III RP droga wiedzie przez KPP-PPR-PZPR, a nie szlakiem jakim podążał wiernie - przez całe długie życie - Henryk Glass. W 1978 roku w przedmowie do wydanej w Londynie książki "W pracy i walce." pisał: "Nie zbuduje się wolnej Polski bez poświęceń, a lepszej Polski lichymi obywatelami. Lepsza Polska musi mieć lepszych Polaków. A czyż można wychować lepszych Polaków bez oparcia wychowania na zasadach objawionych przez Chrystusa". I temu dziełu się poświęcił.

"Całym życiem pełnić służbę."

Urodził się w Dąbrowie Górniczej w 1896 roku, ale rodzice przenieśli się do Kijowa, gdzie w siedemsettysięcznym wówczas mieście na co najmniej dziesięciu mieszkańców przypadał jeden Polak. Chodził do rosyjsko-niemieckiej szkoły. Naukę historii i literatury polskiej organizowano tajnie w prywatnych mieszkaniach. "Trzeba było nieraz udawać, że się organizuje małą >popijawę<, gdyż rosyjski pozaszkolny nadzór prędzej wybaczał uczniom pijaństwo i rozpustę niż zebrania samokształceniowe". Utyskując po latach na emigracji na coraz mniejsze wymagania wobec uczniów w szkołach - "bo to dzieci rzekomo przemęcza", wspominał: "gdy uczęszczałem do rosyjskiej szkoły średniej w Kijowie, to razem z lekcjami w domu uczono mnie czterech języków, w tym nauka języka, historii i literatury ojczystej była na pierwszym miejscu. Przez całe życie byłem wdzięczny moim rodzicom za dbałość o to".

Mimo tylu uczniowskich obowiązków, zaangażował się w działalność Korporacji Uczniowskiej, a wiosną 1915 roku wstąpił do harcerstwa. "Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce." - przysięgę odbierał od niego Władysław Niekrasz, wkrótce uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, kawaler orderu Virtuti Militari, działacz harcerski, komendant Chorągwi Wołyńskiej, zamordowany w Katyniu.

Angażując się w harcerstwo, związał się równocześnie z Polską Organizacją Wojskową. Po wybuchu rewolucji lutowej zgłosił się na ochotnika do korpusu gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, ale po jego rozbrojeniu wrócił do pracy harcerskiej w Kijowie. Miasto pogrążało się już w rewolucyjnej gorączce: "wszystkie męty, młodzi Żydzi, część obałamuconych robotników - skorzystali się z nadarzającej się okazji grabienia spokojnej ludności.". Rabunki i mordy stały się codziennością. W tym czasie harcerze organizowali oddziały samarytańskie, niosąc pomoc licznym rannym, których wciąż przybywało. Kijów był bowiem ostrzeliwany przez artylerię bolszewików lub oddziały Petlury. Rozwydrzony motłoch plądrował mieszkania, również Glassów. "Do naszego domu zawitało dziesięciu rewolucyjnych wojaków. Prowadził ich młodzian ubrany w damskie karakułowe futro, przepasane wstęgą z nabojami od karabinu maszynowego. Pomocnikiem jego był drab w zrabowanej sutannie prawosławnego popa. Cuchnęli wódką, brudem i krwią. Z upodobaniem pluli na dywany i meble. W jednym z mieszkań pocięli szablami obrazy, bo ich drażniły te >burżujskie malowidła<. W każdym mieszkaniu coś zrabowali. Grozili zastrzeleniem, gdy nie znajdowali złota. Takich odwiedzin było później po kilka na dobę" - pisał po latach w swej książce "Na szlaku Chudego Wilka" (taki pseudonim przyjął w konspiracji).

"Nie dość rewolucyjny wygląd"

W listopadzie 1918 roku dotarł do Warszawy, skąd wyjechał z rozkazami do Kijowa. Po drodze został aresztowany, za "nie dość rewolucyjny wygląd", ale udało się mu uciec i dotrzeć do celu. W zrewoltowanym mieście "część mętów społecznych, zwerbowanych pod sztandary Petlury, rozpoczęła niszczenie "burżujów na własną rękę". Glassa uratował mizerny wygląd i ostrzeżenie, że jest chory na tyfus. Od stycznia 1919 roku - po wyjeździe do Warszawy Stanisława Sedlaczka (uczestnika wojny z bolszewikami, w II RP naczelnika Harcerzy ZHP, aresztowanego lata później przez Gestapo i zmarłego w obozie w Auschwitz) - kierował Naczelnictwem Harcerskim w Kijowie. Był świadkiem wejścia bolszewików do Kijowa. Mordowano wszystkich, którzy "wpadli pod rękę i mieli wygląd inteligenta. Kontrybucje, areszty, rozstrzeliwania, napady, konfiskaty następowały jedne po drugich." Zakonspirował pracę harcerską. W przejętej przez siebie drukarni, gdzie wcześniej wydawano m.in. polski "Dziennik Kijowski", a teraz "Komunistę Polskiego" z pomocą kilku wtajemniczonych zecerów, nieznający polskiego bolszewicy sami drukowali mu pismo "Harce". "Praca wrzała całą noc. Popędzałem rosyjskich komunistów, jak mogłem, robiąc taką minę, jakbym był co najmniej komisarzem. - Co to drukujemy, towarzyszu? - zapytał mnie jeden z nich. - Polską bolszewicką broszurę o towarzyszu Leninie - odparłem. - Musicie się spieszyć, bo rano mają ją zabrać do fabryki na prowincji". I harcerze przebrani za robotników odbierali nakład.

"Trwaliśmy, czując odpowiedzialność za tysiące harcerskiej młodzieży znajdującej się w Rosji". W organizacji było pięć tysięcy młodych Polaków, a wiosną 1919 roku terror jeszcze się wzmógł. "Aresztowania. Obozy koncentracyjne. Wywożenie w głąb Rosji - na śmierć głodową. Lochy czerezwyczajek. Tortury. Rozstrzeliwania, rozstrzeliwania i wciąż rozstrzeliwania.". Nie było żadnych wieści z Warszawy, wysyłani kurierzy byli mordowani przez bolszewików. Kilka tygodni później znajomy rosyjski oficer pracujący w kontrwywiadzie bolszewickim dla armii gen. Denikina ostrzegł go, iż wydano na niego wyrok śmierci. W drzwiach Glass zastał anonimową kartkę: "Was rozstrzelają, ostrzeżcie wszystkich Polaków, że wkrótce będą rewizje i aresztowania". Następnego dnia w domu zjawili się czekiści. Nie zastali już "Chudego Wilka", ale inni z czasem wpadli w ich ręce. "Nie pomnę wszystkich pomordowanych. Pamiętam tylko niektórych, a wśród nich Jordana Pereswiet-Sołtana, prezesa Polskiego Komitetu Wykonawczego na Rusi, Józefa Kiernickiego, prezesa akademickiej "Polonii", Mariana Nekrasza, prezesa Bratniej Pomocy Akademickiej, Piotra Borkowskiego, kierowniczka jadłodajni akademickiej, Tadeusza Sawickiego, sekretarza Bratniej Pomocy, Karola Basińskiego, akademika." Przebrany za bolszewickiego żołnierza po kilku tygodniach ryzykownej eskapady przedarł się przez front i dotarł do Warszawy.

Od razu podjął się jednak na ochotnika powrotu do Kijowa, gdzie miał dostarczyć pieniądze i materiały dla działającej tam w konspiracji Polskiej Organizacji Wojskowej. Chcąc ominąć tereny zajęte przez bolszewików i uniknąć chłopskich zrewoltowanych band, wyruszył przez Rumunię i Odessę. Po drodze mijał rzesze Polaków uciekających przed bolszewikami. W Kijowie zajętym przez wojska Denikina był świadkiem odkopywania setek ludzi rozstrzelanych w budynkach czerezwyczajki. Miasto znów oblegali bolszewicy, udało się mu jednak szczęśliwie wrócić do Warszawy. Latem 1920 roku, gdy ich armia czerwona zbliżała się do stolicy, Henryk Glass zaangażował się wraz z harcerzami w działalność wywiadowczą i dywersyjną na tyłach najeźdźców.

Rewolucja nie powiedzie się bez zniszczenia rodziny

Po zakończeniu wojny zamieszkał z rodziną w Warszawie. Zapamiętał jedną z niedzielnych rozmów z rodzicami, którym zadeklarował, iż nie zrezygnuje ze swej pasji, jaką jest harcerstwo. Usłyszał wówczas od swojego ojca: "Wy, młodzi, upojeni jesteście wywalczeniem niepodległości i przez zbyt różowe okulary oglądacie naszą sytuację wewnętrzną. Nic dziwnego, przez tyle lat śniło się o wolnej Polsce i wyśniło się Ją jako cud piękności. A tymczasem rodzili się i rośli u nas nie tylko ludzie dobrej woli, ale i sporo ludzi złych, egoistów, dbających tylko o swój interes lub interes swojej kliki, a nie o interes Polski. Obawiam się, że właśnie oni będą chcieli wypłynąć na wierzch w rozmaitych dziedzinach życia, co utrudni i opóźni pracę nad skonsolidowaniem Narodu. Wiesz zapewne, że istnieją całe stronnictwa polityczne, które swój byt zawdzięczają stałemu podsycaniu gorszych instynktów natury ludzkiej. Skrajnym wyrazem takich ugrupowań są komuniści, ale poza nimi to pod rozmaitymi szyldami, najczęściej pod hasłem >postępu<".

Zgadzając się z ojcem i po własnych doświadczeniach z bolszewizmem, odpowiedział. "Jestem zdziwiony, że tak mało ludzi w Polsce bada sąsiadujący z nami rezerwuar akcji wywrotowej, jakim jest Związek Sowiecki. Przez parę lat możemy żyć kredytem zwycięstwa nad bolszewikami, ale po pewnym czasie masy zacznąotym zapominać i trzeba będzie popracować nad wytworzeniem w tych masach odporności przed bolszewicką agitacją rewolucyjną."

W następnych latach publikował książki na temat pracy harcerskiej, a w 1925 organizował Porozumienie Antykomunistyczne, którego został wiceprzewodniczącym. Redagował miesięcznik "Walka z Bolszewizmem", a później "Prawdę o Komunizmie - Biuletyn Informacyjny". Wydawał także plakaty, broszury, a także książki, m.in. "Ofensywę gospodarczą sowietów", "Obronę Polski przed bolszewizmem" czy "Zamach komunizmu na młodzież".

Przedrukowywał w nich dokumenty z komunistycznych zjazdów i narad. "Żadna rewolucja nie jest możliwa dotąd, dopóki istnieje rodzina i uczucie rodzinne."; "żadna komunistka nie może odsuwać się od walki z religią"; "niech kobieta jak najprędzej oswobodzi się ze swojego ogniska domowego, niech nie znosi więcej jarzma macierzyństwa"; "trzeba w niej zniszczyć egoistyczne uczucie i instynkt miłości macierzyńskiej, kobieta, która kocha swe dzieci jest tylko suką, samicą" - jakże znajomo te treści brzmią i dzisiaj głoszone przez kolejne pokolenie wnuków bolszewizmu.

Bomba w przesyłce

Aktywność Glassa musiała była skuteczna, gdyż w 1929 roku odebrał paczkę. Wydała się mu podejrzana. Nie otworzył jej, lecz zawiadomił policję. Okazało się, że w środku była bomba. Kilkanaście lat później - już podczas okupacji w 1944 roku - ponownie uniknął śmierci, tym razem z rąk bojówki PPR, która wydała na niego wyrok. Życie ocaliła mu obstawa.

Po napaści niemiecko-sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 roku, dowodząc resztkami oddziału z 14. pułku artylerii lekkiej pod Kamionką Strumiłłową, dostał się do niewoli niemieckiej. Uciekł z transportu pod Tarnowem i w październiku zaangażował się wraz ze Stanisławem Sedlaczkiem w tworzenie konspiracyjnego harcerstwa - Hufców Polskich, formował ich Krakowską Chorągiew.

Już od listopada 1939 roku włączał się we wszelakie inicjatywy antykomunistyczne, działając w tej sferze ponad politycznymi podziałami. Tworzył zajmujący się rozpracowaniem środowisk komunistycznych w ramach ZWZ/AK, przygotowywał materiały dla Delegatury Rządu RP. W 1943 roku był jednym z inicjatorów powstania Społecznego Komitetu Antykomunistycznego oraz Podwydziału K "Antyk" w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Równolegle od jesieni 1939 roku kierował "Blokiem" związanym z podziemiem narodowym, którego głównym celem było również przeciwdziałanie moskiewskiej agenturze, gdyż: "P.P.R. i Gwardia Ludowa zostały powołane do życia przez Związek Sowiecki w celu obrony jego interesów na terenach polskich. Są one więc niczym innym jak tylko ekspozyturami i organami wrogiego nam mocarstwa". Swą aktywność rozumiał jako służbę na rzecz współpracy z "czynnikami państwowymi (cywilnymi i wojskowymi) i tymi wszystkimi partiami politycznymi, organizacjami bojowymi i organizacjami społecznymi, które stoją na stanowisku konieczności walki z zalewem komunistyczno-sowieckim".

"Blok" wydawał liczne ulotki i wydawnictwa przeznaczone dla różnych środowisk oraz pismo "Agencja A". Prowadząc swą antykomunistyczną działalność, zdecydowanie odcinał się od jakiejkolwiek współpracy z Niemcami. W jego planach było m.in. uruchomienie "Akcji R". Jej celem było przeciwdziałanie nadającej w języku polskim sowieckiej stacji radiowej "Kościuszko". Był zdecydowany podjąć konkretne działania odwetowe wobec komunistycznej agentury, przekazującej Gestapo informacje o strukturach Polskiego Państwa Podziemnego bądź mordującej partyzantów niepodległościowych formacji.

Na łamach "Agencji A" ostrzegał: "Rozesłano po Warszawie i prowincji szereg agentów, którzy mają ustalić adresy członków polskich organizacji niepodległościowych, a następnie przystąpić do ich likwidowania. Ze względu na powyższe zamierzenia PPR-owskich terrorystów, mających na celu zastraszenie i sparaliżowanie polskiej akcji antykomunistycznej, należy zachować jak najdalej posuniętą ostrożność i poufność działania. Poza tym należy pamiętać, że komuna nie od dziś posługuje się w likwidacji przeciwników donosami do Gestapo. Ostatnio na prowincji zaszedł cały szereg tego rodzaju wypadków".

Wraz ze zbliżaniem się sowieckiego frontu i rosnącą aktywnością wspieranej z Moskwy agentury wzywał do wykorzystania działań prawnych. Działalność PPR, AL, ZPP w świetle obowiązującego Kodeksu Karnego "stanowią właśnie tzw. zbrodnię stanu. Przynależność do tych organizacji nie jest więc kwestią tylko przekonań politycznych poszczególnych jednostek, a jest kwestią wyższego rzędu - kwestią ich lojalności wobec państwa lub jego zdrady".

Czerwona Targowica

Postulował zatem aby w sprawach tych działania podjęło sądownictwo Polskiego Państwa Podziemnego. "Przede wszystkim zaś sądy nasze muszą zająćsię obecnie tak sztandarowymi działaczami komuny polskiej, jak Wasilewska i Berling. Co do nich zebrane są aż nadto liczne i oczywiste dowody winy, na podstawie których Sąd może z pełnym poczuciem odpowiedzialności isumienia sprawę rozpoznać zaocznie. Wyrok nie przedstawia żadnej wątpliwości. Może być tylko jeden - skazanie na najwyższy wymiar kary, tj. karę śmierci". Ten postulat nie został jednak spełniony. Już wkrótce za swą polityczną naiwność wobec Moskwy wielu przywódcom Polskiego Państwa Podziemnego przyszło zapłacić cenę najwyższą.

Plany Stalina wobec Polski były realizowane coraz bardziej zdecydowanie przy całkowitej akceptacji aliantów i nie tylko. "W rydwan interesów sowieckich został wprzęgnięty cały szereg jednostek polskich. Stała się rzecz ohydna i napawająca odrazą każdego zdrowomyślącego Polaka. Powstała po prostu nowa Targowica. W tym okresie, gdy cały Naród walczy do ostatka sił przeciw obu agresorom, znalazły się jednostki, które znając doskonale cele polityczne Sowietów, pomagają czynnie w ich knowaniach przeciw Polsce. Zdrajcy ci za garść czerwońców przyjęli na siebie rolę morderców własnej ojczyzny. Znaleźli się oni tak na emigracji, jak i w kraju".

Po Powstaniu Warszawskim kpt. Henryk Glass trafił do obozu niemieckiego w Ursusie, skąd udało mu się uciec. Już w grudniu wznowił w Krakowie działalność swego antykomunistycznego wywiadu - grupy "W" - i współpracował z kierownictwem "NIE" oraz Delegaturą Rządu. Po aresztowaniu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego nawiązał kontakt z Londynem, gdzie przekazywał swe raporty. Tropiony przez NKWD i bezpiekę, przedostał się do Jeleniej Góry, a stamtąd do Pragi, skąd samolotem Anglicy ewakuowali go do swej strefy okupacyjnej, a następnie do Wielkiej Brytanii. Z Wojska Polskiego zdemobilizowano go w stopniu majora, działał następnie aktywnie w środowiskach kombatanckich.

"Kto zrywa z przeszłością jest zaprzańcem"

Na emigracji do końca pozostał wierny swej harcerskiej idei. Pełnił liczne funkcje, wiele pisał, zajmując się wychowaniem młodego pokolenia i upamiętnieniem dziejów ZHP. Początkowo używał fałszywego nazwiska Stanisław Jankowski. Wykorzystując swą wiedzę, prowadził badania nad komunizmem w Sociological Center, publikował po polsku i angielsku pod pseudonimami, m.in. jako A. A. Rock. Obronił dyplom w London School of Economy, a w 1980 - w wieku 84 lat - doktorat z nauk politycznych na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie. Tematem jego pracy była "Historia Porozumienia Antykomunistycznego w Polsce" wydana następnie pt. "Metody ekspansji komunizmu". Zmarł w 1984 roku i spoczął na londyńskim cmentarzu Gunnersbury. Jego syn, Andrzej Glass, tak zapamiętał ojca: "Całe życie starał się realizować ideę harcerstwa. Kierował się zasadą, iż w narodzie są trzy główne źródła sił duchowych i materialnych: religia, miłość ojczyzny i rodzina. Całym życiem służył Bogu, Polsce i bliźnim. Religia katolicka była bardzo ważnym czynnikiem w jego życiu."

Henryk Glass jedną ze swych licznych książek - "W pracy i walce." poświęcił szesnastu wybitnym Polakom XX wieku. Sam całe swe życie również był w "walce i pracy". Wiedział, iż "Naród z natury swej jest związkiem nierozerwalnym. Jednostka nie ma prawa wyrzec się związku z własnym narodem. Ten związek nie polega na wolnej umowie, lecz jest rezultatem wielowiekowej pracy przeszłych pokoleń, historycznej tradycji, nakazów, które przodkowie przekazują potomstwu, wielkich czynów i krwawych ofiar, które rodzą zobowiązania. Kto zrywa z historyczną przeszłością, z krwią i mogiłami ojców ten jest zaprzańcem i renegatem" - pisał.

I dalej: "W każdym z nas żyją przyszłe pokolenia Polaków. W każdym z nas żyje zawiązek przyszłych polskich pokoleń, które przyjdą. Obowiązkiem każdego z nas jest przekazanie świadomości narodowej i słusznej dumy z tego, że się jest Polakiem, naszym dzieciom i wnukom. Kto dopuszcza do wynarodowienia swoich dzieci i wnuków, nie wart jest miana Polaka. Bowiem wynarodowienie jest największą zbrodnią wobec własnej Ojczyzny...".

Dr Jarosław Szarek, historyk, IPN Oddział w Krakowie

Czytaj także:
Wspomnienie o ojcu - HM RP Henryk Glass CHUDY WILK (1896-1984) - hm. Andrzej Glass

13.11.2012r.
Nasz Dziennik

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet