REKOLEKCJE AKOwców - Ks. Prof. Paweł Bortkiewicz  

 

 

 

 

 

 

Kapelan AKO, Ks. Prof. Paweł Bortkiewicz, w okresie przedświątecznym prowadził *internetowe* rekolekcje dla członków AKO, których treść codziennie im przesyłał! Ponieważ byy one tak wspaniałe, zarówno literacko jak i filozoficznie, religijnie, słowem - duchowo, że żal byłoby ich nie udostępnić szerszemu gronu czytelników, AKO-wcy poprosili Księdza Pawła, aby opracował je "całościowo" i w tej formie RODAKpress proponuje je Czytelnikom. Jest już wprawdzie po Wielkanocy, ale rozważania Księdza Profesora (z Wydz. Teologicznego UAM) poruszają tyle ważnych wątków, odpowiadają na tyle nurtujących Polaków pytań, ponadto zawierają tak wiele nawiązań do nauczania Jana Pawła II, że będą jak najbardziej na czasie - także w okresie przed beatyfikacją Ojca Św. (Akolitka)

Ks. Prof. Paweł Bortkiewicz

REKOLEKCJE AKOwców

Szanowni Państwo, Drodzy AKO-wcy,

Ponieważ czas wielkopostny kruszy zatwardziałość serc, skłania do poprawy i zmienia postępowanie także pod wpływem zacnych świadectw i przykładów życia, postanowiłem i ja. coś tej przemiany zaczerpnąć. Jako że odległość uniemożliwia mi przeprowadzenie i odbycie dla nas wspólnych rekolekcji, postanowiłem skorzystać z internetu, jako środka zaradczego w pewnym zakresie. Słowa, które skieruję nie zastąpią rekolekcji głoszonych, ale w chwili obecnej mogą pozostać śladem naszej duchowej wspólnoty.

Wszak wszyscy bardzo potrzebujemy tej komunii w prawdzie, miłości i poszanowaniu dobra.

Zainspirowany przez Szefa, który codziennie trudzi się rozsyłaniem licznych i bezcennych wieści, skorzystam z dobrego przykładu, a i samego Szefa o pomoc oczywiście w realizacji zamiaru proszę.

Z pozdrowieniem w Chrystusie Panu

Paweł Bortkiewicz TChr, kapelan AKO

NIEDZIELA PALMOWA

Słuchamy w tym roku liturgicznym Pasji według św. Mateusza.
To, co może nas uderzyć w tej relacji (zwłaszcza w wersji skróconej) to potrójne doświadczenia, jakich doznaje Jezus.
Najpierw Jezus przegrywa wybory, a dokładniej wybór życia z pospolitym złoczyńcą, zbrodniarzem, Barabaszem
Jezus zostaje wyśmiany i wykpiony jako król.
Jezus zostaje wreszcie wyszydzony na krzyżu jako nieudolny zbawca.
To potrójne odrzucenie Chrystusa Pana dokonuje się w naszej współczesności.

Jezus staje pośród naszych współczesnych wyborów między prawdą a kłamstwem, między wartością a bezwartością, między życiem a śmiercią - i przegrywa. A wokół nas słychać glosy, że takie są prawidła demokracji, która wszak jest wyborem większości. Tego wymaga kompromis, a może nawet racja stanu. Taki jest też wymóg społeczeństwa pluralistycznego, w którym nie można tolerować już prawdy, ale jedynie prawdę inaczej.

Jezus zostaje wyśmiany jako król, bo cóż to za król, który zamiast berła trzyma trzcinę, a zamiast królestwa propagandy sukcesu oferuje prawdę, sprawiedliwość i zbawienia? Taki król musi zostać wzgardzony w świecie cynizmu i nachalnej pewności siebie. W świecie, w którym liczy się pieniądz, władza osiągana za wszelką cenę i popularność medialna. W świecie przywódców, których autorytet opiera się na sile, przemocy i manipulacji, a których siłą nie jest autorytet.

Jezus zostaje wreszcie wyszydzony na krzyżu. Właśnie tam, gdzie s taje On po stronie człowieka. Staje w sposób radykalny (por. Jan Paweł II), tam, gdzie jest po stronie niemocnych, zapomnianych, osamotnionych, cierpiących, tam zarzuca Mu się bezczynność. Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego (Mt 27, 42) . Ktoś dopowie - < Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas >. (Łk 23,39). Wybaw bez nas, bez udziału naszej wolności. Za to, ze tego nie czyni zostaje wyszydzony.

Drodzy,

To odrzucenie Boga w Chrystusie, ta męka Pana, to zabijanie Boga trwa. To ono sprawia, że człowiek żyje w świecie, w którym jakby Bóg nie istniał, jak zwykł często opisywać ten nasy świat Jan Paweł II. Ale dlatego też żyje w lęku i przerażeniu, rozczarowany złudą samowystarczalności.

W takim świecie, naszym świecie współczesnym stanął w październiku 78 roku Jan Paweł II. Powiedział na początku:
Nie l ękajcie się!
Otwórzcie drzwi Chrystusowi!
I stopniowo przywracał nam wiarę.
Pomógł wybrać Chrystusa.
Pomógł docenić służbę i autorytet miłości ponad władzą.
Przypomniał, że wyzwolenie i zbawienie dokonuje się tylko przez krzyż, podjęty w sposób wolny i odpowiedzialny.

Za kilka dni przeżyjemy dar beatyfikacji.
Warto zatem przeżyć ten Wielki Tydzień i te rekolekcje z Janem Pawłem II. Warto powrócić do jego słów, przemówień, homilii. Warto powspominać, gdy mówił o nas i za nas, gdy wołał o ludzi sumienia, gdy szukał nas. Do końca.
W kolejnych rekolekcyjnych dniach będziemy chcieli zatrzymać się przez chwilę nad tematami: sumienie, człowiek, miłosierdzie, Kościół, krzyż.

W encyklice Veritatis splendor Jan Paweł II pisał:
Istnieje pilna potrzeba, by chrześcijanie odkryli nowość swej wiary oraz jej moc osądzania kultury dominującej w ich środowiskach.

. odkryć nowość naszej wiary
I jej moc osądzania kultury, w której żyjem y.

Bo miarą naszego bycia uczniami Jezusa, miara naszego chrześcijaństwa nie jest ilość, statystyki, ranking opinii publicznej, geografia wpływów - chrześcijaństwo jest jak sól ziemi, jak światło świata
Może być mniejszością, ale ma jakość i moc osądzania tej kultury i tego czasu. Tak jak światło osadza mrok, a sól osądza to, co jest bez smaku.
Chrześcijaństwo ma przyszłość. Jest przyszłością.
Pokazał to Jan Paweł II, świadek nadziei, wraz z którym możemy przekroczyć progi naszych nadziei.

WIELKI PONIEDZIAŁEK - SUMIENIE

Wersety Ewangelii wprowadzają nas powoli, ale systematycznie w narastający dramat. Czas jakby zaczyna gęstnieć wokół osoby Jezusa Chrystusa.

Jesteśmy świadkami uczty w Betanii. Zgromadzeni są tam ci, co uwiarygodniają zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią - wskrzeszony Łazarz, Marta, która wciąż wierzyła, Maria, która wzrusza Jezusa słowami Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł .. Świadkowie tego zwycięstwa zapraszają Jezusa na ucztę. Uczta wszak jest wspólnotą życia, wspólnotą żywych i radujących się życiem.

W tej wspólnocie życia pojawia się dysonans - Judasz. Widząc gest Marii, która znów umywa i namaszcza nogi Jezusa drogocennym olejkiem, Judasz wyrażą swoje zdziwienie: Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim? (J 12, 5)

Zdziwiony, zbulwersowany, pragmatyczny Judasz. Jakby patron odwiecznych lewicowych programów - sprzedaży czyjejś własności, zabrania z czyjejś kieszeni i rozdania ubogim.

Jest jednak w tym proteście Judasza coś sugestywnego. Cos, co nie pozwala przejść obojętnie. Bo propozycja Judasza jest tak medialna, więcej - jest przekonująca. Mogłaby trafić na tablice wyborczych reklam. Rozdać ubogim - to przecież hasło bardzo chwytliwe. Bardzo nośne. Ba, to hasło przecież słuszne!

Jednak z tej solidarności z Judaszem wyrywa nas komentarz Ewangelisty - świadka zdarzeń, znajomego Judasza - Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano. (J 12, 6).

Judasz jest postacią dramatu tych dni i wydarzeń niezwykle skomplikowaną. Jest człowiekiem, który dzierżył trzos wspólnoty Apostołów, ale i samego Jezusa tym samym. To znaczy, Jezus obdarzył go szczególnym zaufaniem, powierzył mu swój los, swoje życie. Coś w Judaszu nie odpowiada na to zaufanie. Judasz staje się cyniczny wobec Jezusa - on sam, będąc złodziejem - chce dysponować dystrybucją cudzych dóbr. A później za pieniądze sprzeda Boga. Coraz bardziej mroczne stają się czyny Judasza, coraz trudniej będzie go zrozumieć, coraz trudniej i boleśniej będzie uczestniczyć w tej jego samozagładzie.

W tym miejscu, gdy niejako bezradnie zatrzymujemy się wobec nabrzmiałego dramatu człowieka, który został wybrany przez Boga, poszedł za Nim, był tym, w którego ręce Bóg powierzył się bardzo konkretnie - w tym miejscu sięgnijmy po pomoc Jana Pawła II.

Oto jego słowa z Westerplatte:

Człowiek jest sobą poprzez wewnętrzną prawdę. Jest to prawda sumienia, odbita w czynach. W tej prawdzie każdy człowiek jest zadany samemu sobie. Każde z (..) przykazań, (.) każda zasada moralności jest szczególnym punktem, od którego rozchodzą się drogi ludzkiego postępowania, a przede wszystkim drogi sumień. Człowiek idzie za prawdą tutaj wyrażoną, którą równocześnie dyktuje mu sumienie, albo też postępuje wbrew tej prawdzie. W tym miejscu zaczyna się istotny dramat, tak dawny jak człowiek. .

Nie sposób zrozumieć dramatu Judasza, nie sposób zrozumieć naszych dramatów bez odwołania się do sumienia.

Judasz odsłania nam kilka istotnych prawd dotyczących sumienia. Wszak człowiek jest sobą poprzez wewnętrzną prawdę. Jest to prawda sumienia, odbita w czynach. W tej prawdzie każdy człowiek jest zadany samemu sobie.

Wewnętrzną prawdą Judasza było to, co zostało określone przez dialog Boga w Chrystusie z tym człowiekiem, Judasz został powołany przez Chrystusa na Jego Apostoła. Miał być świadkiem słów i czynów Jezusa, tym, który uczestniczył w budowaniu królestwa Bożego na ziemi, królestwa opartego na prawie miłości. Ale Judasz przestał uczestniczyć w tym dialogu, odrzucił wewnętrzną prawdę. Zapewne snuł własne wizje królestwa i Mesjasza Króla. Może snuł je dlatego, ze były one popularne, że w takim klimacie takich idei się wychował., w takim klimacie wzrastał. Gdy zamiast militarnego projektu, zamiast politycznego konstruktu, zamiast urzędów i stanowisk słyszał błogosławieństwa czy pochwałę tych, którzy podali pić kubek wody i przyszli odwiedzić w więzieniu - odrzucił taką wizję Boga. Wyparł się jej z wszelkimi konsekwencjami.

Jego sumienie zostało zakłamane. Zamiast odczytać wewnętrzną prawdę, która sprawia, że każdy człowiek jest zadany samemu sobie, Judasz tę prawdę kreował. Jego sumienie nie czytało głosu Boga, nie słuchało prawdy, jego sumienie tworzyło własną wizję Boga, własną wizję norm moralnych.

Grzech Judasza w samym swoim rdzeniu jest prosty - jest zamknięciem się naprawdę, którą przekazuje Bóg, a jest stworzeniem własnej "prawdy". Jest stworzeniem Boga na własny obraz i podobieństwo. Boga dla potrzeby własnej idei czy ideologii.. Jest zdeprawowaniem sumienia. A skoro prawda sumienia jest odbita w czynach, to także zakłamanie sumienia staje się odbite w czynach,

Judasz pozostaje dla nas do dziś Apostołem przestrogi przed zakłamaniem sumienia. Przed rezygnacją z prawd trudnych, niepopularnych, ale prawd. Judasz budzi się w tych z nas, którzy współcześnie określają się jako słuchacze Ewangelii, idący za Jezusem, czy po prostu mówią, że są katolikami, a tworzą własne wizje prawdy. Zwłaszcza w sprawach niepopularnych, zwłaszcza w sprawach, w których rankingi opinii publicznej nie sczytują słów Ewangelii i przykazań Bożych. Łatwo jest stwierdzić

Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?

Czemu to nie chce się pomóc tym bezdzietnym małżeństwom, oferując im produkt technologiczny, który nazwiemy "leczeniem niepłodności" (cokolwiek by to miało znaczyć)?

Czemu to nie chce się uznać tej miłości wśród osób tej samej płci, skoro ludzie ci wyrażają taką wolę realizacji swojego popędu?

Czemu to . ten Kościół pozostaje taki zacofany, konserwatywny, toruński, moherowy. Czemu jest. aż tak wierny prawdzie, a nie duchowi czasu?

Właśnie dlatego - bo Kościół, bo chrześcijanin, bo uczeń Jezusa jest sobą wtedy, gdy jest wierny prawdzie!

Jest jeszcze jeden temat związany z kryzysem Judasza, który możemy odczytać za sprawą Jana Pawła II.

Judasz wyraża swoją wrażliwość socjalną - choć czyni to kosztem zakłamanego sumienia.

Jan Paweł II w 1983 roku na Jasnej Górze, w czasie niezapomnianego apelu przypominał, co znaczy czuwam:

To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. [.]

Czuwam - to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. Nie zamykam się w sobie, w ciasnym podwórku własnych interesów czy też nawet własnych osądów. Czuwam - to znaczy: miłość bliźniego - to znaczy: podstawowa międzyludzka solidarność. [.]

Czuwam - to znaczy także: czuję się odpowiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich kosztuje [.]

Papież przypomina w tej triadzie powinności, że najpierw - sumienie, potem - solidarność, wreszcie - patriotyzm. Nie sposób budować solidarności społecznej w oderwaniu od sumienia prawego i prawdziwego. Nie sposób dbać o Polskę - nie będąc człowiekiem sumienia.

Judasz postulował swoisty program socjalny wbrew sumieniu prawdziwemu. To było i pozostaje pustym hasłem.

Autentyczna miłość bliźniego i miłość Ojczyzny domaga się sumień. W tym samym jasnogórskim przemówieniu Jan Paweł II powiedział:

Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali

WIELKI WTOREK - CZŁOWIEK

Stajemy w wieczerniku, który jest sceną dramatu. Tu narasta niezrozumienie Chrystusa, tu objawia się Chrystus, który umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował .

Tajemnica nieprawości i tajemnica zmiłowania - można powiedzieć, że całe dzieje świata rozgrywają się między tymi tajemnicami.

Tutaj, teraz w wieczerniku - dramat przybiera postacie konkretnych osób - Jezusa, Judasz i Piotra.

Słuchamy zapowiedzi zdrady Judasza i zdrady Piotra.

Judasz zdradza, bo jego sumienie zostało zakłamane. Piotr zdradzi, zaprze się, bo przestraszył się.

Obaj Apostołowie odsłaniają sedno dramatu człowieka - dramatu wolności.

Mamy dzisiaj okazję, aby zainspirowani ta sceną spojrzeć na tajemnicę wolności człowieka i na tajemnicę samego człowieka.

Jan Paweł II wielki piewca i obrońca wolności człowieka zwykła mawiać, że jest ona darem i zadaniem.

Nie zawsze zdajemy sobie dzisiaj sprawę z wagi tych prostych słów. Może dlatego nie dostrzegamy, że dobrowolnie rezygnujemy z wolności - dając się sprowadzić do mechanistycznych popędów, reakcji na bodźcie, efektów ekspresji genów. Przecież mawiamy tak często o tym, że nasze cechy, nasza agresja i nasza miłość są zapisane w genach, że nasze działania są zdeterminowane społeczne.

Wolność jest darem . Ona decyduje o naszej godności, o naszej wielkości, o naszej zasłudze lub winie.

Ale wolność jest też zadaniem . Sama wolność nie jest czymś absolutnym, ani abstrakcyjnym, ani celem samym w sobie (kiedy Izrael wychodził z Egiptu, dokonywał wyzwolenia, nie było to wyzwolenie dla wolności samej, ale dla Przymierza z Jahwe). Wolność jest na użytek człowieka, jest jego narzędziem w poszukiwaniu dobra lub w wyborze zła.

Przekonał się o tym i Judasz, i Piotr.

Judasz poddał zapewne swoją wolność - może nawet nie do końca świadomie - w pewien schemat utylitarnego myślenia politycznego. Przypomnijmy sobie ten fragment Ewangelii poprzedzający decyzję o pojmaniu Jezusa. Narada arcykapłanów, ludzi, którzy poczuwali się odpowiedzialni za rację stanu swojego państwa. Państwa będącego w mocnej zależności od imperium rzymskiego. Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród (J 11, 49-50) - te słowa Kajfasza są bardzo wymowne.

To bardzo charakterystyczny argument w utylitarnym rachunku dóbr. W takim stylu myślenia etycznego, w którym dąży się do osiągnięcia jak największej korzyści dla jak największej liczny ludzi.

Nie ważne jest życie człowieka, ważne są dobre stosunki z mocarstwem.

Nie ważny jest honor i uczciwość, ważne jest zachowanie dobrego wizerunku publicznego.

Nie ważna jest prawda, ważne jest to, co większość uzna za prawdę.

Takim schematem myślenia operują przywódcy religijni, ale zarazem i polityczni Izraela. Judasz ze swoim rozczarowaniem (nie ten Mesjasz, jakiego sobie wymarzyłem, nie ten Mesjasz, który zaspokaja moje oczekiwania) jest tutaj przydatnym narzędziem. Władza często bazuje na rozgoryczeniu, na frustracji, na ludziach niestabilnych emocjonalnie.

Judasz zostaje użyty w utylitarnym rachunku. Jego wolność zostaje wykorzystana w służbie korzyści określonych przez przywódców. Jego wolność zostaje użyta wbrew prawdzie i wbrew Temu, który jest Prawdą.

Dlatego ta wolność wyrastająca z samozakłamania staje się samo-zniewoleniem a w konsekwencji samo-zagładą.

To może nie najładniejsze stylistycznie słowa (owe powtarzające się "samo"), ale pokazują dosłownie dramat Judasza. On sam dokonał zakłamania prawdy, a przez to dokonał sam zniewolenia siebie (nie mógł nawet prawdziwie zareagować na ostatnią szansę, na słowa Jezusa "przyjacielu, po coś przyszedł?"). On też sam dokonał zagłady samego siebie. W sensie jak najbardziej dosłownym.

Wolność oderwana od prawdy, wolność kierująca się doraźną użytecznością, pragmatyzmem politycznym, czy ekonomicznym, wolność poddana jakiejkolwiek korzyści a nie wartości prawdy jest klęską! Jest porażką człowieka. Może być porażką całego narodu!

Jan Paweł II jednoznacznie i radykalnie wręcz piętnował myślenie utylitarne, ów rachunek życia wedle przeliczania nade wszystko korzyści, kosztem dobra i prawdy. Pisał:

Utylitaryzm - to cywilizacja skutku, użycia - cywilizacja <rzeczy>, a nie <osób>, cywilizacja, w której osoby stają się przedmiotem użycia, podobnie jak używa się rzeczy. Tak więc - na gruncie cywilizacji użycia kobieta bywa przedmiotem dla mężczyzny, dzieci stają się przeszkodą dla rodziców. Rodzina staje się instytucją ograniczającą wolność swoich członków . (List do Rodzin)

To właśnie dlatego Jan Paweł II tak wytrwale zabezpieczał kształt wolności - prawdą o człowieku. A w centrum tej prawdy jest miłość. Człowiek nie może zrozumieć samego siebie inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego .

Wyjaśnieniem tych słów Papieża jest każda matka, która poświęca swoją karierę i ambicje dla rozwoju i wychowania dziecka, każdy ojciec, który rozumie, że ponad wartością ekonomiczną jego pracy, jest wartość obecności w domu z najbliższymi, każdy polityk, który pojmuje politykę jako roztropną troskę o dobro wspólne, każdy lekarz, który zna sens słów "służba choremu", każdy naukowiec, który służy prawdzie, a nie szuka korzyści płynących z sensacyjnych, choć nie prawdziwych wyników swych prac.

Wolność zabezpiecza siebie samą, gdy jest wyznaczona perspektywą daru - tak przypominał i tak uczył Jan Paweł II. Kategoria daru - sprawia, że miłość chrześcijańska nie jest zwykłym anty-egoizmem; jest wyrazem " zaakceptowania definicji człowieka jako osoby, która <urzeczywistnia się> przez bezinteresowny dar dla drugiego, <dla innych>; jest to najważniejszy wymiar cywilizacji miłości " (List do Rodzin, nr 14)

Wolność - dar - miłość - to wszystko tworzy prawdę o człowieku.

Kategoria daru - bezinteresownej miłości, pozwala zatem tak realizować wolność, by ona odpowiadała prawdzie o człowieku, by była na miarę pełnego człowieczeństwa

Pośrednio tę prawdę o miłości, która pozwala zrealizować dobrze wolność jako zadanie przypomina dzisiejsza Ewangelia. Skupieni na anatomii zdrady, na dojrzewających decyzjach Judasza, na niepokoju Piotra, który usiłuje pokryć go fałszywą pewnością siebie - n ie dostrzegamy, jak bardzo w ową szarpaninę wolności ludzkiej wkracza Bóg!. Jak bardzo Chrystus przybliża się do człowieka, jak bardzo "zbliźnia się" z nim.

Ta bliskość Boga w Chrystusie jest przecież niezrównaną szansą oparcia rozchwianej, zdezorientowanej wolności w Tym, który jest Miłością.

Ta bliskość Chrystusa w momencie trudnym, dezorientacji i pokusy, ta bliskość w sytuacji, w której wolność jawi się jako "nieszczęsny dar wolności" jest wielka szansą. Ona stanowiła ważny moment przekonywanie człowieka i świata przez Jana Pawła II.

Papież przekonywał., że człowiek w odniesieniu do Boga odkrywa swoją zależność i wielkość.

Mówił wręcz o konieczności spojrzenia na człowieka przez pryzmat Boga - bo to kim jest Bóg pozwala zrozumieć kim jest człowiek.

A to spojrzenie mówiło i mówi wiele. Kreatywność Boga, życie Boga dokonuje się przecież w rytmie "otrzymywania samego siebie przez pośrednictwo drugiego, istnienie z czystego daru, posłuszeństwo prawdzie, którą jest obecność drugiego" ( R. Buttiglione). Spojrzenie na Boga przekonuje, że "Bóg chrześcijan nie jest absolutną i arbitralną wolnością. Bóg chrześcijan jest miłością, a zanim staje się nią w stosunku do człowieka, jest nią już w sobie samym, w relacji osób Boskiej Trójcy"( ( R. Buttiglione) .

To właśnie dlatego refleksja nad człowiekiem w wydaniu Jana Pawła nie dokonywała się w oparciu o analizę socjologiczną czy kulturową, ale w oparciu o tajemnicę Boga - pierwsze encykliki miały właściwie charakter wnikania w głąb tajemnicy Boga.

Pozwalały zrozumieć, że "człowiek jest twórczy, o ile obejmuje troską drugiego człowieka, byt w ogóle, a także siebie samego. Objąć troską, oznacza wyjść poza to, co faktyczne, jednocześnie przyjmując i respektując rzeczywistość" (( R. Buttiglione).

Prawda człowieka jest indywidualna i formuje się w niekończącym się i niemożliwym do przewidzenia dialogu z ludźmi, światem natury i Opatrznością.

Jan Paweł II powiedział bardzo dobitnie:

Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa. I dlatego właśnie Chrystus-Odkupiciel, jak to już zostało powiedziane, "objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi". To jest ów - jeśli tak wolno się wyrazić - ludzki wymiar Tajemnicy Odkupienia. (Encyklika Redemptor hominis )

WIELKA ŚRODA - MIŁOSIERDZIE

To, co uderza w opisie dzisiejszej Ewangelii - to banalność zła.

Poraża wręcz cyniczne pytanie Judasza: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam? . To także specyficzny rachunek dóbr - pieniądze za życie. Srebrniki za zdradę. Nędzne pieniądze za Boga. Ta kalkulacja zdaje się wręcz porażać, zwłaszcza jeśli nabierze ona konkretnego waloru finansowego - 30 srebrników to była zapłata za niewolnika, najniższa stawka. Judasz wręcz został swoiście oszukany!

Ta kalkulacja poraża! Ale czy aż tak bardzo? Czy na pewno? Czy rzeczywiście poraża w naszej mentalności, skoro jesteśmy świadkami choćby procesów za "źle urodzonych"? Procesów, w których rodzice skarżą szpital, że dziecko, którego lekarze nie abortowali, nie uśmiercili - urodziło się z defektem, chorobą, czymś, co będzie ich kosztować.

Czy rzeczywiście ta kalkulacja poraża w naszej mentalności, skoro jesteśmy świadkami choćby przeliczania kosztów utrzymania ludzi chorych czy zniedołężniałych? Gdy wobec wartości ludzkiego życia - padają pytania: czy nas na to stać?

Z ta banalnością i złowrogością zdrady i kalkulacji ludzkim życiem kontrastuje obrzędowość Paschy. Pascha Izraela to święto największe, to pamiątka i uobecnienie (nie tylko blade wspomnienie, ale uobecnienie, zikkaron ) tego, co się wydarzyło w dziejach. To uobecnienie wyzwolenia, które dokonało się po to, by lud złożył Bogu ofiarę i zawarł z Nim przymierze.

Pascha to ostatecznie znak przymierza, tego niezwykłego kontraktu miłości, nie mającego odpowiednika w dziejach i kulturze ówczesnej, to dzieje kontraktu, w którym nie dwóch równorzędnych partnerów, ale Bóg sam i człowiek zawierają układ. Bóg daje siebie, swoją miłość, przyjaźń, a człowiek ma odpowiedzieć wiernością. Przymierze to dialog przyjaźni i wierności.

A tutaj ten dysonans zdrady. Judasz jest jakby wręcz zdeterminowany do tego, by zdradzić, odrzucić przyjaźń Jezusa, Jego wybór, Jego zaufanie, Jego powierzenie się w sposób szczególny właśnie jemu, Judaszowi (poprzez trzos). Ta determinacja przesłania wszystko.

Ale . raz jeszcze wróćmy do myśli o próbie przeciwdziałania ze strony Jezusa. W dzisiejszej Ewangelii podanych zostaje kilka interwencji ze strony Jezusa:

. powiadam wam, jeden z was Mnie zdradzi.

. ten, który ze Mną zanurza rękę w misie, on Mnie zdradzi.

. biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. [..] Czy nie ja, Rabbi? [..] Tak jest, ty. (Mt 26, 20-25)

Chrystus Bóg szanuje ludzką wolność, nie niszczy ludzkich decyzji, nie niweczy woli.

Ale jakże sugestywnie apeluje do człowieka o opamiętanie!

Szacunek dla wolności i próba ocalenia godności człowieka przed samo-zniszczeniem, samo-zagładą?

Cóż nam to przypomina?

Przypomnijmy słowa Jana Pawła II:

Nasze uprzedzenia na temat miłosierdzia są najczęściej wynikiem takiej właśnie zewnętrznej tylko oceny. Nieraz na drodze takiej oceny dostrzegamy w miłosierdziu nade wszystko stos unek nierówności pomiędzy tym, kto je okazuje, a tym, który go doznaje. I z kolei gotowi jesteśmy wyciągnąć wniosek, że miłosierdzie uwłacza temu, kto go doznaje, że uwłacza godności człowieka.

[.] jest inaczej: relacja miłosierdzia opiera się na wspólnym przeżyciu tego dobra, jakim jest człowiek, na wspólnym doświadczeniu tej godności, jaka jest jemu właściwa.

Wieczernik jest nie tylko demaskacją zdrady człowieka, nie tylko obnażeniem i przestroga przed banalnym złem, ale Wieczernik jest też objawieniem miłosierdzia Bożego. Bóg, bogaty w miłosierdzie usiłuje sprzeciwić się złu, ale do końca, radykalnie do końca szanuje wolność człowieka.

Nie traktuje protekcjonalnie, nie traktuje paternalistycznie, ale - szanuje. Bo miłosierdzie opiera się na wspólnym przeżyciu tego dobra, jakim jest człowiek, na wspólnym doświadczeniu tej godności, jaka jest jemu właściwa.

Temat miłosierdzia stanowił w nauczaniu Jana Pawła II wątek niezwykle doniosły. Jan Paweł II był czcicielem miłosierdzia, jego świadkiem.

Miłosierdzie było dla niego najbardziej czytelnym "widzeniem Boga", wglądem w jego istotę, w głąb misterium, którym jest Bóg sam. Ale było też, w równym stopniu, spoglądaniem na człowieka, spoglądaniem z nadzieją. Pisał:

Właściwym i pełnym znaczeniem miłosierdzia nie jest samo choćby najbardziej przenikliwe i najbardziej współczujące spojrzenie na zło moralne, fizyczne czy materialne. W swoim właściwym i pełnym kształcie miłosierdzie objawia się jako dowartościowywanie, jako podnoszenie w górę, jako wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku .

Spojrzenie Chrystusa do końca usiłuje dowartościować Judasza, podnieść w górę, wydobyć spod nawarstwień zła i zdrady. Zanurzenie ręki w misie - gest bliskości, najbardziej bezpośredniej intymności w uczcie. Słowo "przyjacielu" wypowiedziane w Ogrodzie Oliwnym . Do końca próba. Do końca wysiłek zmierzający do wydobycia spod warstwy zła, by umożliwić nawrócenie.

Można powiedzieć - wysiłek nieskuteczny. Można zastanowić się, czy takie miłosierdzie ma sens. Można pytać, czy w świecie rażącej niesprawiedliwości, zła, kłamstwa, buty rządzących, świecie zdrady wartości i osób - czy w takim świecie miłosierdzie ma sens? Czy jest sens mówić o miłosierdziu w naszej epoce?

Z tymi pytaniami zmierzył się wprost Jan Paweł II w swoich rozmowach spisanych w "Pamięci i tożsamości" - ostatniej, testamentalnej książce. Analizując zło ideologii XX wiecznych totalitaryzmów pisał:

A jednocześnie łaska Boża wylewała się z coraz większym bogactwem. Nie ma zła, z którego Bóg nie mógłby wyprowadzić większego dobra. Nie ma cierpienia, z którego nie mógłby uczynić drogi prowadzącej do Niego. Idąc na dobrowolną Meką i śmierć na krzyżu, Syn Boży wziął na siebie całe zło grzechu, Cierpienie ukrzyżowanego Boga nie jest tylko jakimś rodzajem cierpienia pośród innych, mniejszym czy większym bólem, lecz nieporównywalną miarą cierpienia. Chrystus, cierpiąc za nas wszystkich nadał cierpieniu nowy sens, wprowadził je w nowy wymiar, w nowy porządek miłości .

Przywołujemy te słowa z naszymi osobistymi doświadczeniami, pośród nich. Doświadczeniami, które znane są w głębi naszych serc (głębi, bo ciążą tam). Zna je Bóg. Wypowiadamy je zestawiając z doświadczeniami zbiorowymi, narodowymi, z pamięcią 10 kwietnia ub. roku, z tym, co stanowi kolejny etap narodowego dramatu, tajemnicy nieprawości.

Przywołujemy te słowa, może po to, by przekonać się, jak bardzo są dla nas aktualne. Jak bardzo są ważne.

Po to, by raz jeszcze sobie uświadomić kim był, kim jest i kim powinien pozostać dla nas, w naszym życiu i narodzie - Błogosławiony Jan Paweł Wielki, Świadek naszej nadziei.

***
Szanowni Państwo,

W swojej parafii na obczyźnie (w Getyndze) będę prowadził jeszcze dalej rozważania w Polskiej Misji Katolickiej. Myślę jednak, że wielkoczwartkowych i wielkopiątkowych rozważań nie będę już dosyłał do Państwa, naszej Wspólnoty AKO, gdyż będziecie Państwo obdarowani z pewnością żywym i znakomitym słowem.

Kończąc zatem ten mały cykl rozważań, dziękuję za wspólnotę serca, ducha, wiary i wartości. Za to szczególne doświadczenie wspólnoty skupionej wokół Słowa.

I przesyłam najszczersze życzenia Państwu i Waszym Bliskim paschalnej radości i nadziei - niech Zmartwychwstały pomaga nam w codziennym powstawaniu ku nowemu życiu.

Z wyrazami szacunku

Paweł Bortkiewicz TChr

Getynga - Poznań, Wielki Tydzień 2011

**

Przyznając się do niekonsekwencji dopisałem jeszcze dalszy ciąg do powyższych refleksji

WIELKI CZWARTEK - KOŚCIÓŁ

Św. Paweł przekazuje nam najstarsze historyczne świadectwo o ustanowieniu Eucharystii. Ewangeliści spiszą, zredagują swoje opisy nieco później. Paweł zaznacza, że sam jest świadkiem już pewnej istniejącej tradycji - Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazuję.

W tym opisie zwracają uwagę słowa " To czyńcie na moją pamiątkę ". W tych słowach zawarta jest tajemnica Kościoła. Patrząc dziś na Wieczernik można powiedzieć, parafrazując Jana Pawła II: Tutaj wszystko się zaczęło, tutaj Kościół się zaczął, nasze bycie w Kościele się zaczęło.

Kościół jest z Eucharystii - to tytuł i temat ostatniej encykliki Jana Pawła II. Cóż to oznacza?

Najpierw zauważmy, że nie oznacza oczywistości w dzisiejszych czasach. Bardzo popularne w Austrii, w Niemczech, ale nie tylko było owo zawołanie Wir sind die Kirche . My jesteśmy Kościołem. My. I traktowano to zdanie jako takie, które znaczyło, że to od naszej decyzji, naszej deklaracji, naszej dobrej woli jest być lub nie być w Kościele.

Pojawiały się i pojawiają postulaty, że skoro to my jesteśmy Kościołem, to powinniśmy decydować o obsadzaniu urzędów. W Polsce, po homilii abp Gądeckiego w Warszawie 10 kwietnia - jeden z komentatorów w TV powiedział, że pasterze Kościoła w Polsce muszą uważać, bo . ludzie mogą sobie wybrać innych pasterzy.

Skoro to my jesteśmy Kościołem, to powinniśmy decydować o obsadzaniu urzędów. - bo takie są zasady demokracji.

Skoro to my jesteśmy Kościołem, to powinniśmy decydować o zasadach tego bycia - o normach moralnych, o tym, ile i jakie przykazania są dzisiaj ważne, jakie przestały być aktualne.

Skoro to my jesteśmy Kościołem, to powinniśmy decydować o tym, czy chcemy, czy nie chcemy komuś spieszyć z pomocą, bo taką mamy wolę .

Dziś odkrywamy lub potwierdzamy świadomość tego, że taka treść owego my jesteśmy Kościołem jest kłamstwem. Taki pseudo-kościół jest oczywiście możliwy, ale nie jako Kościół Chrystusa, ale jako nowe stowarzyszenie, partia, organizacja non-profit.

Kościół Chrystusa rodzi się z Eucharystii - z tego, co jest danie siebie Boga człowiekowi. Bierzcie i jedzcie. i pijcie z tego wszyscy. To jest Ciało moje za was wydane. Krew moja za was wylana.

Te słowa nie zostawiają wątpliwości, nie są warunkowe, nie są hipotetyczne. To jest ! I jest w tych słowach nieodwracalność decyzji, Tego, który do końca ich umiłował.

Kościół rodzi się z Eucharystii to znaczy z miłości Boga samo-udzielającego się człowiekowi, udzielającego się dobrowolnie jako dar. Ten dar domaga się odpowiedzi. Niezmiennie wiernej, choć w coraz to nowych sytuacjach, przestrzeniach życia i wyzwaniach. Niezmienna jest wierność i niezmienne są zasady wierności - przykazania.

Niezmienna jest też miłość, która jest apelem. Chrześcijańska miłość nie jest wyborem wolnej woli - chcę, mam ochotę komuś pomóc, mam teraz taką potrzebę, by się podzielić, odprowadzić coś z podatku . Chrześcijańska miłość jest odpowiedzią na przynaglającą miłość Boga. To nie kwestia mojej chęci, ale powinności serca.

Chrześcijańska miłość bliźniego jest nachylaniem się z Chrystusem ku człowiekowi. Bez tej obecności Chrystusa to nachylanie się jest mało skuteczne, jest bardziej medialnym gestem niż realnym czynem.

Kościół jest z Eucharystii - w owym procesie stawania się Kościoła pośredniczy nieustannie kapłaństwo hierarchiczne, sakramentalne. Kiedy dziś pochylamy się nad i tym sakramentem, to po to, by dziękować. Każdy z nas dziękuje za tych kapłanów, którzy stawali na jego drodze życia. Katecheci, duszpasterze, czasem przygodnie spotkani, na przykład w konfesjonale. Dziękujemy Bogu nawet za tych kapłanów, którzy nie wolni od słabości byli jak zabłocone drogowskazy - wskazywali mimo wszystko Boga.

My kapłani, dziękujemy Bogu za dar powołania. Za to bardzo osobiste obdarowanie.

Niezapomniane słowa Jana Pawła II z jego książki napisanej z okazji 50-lecia święceń kapłańskich:
"Historia mojego powołania kapłańskiego? Historia ta znana jest przede wszystkim Bogu samemu. Każde powołanie kapłańskie w swej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą , jest darem , który nieskończenie przerasta człowieka. Każdy z nas kapłanów doświadcza tego bardzo wyraźnie w całym swoim życiu. Wobec wielkości tego daru czujemy, jak bardzo do niego nie dorastamy".

Tak rozpoczynał się zapis świadectwa powołania człowieka, kapłana, biskupa, papieża - Karola Wojtyły, Jana Pawła II.

Jak zawsze w przypadku człowieka świętego, uderza w tych krótkich zdaniach i wiara, i pokora, i uległość wobec Tajemnicy.

Faktycznie słowo powołanie dopełnia się słowem tajemnica. Bo przecież inaczej być nie może, skoro wkraczamy w rejon dialogu Boga z człowiekiem, dialogu wpisanego w czas - historię zbawienia, wpisanego w ziemię, w temperament i osobowość człowieka.

Świętujemy dzisiaj tajemnicę Kościoła - którym istotnie jesteśmy, ale nie dlatego, że my tak zdecydowaliśmy, że wybraliśmy, że daliśmy tej instytucji szansę - jesteśmy Kościołem, bo w Eucharystii, w owej nieskończonej miłości miłosiernej - zostaliśmy do Kościoła powołani.

*

Kościół jest z Eucharystii, bądźmy zatem w naszym życiu Eucharystią - to jest dziękczynieniem Bogu za Jego miłość

WIELKI PIĄTEK - KRZYŻ

Kiedy słuchamy opisu Janowego Męki Pańskiej - od początku nie ma wątpliwości, że dzieje się cos absolutnie wyjątkowego. Na scenie dramatu jest Bóg, jest zło, jest wolność, jest miłość.

Sam opis pojmania uderza w pewnym momencie reakcja kohorty na słowa Jezusa: Ja jestem. Żydzi, tworzący straż zbrojną słyszą w tych słowach imię Jahwe - Ja jestem, który jestem i dlatego padają na twarz. Doświadczają Boga. Mimo to.

Mimo tego, dokonuje się eskalacja zła. Człowiek zdradza Boga.

Druga rzecz, która może zastanowić w tym opisie Męki naszego Pana - to wyraźny kontekst polityczny. Kajfasz orzekł, że dla dobra narodu, dla jego racji stanu lepiej żeby zginął niewinny człowiek. Wierzący Żydzi posuwają się w tej obronie tak rozumianej racji stanu, aż do bluźnierstwa - wszak arcykapłani powiedzą w rozmowie z Piłatem, na jego pytanie: Czy króla waszego mam ukrzyżować? - Poza cezarem nie mamy króla!

To jest głośna, urzędowa apostazja - wyparcie się Boga, Króla i Pana Izraela. Ale tak wymaga tego racja stanu, cokolwiek by to miało znaczyć.

Poganin, Piłat zachowuje więcej uczciwości, ale czuje się lojalny wobec swoje władzy. Jego sumienie przegrywa z władzą, a raczej z obawą o konsekwencje bycia uczciwym wbrew regułom gry. Nie mógł się opierać, gdy usłyszał: Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem., sprzeciwia się Cezarowi.

Tak, krzyż Jezusa zostaje postawiony na skutek zdrady Boga, wyparcia się Boga w imię poczucia bezpieczeństwa i ograniczonej suwerenności, na skutek kompromisu ze strachem i kompromisu z tymi, którzy do końca będą straszyć swoim szantażem.

Tak, krzyż postawiony dla Jezusa jest znakiem hańby.

Ale krzyż, na którym zawisł Jezus, zmienił znaczenie .

Jezus, Bóg zdradzony przez człowieka i Człowiek opuszczony przez Boga ( Boże mój, czemuś mnie opuścił? ) jest wierny Miłości.

Jezus, ukrzyżowany w imię suwerenności narodu za wszelką cenę jest prawdziwie wolny - wolny od zła i nienawiści, wolny do czynienia dobra.

Jezus, powieszony na mocy podłego kompromisu i szantażu, jest Tym, który wyzwala.

. krzyż postawiony dla Jezusa jest znakiem hańby.

. krzyż, na którym zawisł Jezus, jest znakiem zwycięstwa..

Dlatego stajemy dziś w adoracji krzyża, całujemy święte drzewo i święte ciało, w tym pocałunku dajemy niejako siebie sami, z naszymi brudami i naszymi tęsknotami, z naszą bezradnością, z naszym poczuciem godności.

Stajemy dziś pod krzyżem Jezusa - pod tym znakiem obecnym od czasu Golgoty w naszych dziejach, historii, w przestrzeni życia publicznego.

Bardzo niepokojącym było w Polsce zdemontowanie krzyża, usunięcie go z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie tuż przed świętem Podwyższenia Krzyża Można usunąć krzyż, ale od czasu Golgoty - to jest usunięcie Boga solidarnego z człowiekiem. Bez tego krzyża człowiek zostaje sam - z ciężarem hańby, zdrady, zniewolenia.

Dlatego stajemy dziś w adoracji krzyża, całujemy święte drzewo i święte ciało, by w tym znaku dać wyraz naszej wiary, naszej miłości, naszej tożsamości.

NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO

Potrzebujemy Ciebie, zmartwychwstały Panie,
także i my, ludzie trzeciego tysiąclecia!
Zostań z nami teraz i po wszystkie czasy.
[.]
Prosimy Cię, wspieraj nas w drodze.
W Ciebie wierzymy, w Tobie pokładamy nadzieję,
bo Ty jeden masz słowa życia wiecznego
(por. J 6, 68).

Ostanie, niewypowiedziane orędzie wielkanocne Urbi et Orbi Jana Pawła II z 27.03.2005 r.

Orędzie, a raczej medytacja Ojca świętego, oparta na słowach prośby uczniów z Emaus - Zostań z nami, Panie.

Tak bardzo owo Zostań z nami, Panie. Potrzebujemy Ciebie, zmartwychwstały Panie. stanowi dopełnienie owego pamiętnego Otwórzcie drzwi Chrystusowi.

Między tym otwarciem drzwi a obecnością Pana, który zostaje jest przestrzeń wiary.

Proste, krótkie słowo - wiara.

Pozornie proste. Bo czasem to, co nazywamy wiarą jest przypuszczeniem, konwencjonalną zgodą ( wierzę ci, bo chcę żebyś dał mi spokój ), czasem wiarą nazywamy to, co naprawdę jest chłodną kalkulacją ( wierzę, bo fakty sklaniają mnie do tego, nie mam innego wyjaśnienia )

Moment wiary we właściwym znaczeniu jest czymś zupełnie innym - jest nie-ukazywaniem-się jakiegoś stanu rzeczy, a mimo to bezwarunkowym uznaniem danego stanu rzeczy za prawdę.

Takie doświadczenie wiary przynosi nam Ewangelia. Apostołowie, pod wpływem słowa kobiety (która nie była dla Żydów wiarygodnym świadkiem) biegną do grobu. Doświadczają jego pustki, braku ciała. Nie ukazuje się im Chrystus. I właśnie wtedy - jak zapisze naoczny świadek:

Ujrzeli i uwierzyli.

Wiara w sensie właściwym oznacza aprobatę bez zastrzeżeń oraz bezwarunkowe uznanie-za-prawdę.

Apostołowie ujrzeli - pusty grób (to było ich doświadczenie, wiedza). I uwierzyli, że Chrystus zmartwychwstał, że spełniły się w Nim i na Nim słowa Pisma.

Drodzy w Chrystusie, wiara jest bezcenną wartością naszego życia. Pozwala nam inaczej interpretować doświadczenia tego świata i tego czasu.

Wszyscy doświadczamy zdrady, cierpienia, osamotnienia, zawodu, wszyscy doświadczamy śmierci bliskich, kiedyś doświadczymy swojej, wszyscy przeżywaliśmy i doświadczaliśmy końca świata wielu z nas, w kwietniu ubiegłego roku, wszyscy patrzyliśmy na bezradność technologii i nauki wobec japońskiego tsunami, które dla tamtych ludzi było ich apokalipsą.

Jak interpretować tę złożoność świata? Tym bardziej, że jesteśmy w sytuacji idących do Emaus - a myśmy się spodziewali..

Drodzy, potrzebujemy wiary i potrzebujemy Chrystusa.

Nie wystarczy otworzyć drzwi, trzeba zaufać.

Wiara jest zaufaniem. Jest nie tylko wiarą w coś, ale jest wiarą komuś.

"Wierzyć komuś" i "wierzyć w coś" - to nie kwestia podobieństwa (sąsiedztwa pojęć), to też nie kwestia typu "zarówno..., jak też..."

"Wierzyć znaczy: uznawać coś za prawdziwe i rzeczywiste, opierając się na czyimś poświadczeniu. Powodem więc tego, że się w 'coś' wierzy, jest to, że się 'komuś' wierzy. Jeśli ten warunek nie zachodzi nie możemy mówić o sensie właściwym [wiary]" (J. Pieper) Jan Paweł II. Właściwie bezradne jest mówienie o jego wierze. On był skałą schronienia dla nas wątpiących i szukających. Przeżywamy te Święta znów wraz z nim. Z tydzień będziemy oficjalnie czcić go jako błogosławionego.

Znów zalśni nam jak drogowskaz, jak brat naszego Boga, jak Apostoł i Świadek.

Nie zapomnijmy słów, które skierował do nas, gdy sam już mówić nie mógł. Słów, które rozległy się krzykiem w naszym świecie:

Zostań z nami, Jezu,
ukrzyżowany i zmartwychwstały!
Zostań z nami, wierny Przyjacielu i pewna ostojo
ludzkości kroczącej drogami czasu!
Ty, żywe Słowo Ojca,
napełnij ufnością i nadzieją tych, którzy szukają
prawdziwego sensu swojej egzystencji.
Ty, Chlebie życia wiecznego, nasyć człowieka
głodnego prawdy, wolności,
sprawiedliwości i pokoju.

Amen.

28.04.2011r.
RODAKpress

 
RUCH RODAKÓW : O Ruchu Dolacz i Ty
RODAKpress : Aktualnosci w RR Nasze drogi
COPYRIGHT: RODAKnet